Polskiej tradycji stało się zadość i wprowadzenie istotnej zmiany w systemie opieki zdrowotnej nad pacjentami onkologicznymi odbywa się w atmosferze awantury, krzyku i kłótni.
Kiedy kilka miesięcy temu dowiedziałem się o pracach nad polską edycją „Cancer Planu”, czyli dokumentu, jaki Rada Europejska zobligowała wszystkie kraje członkowskie przygotować i wdrożyć, byłem pod dużym wrażeniem. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wyglądało na to, że uda się stworzyć program strategiczny, oparty na opiniach ekspertów i współtworzony przez szerokie grono interesariuszy. Założenia były jasne – jak zbudować w Polsce system opieki onkologicznej z prawdziwego zdarzenia, adresowany do rzeczywistych problemów pacjentów.
To, że taki program będzie musiał zmienić obecny niewydolny system było oczywiste, a patrząc na rozmiar potrzeb wynikających z epidemiologii i aktualnego stanu opieki zdrowotnej nad pacjentami onkologicznymi, trudno było oczekiwać, że będzie to możliwe przy użyciu dotychczas dostępnych środków i narzędzi. Oznaczało to potrzebę głębokich zmian strukturalnych i organizacyjnych oraz, co najważniejsze, konieczność wdrożenia rozwiązań, które będą potrzebowały czasu, inwestycji i odpowiedniego zespołu specjalistów, menadżerów i liderów.
Znając realia świata polityki w wydaniu polskim, właściwie od razu można było przewidzieć, że tak duże przedsięwzięcie po prostu nie może się udać. Gdyby chodziło o dokonanie istotnej zmiany w sprawnie działającej firmie, wątpliwości byłoby mniej, ale wdrożenie długookresowego programu reformy w środowisku zdominowanym przez polityczne wpływy, niejasne zależności i brak przejrzystości było niemożliwe.
W efekcie, już na etapie planowania zmiany projekt stał się „zakładnikiem” politycznych kalkulacji, a najlepszą tego wizytówką jest spot reklamowy intensywnie przekonujący Polaków o tym, że od 1 stycznia mają zapewnioną lepszą opiekę onkologiczną. Za każdym razem, kiedy widzę ten profesjonalnie przygotowany filmik, nie mogę pozbyć się wrażenia, że mamy do czynienia z działalnością propagandową, jak za dawnych lat. Problem w tym, że jednocześnie społeczeństwo i pacjenci dokładnie widzą, jaka jest rzeczywistość, będąc świadkami medialnej awantury wokół pakietu onkologicznego i tracąc resztki zaufania do systemu opieki zdrowotnej oferowanej przez państwo.
To, co dalej się stanie nie napawa optymizmem, ponieważ na razie nie wiadomo właściwie, w jaki sposób opieka onkologiczna w Polsce miałaby się poprawić. Istnieje uzasadniona obawa, że nawet jeśli uda się zwiększyć liczbę pacjentów diagnozowanych na wcześniejszym etapie choroby, system zapcha się na kolejnym poziomie i wówczas będzie to jeszcze większa katastrofa, ponieważ będziemy mieli do czynienia z konkretnymi ludzkimi dramatami, z tym, że na jeszcze większą niż obecnie skalę.
Jedno jest pewne – zanim doszło do upolitycznienia tematu pakietu onkologicznego, stworzona została niezwykle ciekawa inicjatywa zrzeszająca różne środowiska, która w sprawny sposób przygotowała kompleksową propozycję naprawy opieki onkologicznej w Polsce. Organizacje i osoby zaangażowane w ten projekt absolutnie nie powinny zakończyć działalności. Potrzebne jest w Polsce wdrożenie wiarygodnego monitorowania prawdziwej sytuacji pacjentów onkologicznych, regularnego oceniania tego, co działa, a co nie przynosi efektów i informowania o stanie rzeczy opinię publiczną. Ponieważ poziom zaufania do publicznego systemu ochrony zdrowia w Polsce jest bardzo niski, konieczne jest stworzenie społecznego, pozarządowego mechanizmu kontroli, który stanie się siłą mobilizującą do prawdziwych zmian i rzeczywistej poprawy.