Dokładnie 75 lat temu: 9 października 1949 roku zebrało się w Krakowie kilkanaście osób z całej Polski na zebraniu założycielskim Polskiego Towarzystwa Hematologów. Choroby krwi były wtedy problemem dla którego na ogół nie było rozwiązań. Problemem, który lekarz próbował rozwiązywać głównie trzymając chorego za rękę podczas umierania i dodając mu otuchy. Było to więc grono takich medycznych straceńców, ale bogatych w nadzieję, zapał i pomysły. I świadomych tego, że w biednym, zniszczonym przez wojnę Kraju nie będą w stanie tworzyć oryginalnych rozwiązań na skalę światową. Uważali jednak, ze to ich nie zwalnia od możliwie szybkiego wdrażania i udostępniania polskim chorym tego, co wynajdywano na świecie.
Początkowo były dwie główne szkoły: Tadeusza Tempki w Krakowie i małżeństwa Ławkowiczów w Warszawie, ale szybko to uległo decentralizacji i powstały silne ośrodki w Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Białymstoku, Łodzi, Lublinie, a potem także w innych miastach .
Dzisiaj to jest kilkadziesiąt ośrodków hematologicznych, ponad 20 ośrodków przeszczepiania szpiku, kilkuset specjalistów i tysiące uratowanych ludzi. I to ciągle mało, gdyż wraz ze starzeniem się społeczeństwa coraz szybciej przybywa chorych. Ale przybywa też metod leczniczych i coraz doskonalsza staje się diagnostyka. I sytuacja chorych jest dzisiaj o niebo lepsza niż 75 lat temu.
Ostre białaczki są uleczalne u młodych chorych w 50%, w niektórych chłoniakach wyleczalność przekracza 90%, a w innych bez wyleczenia żyje się wiele lat, przeżycie w szpiczaka się potroiło i średnio osiąga 10 lat, w przewlekłej białaczce szpikowej leczenie celowane umożliwiło większości chorych życie tak długie, jak bez białaczki. Powoli zaczynamy się do tego zbliżać w przewlekłej białaczce limfocytowej. Ale mimo postępu problemem pozostają ci, którzy nie zostali wyleczeni dostępnymi metodami i ci, którzy nie zawsze są w stanie znieść ich działania uboczne. Jest więc zadanie na lata pozostałe do setki.