Obecnie problem zażywania leków niezgodnie z ich przeznaczeniem jest bardzo powszechny. Kwestia ta dotyczy coraz młodszych osób, a więc młodzieży gimnazjalnej i licealnej. Czy leki na kaszel działające jak dopalacz powinny być dostępne tylko na receptę?
Najpopularniejszym środkiem stosowanym w celach odurzania się jest lek na bazie bromowodorku dekstrometorfanu. To preparat OTC i wykazuje działanie przeciwkaszlowe. W dużych dawkach (znacznie przekraczających dawki terapeutyczne) wykazuje działanie euforyzujące charakterystyczne dla dysocjantów, ponieważ łatwo pokonuje barierę krew-mózg.
Dramatycznie wzrasta liczba hospitalizacji młodych osób na oddziałach toksykologicznych z objawami przedawkowania. W zależności od przyjętej dawki objawy powodowane przez dekstrometorfan dzieli się na 4 poziomy zwane plateau. Wraz ze wzrostem stężenia we krwi zmieniają one swój charakter. Aby pokonać kolejny poziom plateau, młodzież zażywa coraz większe dawki (nawet 50 tabletek ) co może spowodować depresję układu oddechowego i śmierć. Proceder ten jest bardzo częsty. Każdego miesiąca na oddziały toksykologiczne w całym kraju trafia od kilku do nawet kilkunastu pacjentów z objawami przedawkowania dekstrometorfanu.
Popularność tego leku uwarunkowana jest łatwym dostępem, przystępną ceną, dyskusjami na forach internetowych czy wręcz zwyczajami panującymi w danym, lokalnym środowisku młodzieżowym. Konieczne wydaje się więc podjęcie działań mających na wskazanie możliwości rozwiązanie tego problemu. Toksykolodzy proponują wprowadzenie Acodinu na listę leków wydawanych wyłącznie z przepisu lekarza tak jak miało to miejsce w przypadku syropu Tussipect. Czy to jedyne rozwiązanie? Czy może lepszym sposobem byłaby edukacja młodzieży i rodziców na temat zagrożeń wynikających z nieprawidłowego zażywania leków? Jedno jest pewne - problem jest bardzo powszechny i należy jak najszybciej podjąć działania w celu jego rozwiązania.
Autorka jest stypendystką/ekspertem Fundacji im. Lesława A. Pagi