Subskrybuj
Logo małe
Wyszukiwanie

Ochrona zdrowia wymaga rachunku holistycznego

MedExpress Team

Edyta Hetmanowska

Opublikowano 26 sierpnia 2016 10:55

Ochrona zdrowia wymaga rachunku holistycznego - Obrazek nagłówka
Fot. Thinkstock / Getty Images
- Nakłady na ochronę zdrowia trzeba traktować nie tylko w kategoriach inwestycji, ale w kategoriach oszczędności w gospodarce - mówi prof. Elżbieta Mączyńska, prezes PTE, ekspert inicjatywy "Głosuję na zdrowie".

Pani Profesor, dlaczego zdrowie musi być potraktowane priorytetowo jako inwestycja i warunek wzrostu gospodarczego?

Ochrona zdrowia powinna być potraktowana priorytetowo, ponieważ zdrowie przekłada się na produktywność. Człowiek chory przebywa na zwolnieniu, ma dużo problemów i jeśli nawet jest w pracy, to jest mniej wydajny, ma obciążenia psychiczne. Zdrowie jest czynnikiem wytwórczym. Nakłady na zdrowie są inwestycją i to w kapitał ludzki, która może spowodować, że produktywność i wydajność będą lepsze. A lepsza wydajność przekłada się na wzrost produktu krajowego. Z kolei kiedy mamy wzrost PKB, to się bogacimy i mamy większe możliwości wydatkowania na zdrowie. Z drugiej strony człowiek, który się bogaci ma więcej satysfakcji z życia i mniej choruje. To splątane ze sobą współzależności, synergie ujemne i dodatnie, a także syndrom błędnego koła. Czyli, mamy możliwości mniejszych nakładów na ochronę zdrowia, kiedy jesteśmy biedni, a jesteśmy biedni, bo mniej produktywni, a mniej aktywni, bo mało wydajemy na ochronę zdrowia.

Jak przerwać takie błędne koło?

Przerwanie tego błędnego koła wymaga rachunku holistycznego. Trzeba policzyć ile tracimy na skutek braku dbałości o ochronę zdrowia. Wtedy okaże się gdzie i w jakich dziedzinach należy przede wszystkim zwiększać nakłady na ochronę zdrowia. I z pewnością z tego rachunku będzie wynikało, że czołową rolę odgrywa tu profilaktyka. Mamy za sobą 27 lat transformacji i tyle samo lat potężnych zaniedbań w sferze profilaktyki, które miał rozwiązać wolny rynek. W związku z tym zlikwidowano profilaktyczne badania w szkołach, kontrole uczniów, opiekę stomatologiczną, prześwietlenia i mimo XXI wieku oraz postępu gospodarczego borykamy się z taką sytuacją, że nawet w warszawskich szkołach jest wszawica i gruźlica. Wstyd i hańba! Jeśli dziecko zachoruje na gruźlicę, to nakłady będą znacznie większe niż na szczepienie przeciwgruźlicze. Problem polega na tym, że wolny rynek powoduje, że bogatych stać na ochronę zdrowia, na co nie stać biedniejszych, albo też nie mają na to czasu lub wiedzy. Ale samo bogactwo nie chroni od chorób. Bogaty dbający o zdrowie, kiedy ciągle styka się z ludźmi, którzy się nie szczepią albo ciągle są chorzy, jest narażony na chorobę. W związku z tym traci się potencjał społeczny. Czyli inwestycje w ochronę zdrowia są inwestycjami w kapitał ludzki i decydują o potencjale społecznym, o wydajności, produktywności, pracy oraz komforcie i jakości życia. Nie ma radości bez zdrowia. Bogactwo nie cieszy w momencie, kiedy człowiek choruje.

Minister Radziwiłł ogłosił szczegóły swojej reformy. Zapowiedział rozłożony w czasie wzrost nakładów na ochronę zdrowia. Czy wzrost finansowanie wystarczy?

