W ostatnich dniach kampanii sondażowy gwóźdź do trumny wbił kontrolowany przez rząd CBOS, informując, że 70 proc. Polaków ocenia sytuację w ochronie zdrowia negatywnie, zaś pozytywnie – jedynie nieco więcej niż co czwarty z nas (27 proc.).
Patrząc wstecz, na całą kampanię, można więc westchnąć: - A myśmy się spodziewali…
Spodziewaliśmy się – a w każdym razie mogliśmy się spodziewać – że politycy życzenia społeczne wezmą serio i przedstawią realistyczne, ale i ambitne propozycje dla systemu ochrony zdrowia. Że zdrowie stanie się może nie wiodącym, ale ważnym tematem politycznych debat.
Tak się nie stało. Może przede wszystkim dlatego, że debat politycznych w tej kampanii było jak na lekarstwo. Na pewno nie można do nich zaliczyć paradebaty, jaka odbyła się na antenie TVP w ostatni przedwyborczy poniedziałek. Paradebaty prowadzonej przez dwoje pracowników telewizji, bo z pewnością dziennikarzami nazwać ich nie sposób. Nota bene, telewizja publiczna przygotowując sześć pytań do sześciu polityków, temat zdrowia w ogóle pominęła. Trudno się dziwić zresztą, patrząc na konstrukcję owych „pytań”, ułożonych według jednego schematu: za PO było źle, za PiS jest wspaniale. Może to dobry znak, że nawet w podporządkowanej partyjnemu interesowi telewizji ktoś decyzyjny doszedł do wniosku: „W zdrowiu to nie przejdzie”. (Żart).
Co z haseł kampanijnych, odnoszących się do zdrowia, warto zapamiętać? Na pewno obietnicę podniesienia nakładów. Trzecia Droga – 7 proc., Lewica – 8 proc. Kiedy? Szczegółów brak, ale można się domyśleć, że szybko. Co ciekawe, Koalicja Obywatelska o nakładach w 100 konkretach na 100 pierwszych dni rządu milczy, ale w trakcie kampanii politycy tego ugrupowania potwierdzali, że nakłady trzeba zwiększyć skokowo, kończąc z oszukańczą metodologią ustawową, odnoszącą wydatki na zdrowie do PKB sprzed dwóch lat. Gdyby poprzestać tylko na tej obietnicy i wykreślić z ustawy ten dziwaczny sposób wyliczania środków, w 2024 roku nakłady musiałyby się zwiększyć o ok. 45 mld zł (6,2 proc. PKB).
Do sztambucha wpisać też trzeba zapowiedź zniesienia limitów na leczenie w ramach NFZ – w tym na leczenie szpitalne. Obserwacja skutków tej – ewentualnej – decyzji może być jednym z najbardziej interesujących doświadczeń zawodowych kogoś, kto niejedno na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza w ochronie zdrowia widział.
Czy, co i na ile wybory zmienią w zdrowiu? Wszystko zależy od tego, czy Polacy wybiorą zmianę czy kontynuację. Jeśli to pierwsze – można założyć, że zmiany będą, aczkolwiek na dziś trudno spodziewać się systemowych rewolucji i nie do końca jasny jest kierunek tych zmian. Jeśli wyborcy postawią na kontynuację, trzeba sobie powiedzieć otwarcie: powodów do niezadowolenia będzie przybywać, niezależnie od tego, że mogą zachodzić również zmiany pozytywne. Bo podobnie jak w ośmiu ostatnich latach – dynamika tych dobrych zmian nie nadąża za pogrążaniem się systemu publicznego w coraz większym kryzysie.