Poza surowcami i artykułami wykorzystywanymi w przemyśle ciężkim to właśnie wyroby medyczne są jedną z najbardziej medialnych kategorii produktów, które dotykają te podwyżki. Na początku roku padł blady strach na branżę medyczną, gdy prezydent Donald Trump na pierwotnej liście produktów podlegających podwyższeniu taryf (z 10% do 25%) umieścił sprzęt medyczny, którego roczna wartość importu wynosiła ok. 2,8 miliarda dolarów. Ostatecznie United States Trade Representative opublikowało listę zawierającą produkty medyczne o wartości 836 milionów dolarów, a wśród nich znalazły się rezonanse magnetyczne, sprzęt do ultrasonografii czy kamery medyczne. Przez ostatnie miesiące lista sukcesywnie się powiększała, a rząd chiński odpowiedział własnymi cłami na m.in produkty do radiologii, lampy medyczne czy jednorazowe rękawice chirurgiczne. Wyroby medyczne są przedmiotem dyskusji przy praktycznie każdej rundzie negocjacji, a przy braku perspektyw na złagodzenie polityki celnej przez obie strony, potencjalna lista produktów wydłuża się.
Kto tak naprawdę ucierpi na pogłębiającym się konflikcie pomiędzy dwoma potęgami handlowymi? Głównym założeniem administracji amerykańskiego prezydenta było wzmocnienie krajowej gospodarki i uniezależnienie się od konkurencyjnych towarów wytwarzanych w Państwie Środka. Założenie jest zdecydowanie zasadne w przypadku prostych, produkowanych na masową skalę wyrobów, komponentów czy surowców. Natomiast w przypadku sprzętu medycznego wojna celna może okazać się mieczem obosiecznym, a nawet mocniej uderzyć w amerykański przemysł medyczny, szczególnie w firmy posiadające istotną część łańcucha dostaw w Chinach. Ważny jest fakt, że oprócz ceł na gotowe produkty, podwyżki zostały wprowadzone także na surowce, takie jak stal czy aluminium, szeroko używane do produkcji urządzeń medycznych. Ponadto warto przypomnieć, że wśród 20 największych firm medycznych na świecie, aż 11 wywodzi się z USA, a trzeba pamiętać, że 80% wartości całego rynku sprzętu medycznego stanowiły USA, Europa i Japonia. W obliczu nasyconego rynku w krajach rozwiniętych to właśnie Chiny i inne kraje BRICS stanowią najciekawszy kąsek pod względem potencjalnego rozwoju biznesu. Sama wartość chińskiego rynku przekroczyła w 2016 roku 50 miliardów dolarów, a obroty chińskich firm produkujących (w większości na eksport) sprzęt medyczny wyniosły ponad 35 miliardów dolarów. Statystyka ta pokazuje, że w obliczu dynamicznego wzrostu, to wewnętrzny rynek chiński jest łakomym kąskiem dla światowych potentatów, a powstrzymanie ekspansji firm amerykańskich otworzy nowe możliwości dla podmiotów europejskich i firm chińskich skupiających się do tej pory na eksporcie.
Jak podwyższenie ceł wpłynie na rynek wyrobów medycznych w Polsce? W przypadku produktów prostych, które są już objęte podwyższonymi cłami albo znajdują się w momencie wprowadzania na krótką listę, wkrótce może to spowodować obniżenie ich cen. Tutaj ciekawa sytuacja może mieć miejsce w przypadku rękawic medycznych (szczególnie diagnostycznych rękawic syntetycznych). Firmy chińskie dopiero od niedawna zaczęły konkurować ze światowymi potentatami z Malezji i Tajlandii, dynamicznie rozpychając się na amerykańskim rynku, głównie z pozycji ceny. Szybki wzrost sprzedaży w USA zainspirował chińskich producentów do rozwoju fabryk i zwiększenia skali produkcji licząc na dynamiczny wzrostu udziału w rynku. Natomiast w przypadku potencjalnego wzrostu cła z 10 do 25% eksport rękawic do USA stanie się całkowicie nieopłacalny, gdyż w tej branży marże są minimalne, a istotny jest efekt skali. Brak chińskich graczy spowoduje powrót utraconej (stosunkowo niewielkiej, gdyż chińska ekspansja była w fazie wczesnego wzrostu) części rynku do największych producentów z Malezji, a fabryki chińskie będą chciały zutylizować nadwyżki produkcyjne w Europie (która po USA jest największym konsumentem rękawic na świecie), prowadząc do obniżki cen. Ponadto trzeba pamiętać, że w Chinach produkuje się w większości rękawice z kauczuku syntetycznego (brak dostępu do surowca naturalnego), czyli nitrylu, a stosunek zużycia rękawic nitrylowych do naturalnych lateksowych jest znacznie większy w Europie niż Stanach Zjednoczonych.
Warto jeszcze przeanalizować szanse, jakie pojawiają się w kontekście potencjalnego eksportu rodzimych rozwiązań do Chin. Polscy producenci sprzętu medycznego coraz bardziej rozpychają się na światowym rynku, a marka Made in Poland znajduje coraz większe uznanie. W przypadku ograniczenia działalności amerykańskich firm otwierają się nowe możliwości dla innych podmiotów, szczególnie w zakresie bardziej zaawansowanego asortymentu, takiego jak cewniki specjalistyczne, urządzenia medyczne czy sprzęt do telemedycyny. Istotną barierę wejścia stanowią dość skomplikowane i kosztochłonne procesy rejestracyjne. W tym przypadku bardzo ważne byłoby współdziałanie i wsparcie przedsiębiorców przez agendy państwowe, takie jak Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIiZ), czy kanały dyplomatyczne. Podobnie jak ma to miejsce w przypadku firm z Niemiec czy Wielkiej Brytanii, które są wspierane przez instytucje gospodarcze z rodzimych krajów.
Podsumowując, napięcia gospodarcze na linii Waszyngton - Pekin kreują nowe możliwości biznesowe dla podmiotów zainteresowanych działalnością w Chinach, natomiast w przypadku podstawowego sprzętu jednorazowego na pewno wzrośnie i tak już mocna presja cenowa, stanowiąc wyzwanie dla firm pracujących już teraz na niskich marżach.
Paweł Ossowski, wiceprezes zarządu, dyrektor zarządzający ZARYS International Group