W momencie kiedy wzrastają nakłady i dosypuje się do systemu, który jest marnotrawny, to tak jakbyśmy np. dawali pieniądze rodzeństwu z nadzieją, że wykorzystają je na coś pożytecznego, a tymczasem oni je przehulają. Podobnie może być w sferze zdrowia, pieniądze mogą być zmarnowane. Zwiększane nakładów finansowych jest konieczne, ale równolegle muszą być zidentyfikowane obszary marnotrawstwa. A jakie one są widać gołym okiem. Mamy ogromne sukcesy w medycynie oraz ofiarną pracę lekarzy, tylko co z tego, jeżeli wspaniała praca kardiologa doprowadzi umierającego do zdrowia, którym nikt już się nie opiekuje po wyjściu ze szpitala. Mało tego, ten chory nie trafiłby do szpitala, gdyby profilaktyka kardiologiczna była lepiej rozwinięta. Mamy więc wiele przykładów marnotrawstwa wynikającego z prostackiego rozliczania procedur, bez uwzględnienie holistycznego rachunku. Jako światełko w tunelu traktuję rozwiązanie stomatologiczne, które w tej chwili jest proponowane tzn., że dziecko od początku będzie pod kontrolą stomatologa. Na razie to deklaracje, zobaczymy jak to będzie w praktyce. Cieszy mnie ta deklaracja, bo to oznaczałoby, że wreszcie zaczyna się przywracać rangę profilaktyce. A bark profilaktyki oznacza po porostu marnotrawstwo. Przy braku profilaktyki odkrywa się chorobę w sytuacji kiedy ona jest już rozwinięta. Gdyby była profilaktyka, to do choroby mogło by nie dojść, albo wcześnie by ją wykryto i nie potrzebne byłyby nakłady jak w przypadku zaawansowanej choroby. Gdyby mnie ktoś zapytał co jest absolutnym priorytetem to właśnie zwiększenie nakładów w ogóle z równoczesną zmianą systemu, odejściem od prostackiego rachunku pojedynczych procedur na rzecz rachunku holistycznego, większe znaczenie profilaktyki, nie pozostawianie rodzicom dbałość o np. prześwietlenie dziecka tylko by było to w ramach obowiązku. Podoba mi się system w Niemczech, w którym jeśli dorosły nie pójdzie na badania stomatologiczne, to traci prawo do leczenia publicznego. Ludzie mają brać odpowiedzialność za własne zdrowie. Więc różnego rodzaju rozwiązania są możliwe. Bo potem państwo za nieodpowiedzialność ponosi konsekwencje i budżet państwa za to zapłaci. To wszystko wymaga bardzo dokładnego rachunku holistycznego oraz analiz. Analizy z kolei mogą być możliwe jeśli będzie przynajmniej po części cyfryzacja. Dla mnie problem cyfryzacji w ochronie zdrowia jest jednym z najbardziej zagadkowych. Przypominam sobie pana Sośnierza, który pięknie wprowadził system ewidencji elektronicznej w Katowicach, a potem miał prokuratorskie sprawy zamiast pochwały i naśladownictwa. Popatrzmy na system eWUŚ, który choć ułomny, pokazał pewne nieprawidłowości i braki. Okazuje się, że nie ma w nim dobrej koordynacji i nie wszystko jest uwzględnione. Zagadką są dla mnie te hamulce dla cyfryzacji w ochronie zdrowia.

Co nam da w pełni działająca cyfryzacja w ochronie zdrowia?

Cyfryzacja zapewnia transparentność. Kiedyś trafiłam do lekarza w jakiejś małej miejscowości, który przez mikrofonik dyktował lekarstwa osobie w kolejnym pokoju, a ta drukowała recepty. U nas ciągle ręcznie lekarz pisze, przekłada papiery. Mówi się, że lekarze nie znają komputera. Wszyscy młodzi znają. Poza tym można to przecież odpowiednio zorganizować np. recepty może wypisywać inna osoba.

Jakiego rzędu oszczędności przyniosłaby cyfryzacja?

Gigantyczne. Ona też ma aspekty kontrolne. Bo jeżeli jest tak, jak to już eWUŚ wykrył, że np. kobieta była w ciąży, ale nie była, to przy cyfryzacji można pod dowolnym hasłem wszystko znaleźć, dokonać połączenia zdarzeń i faktów, mieć obraz ogólny. Można podzielić to na profilaktykę, na zasadnicze leczenie  i efekty skoordynowane. Dla mnie kolejnym światełkiem jest zapowiedź skoordynowanej opieki zdrowotnej. Co oznacza, że właśnie tego pacjenta po zawale nie wypuszcza się bez sporządzenia planu jego dalszej opieki zdrowotnej, by nie zniweczyć tego co już zostało zrobione przez wspaniałych lekarzy i często przy pomocy drogich technologii.

Mówi się, że Polacy mają ograniczony dostęp do innowacyjnych terapii i leków, że państwa mające podobne jak Polska dochody inwestują w innowacyjność, w przeciwieństwie do naszego kraju.

Nowoczesne technologie są przeważnie droższe. Ale tylko wtedy, gdy stosujemy rozliczenia jednostkowe. Przytoczę przykład nowoczesnego cewnika, który kosztował dwa grosze więcej, ale nie powodował zakażeń i zniszczeń w organizmie. Był on odrzucany przez polskie placówki medyczne, z powodu tych 2 groszy. A Niemcy natychmiast to chwycili, dlatego że tam stosuje się rachunek holistyczny. Owszem mam droższe procedury o tych parę centów, ale nie mam z powrotem pacjenta w szpitalu z różnymi powikłaniami. W Polsce mamy syndrom błędnego koła w ochronie zdrowia. Mamy mało pieniędzy i dlatego je marnotrawimy, a że mamy mało, to oszczędzamy. Te nowoczesne technologie sprawiają, że jest mniejsze prawdopodobieństwo nawrotu choroby i powikłań. Gdybyśmy to liczyli w całości, to okazałoby się, że nowe technologie w przeliczeniu całościowym są tańsze. Tak samo profilaktyka. My ją ochoczo zlikwidowaliśmy, bo to obniżyło koszty w ochronie zdrowia, teoretycznie obniżyło w tej części profilaktyki, bo one tu zniknęły, ale pojawiły się gdzie indziej. Profilaktyka oznacza oszczędności w praktyce, a u nas była traktowana jako koszt. Nakłady na ochronę zdrowia trzeba traktować nie tylko w kategoriach inwestycji, ale w kategoriach oszczędności w gospodarce, bo one powodują oszczędność zdrowia ludzkiego, które przekłada się na większą produktywność, pracę, jakość życia, ludzie są szczęśliwi i pozytywniej nastawieni do wszystkiego, do czynów, kreatywności itp. W przeciwieństwie do ludzi chorych. 

Podobne artykuły

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie już za 4 zł dziennie*.

* 4 zł netto dziennie. Minimalny okres ekspozycji ogłoszenia to 30 dni.

Zobacz także