Jednym z warunków obowiązywania prawa, jest jego ogłoszenie. Na co dzień dokonuje się tego w Dzienniku Ustaw. Bez publikacji przepis nie może wejść w życie. W końcu nawet i fikcja powszechnej znajomości prawa musi mieć jakieś podłoże.
W sektorze farmaceutycznym bywa jednak tak, że od lepiej lub gorzej spisanego prawa ważniejsze są wydawane przez organy decyzje albo wręcz codzienna praktyka. W wielu krajach czymś zupełnie normalnym jest, że właściwe władze publikują różnego rodzaju wytyczne (guidelines). Często takie dokumenty są bardzo szczegółowe i odpowiadają na mnóstwo pytań.
W Polsce na palcach jednej ręki możemy policzyć faktycznie szerokie opracowania z różnych dziedzin opublikowane przez organy. Dla przykładu można podać np. pomocną informację dotyczącą stosowania formularzy przy dokonywaniu zgłoszeń i powiadomień dotyczących wyrobów. Przez jakiś czas Minister Zdrowia publikował komunikaty dotyczące pojedynczych przepisów ustawy refundacyjnej. Trudno je jednak określać mianem wytycznych. Było to raczej ratowanie resztek racjonalności, którą niszczyły fatalnie zredagowane i uchwalone przepisy.
Bardzo pożyteczne jest publikowanie decyzji, zwłaszcza zakazujących różnych praktyk. Tu trzeba pochylić czoło przed inspekcją farmaceutyczną, która od lat publikuje np. decyzje dotyczące reklamy produktów leczniczych. Można zapytać się dlaczego organ nie publikuje decyzji umarzających, czyli wydawanych w sytuacji kiedy nie doszło do ukarania. Przecież ostatnio to częściej wydawane decyzje. Ze względów formalnych mniej jest bowiem ukarań. Lektura decyzji umarzających nierzadko jest niemniej ciekawa niż czytanie o kolejnych nakładanych sankcjach. Można się wtedy bowiem dowiedzieć jakie działania urzędnicy uznali za zgodne z prawem. To wiedza również potrzebna jak znajomość zabronionych praktyk.
Więcej wytycznych, ale dobrze napisanych, ułatwia też pracę urzędnikom. Logika bowiem wskazuje, że wtedy wnioskodawcy popełniają mniej błędów. Nie trzeba więc na przykład wzywać ich do uzupełniania braków formalnych. To ogranicza biurokrację i przyspiesza postępowania. A przecież to powinno być też celem urzędników. Wtedy można byłoby się pochwalić na arenie międzynarodowej widocznymi sukcesami w skrócenia tak długo trwających postępowań. Wniosek i postulat może być więc tylko jeden. Czas poświęcony na publikację poglądów urzędników szybko się zwróci.