Z dużym niesmakiem przeczytałem relację z debaty pt. "Czy uda się zapanować nad wywozem leków". Większość wypowiedzi nie rokuje rozwiązaniem problemu. W Polsce wszyscy narzekają na fatalnej jakości prawo w ochronie zdrowia i nadregulacje. A tu po raz kolejny pożar chcą gasić benzyną! Ręce opadają.
Otóż szanowni państwo "eksperci", tak mozolnie i nieustannie psujący prawo w Polsce, opamiętajcie się. Nie potrzeba żadnego nowego prawa, żeby zastopować proceder wywozu ważnych leków refundowanych z Polski! Obowiązujące prawo jest wystarczające pod tym względem. Problem polega na egzekwowaniu prawa przez MZ i na niczym więcej. Winy ewidentnie należy szukać przy ul. Miodowej w Warszawie. To MZ ustala zawartość grup limitowych oraz ustala ceny urzędowe, a tu i tylko tu jest pies pogrzebany.
Ustawą refundacyjną powołano Komisję Ekonomiczną (KE), czyli agencję cen dla leków. Dano również Ministrowi pełny zestaw narzędzi podziału ryzyka (risk sharing schemes). Ale tymi narzędziami trzeba umieć się posługiwać, tak jak nożem i widelcem. Nie można bez opamiętania negocjować cen urzędowych w dół, bo leki będą wywożone z Polski i nic tego nie zatrzyma, żadne kulawe prawo. Filarem UE jest wolny przepływ towarów i usług, a leki są towarem i nic tego nie zmieni. Należy natomiast negocjować w dół ceny efektywne leków, pozostawiając ceny urzędowe na wysokim poziomie zapobiegającym eksportowi równoległemu. Ceny efektywne można obniżać zupełnie bezpiecznie, ale trzeba przy tym umieć i musi się chcieć wdrażać instrumenty dzielenia ryzyka.
Chocholi taniec - tylko w Polsce. Obyśmy zdrowi byli ...
lek. med. Krzysztof Łanda, prezes fundacji Watch Health Care