Dlaczego istnieje przyzwolenie społeczne na łapówki dla lekarzy? Jakie mamy wyobrażenie zawodu lekarza? Rozmawiamy z etykiem prof. Jackiem Hołówką.
Kiedyś mówiono, że lekarze biorą łapówki, bo mało zarabiają. Obecnie zarobki lekarzy nie należą do najniższych, a mimo to niewiele się w tej kwestii zmieniło. Z czego to wynika?
Trzeba wyróżnić trzy fazy. W pierwszej fazie w latach 50. i 60. istniał rodzaj wdzięczności – podkupiania lekarzy, popularny głównie na prowincji. Rolnicy przynosili jajka, wypatroszonego kurczaka, owoce. Istniał taki nieprzyjemny i niezdarny, krępujący sposób okazywania wdzięczności, który znikł (przyp. red. bezpłatne świadczenia zdrowotne dla całej ludności wiejskiej wprowadzono w Polsce dopiero w 1977 r.). Natomiast w okresie komunizmu, kiedy wszystkiego brakowało, także podstawowych środków leczniczych: bandaży, antybiotyków, lekarze wyraźnie dawali do zrozumienia, że mogą pomóc pacjentowi tylko pod warunkiem, że znajdą środki na to, żeby gdzieś na wolnym rynku uzyskać potrzebne do leczenia instrumenty czy lekarstwa. To nie było szczere i prawdziwe. W Polsce przez wiele lat istniała szara strefa w działaniu instytucji medycznych tzn. oficjalnie wszystko było za darmo, ale naprawdę za darmo było tylko czekanie w kolejce i pewnego rodzaju słowna pociecha. Za wszystko trzeba było płacić, bo skutecznie pomocy medycznej nie można było otrzymać. Trzeci okres polega na tym, że rozwinęła się strefa prywatna w leczeniu. Jest ona nieproporcjonalnie kosztowna w stosunku do innych wydatków. Wobec tego niewiele osób, poza tymi, które pracują w bogatych firmach i korporacjach, jest w stanie opłacić sobie ubezpieczenie prywatne, które gwarantowałoby leczenie na dobrym poziomie. Zamiast tego lekarze sami sugerują, że w niektórych przypadkach gotowi są wykonywać pewne czynności pół na pół (częściowo z NFZ-tu a częściowo z prywatnych funduszy), jeżeli pacjent, np. na zmianę przyjdzie do prywatnej kliniki albo publicznego szpitala.
Czy takie niejasne stawianie sprawy jest dziś typowe?
Tego rodzaju niejasne stawianie sprawy do dzisiaj jest typowe i charakterystyczne. Łatwo to potępiać, ale z drugiej strony, jeśli lekarze wykorzystują swoich pacjentów w taki bezpośrednio cyniczny sposób, żądając pieniędzy, które chowają do kieszeni, to jest to korupcja w formie czystej. Nie ma wątpliwości, że jest to niedopuszczalne! To żerowanie na osobie chorej, słabej i uzależnionej. Jeśli ciągle powstają takie sytuacje, że niektóre instytucje publiczne nie są w stanie sfinansować wszystkiego, co jest potrzebne pacjentom, a wiadomo że tak jest, dlatego że NFZ podpisuje kontrakty znacznie obniżone w stosunku do realnych potrzeb pacjentów, trzeba to wyrównać. Potępianie lekarza za to, że bierze pieniądze za lepszy poziom leczenia, a pacjenta za to, że daje pieniądze, to jest hipokryzja.
Czy można to zmienić?
Społeczeństwo powinno być w stanie zorganizować taki system ubezpieczeń albo otwartego przekazywania pieniędzy lekarzom, żeby te styki podpłacania lekarzy całkowicie się zakończyły. Co jakiś czas wstydliwie poruszano, ale nigdy otwarcie i nigdy do końca nie załatwiono tematu kasy fiskalnej. Jeśli każda apteka może mieć kasę fiskalną, nie mówiąc o taxi i sklepie, to także lekarz, który podejmuje pracę, praktykę prywatną –też. Nie widzę nic budzącego zdziwienie, w oczekiwaniu, że także lekarz będzie wystawiał rachunki za to co robi. Powrót do nieformalnego przekazywania pieniędzy, w nadziei na to, że lekarz znajdzie bardziej skuteczne sposoby leczenia, to jest anachroniczny paternalizm.
Z jednej strony sami dajemy pieniądze, a z drugiej oburzamy się, że lekarze biorą łapówki. Dlaczego od lekarzy wymagamy więcej, również w sensie moralnym?
Żyjemy – niestety - w epoce przejściowej tzn. transformacji od komunizmu do kapitalizmu, która jeszcze się nie dokonała. Mamy pewne wyobrażenia o wysokim standardzie moralnym i zawodowym lekarzy, wobec czego uważamy, że jest to najbardziej z szanowanych grup zawodowych. Lekarz zawsze mieścił się wśród pięciu najwyżej cenionych zawodów, obok profesora, księdza. W społeczeństwie pokutują pewne mity. Mamy mit poświęcającego się lekarza, biorący się z „Siłaczki”, Korczaka. Mamy wrażenie, że lekarz należy do światłej, bezstronnej inteligencji, która gotowa jest do poświęceń dla dobra społecznego. Pacjent często myśli, że lekarz ma znacznie wyższy standard moralny i profesjonalny, niż ten co się leczy. Czasem jest to prawdą, a czasem nie. Myślę, że powinniśmy rozstać się z koncepcją wysokiego prestiżu i statusu lekarza, tym bardziej, że koncepcja ta bardzo silnie wiąże się z innym przeświadczeniem – że lekarz leczy dogłębnie, że widzi pacjenta a nie chorobę, nawiązuje kontakt i otacza pacjenta opieką. Lekarz, który się naprawdę troszczy o nasz los, a nie tylko o chorobę, to nie jest człowiek któremu byśmy podpłacali i mogli zaproponować łapówkę. Gdyby istniała możliwość powrotu do medycyny humanistycznej albo holistycznej, która widzi pacjenta a nie tylko jego chorobę, wówczas natychmiast znikłby problem korupcji. Byłoby to tak niestosowne i aroganckie, wulgarne, że nikt by się na to nie zdecydował. Przy obecnym systemie niedopłacania opieki zdrowotnej, a przede wszystkim horrendalnej dezorganizacji opieki zdrowotnej, nie możemy liczyć na medycynę humanistyczną. Wiara w to, że lekarz ma wysoki prestiż jest znowu takim mitem z przeszłości, którego realnie nikt nie podtrzymuje.
Czytaj także: Bogaty jak lekarz