Jak nietrudno zauważyć, największym oczekiwaniem rządzących wobec lekarzy w Polsce jest, aby byli oni wspólnikami rządu w mamieniu obywateli, że publiczna opieka zdrowotna w naszym kraju jest świetna. Nic więc dziwnego, że każda inna postawa lekarza rodzi niezadowolenie władz. A co dopiero powiedzieć o zorganizowanym, solidarnym wystąpieniu dużej grupy lekarzy, demaskujących prawdziwy stan polskiej publicznej służby zdrowia?
Taki charakter miało grupowe zwolnienie się z pracy lekarzy szpitala specjalistycznego w Częstochowie jesienią ubiegłego roku w proteście przeciwko złym warunkom leczenia chorych, zagrażających ich bezpieczeństwu. Lekarze podjęli te działania po wyczerpaniu wszystkich innych sposobów zwrócenia uwagi dyrekcji szpitala i organu założycielskiego na niesprawny lub nieserwisowany sprzęt, na braki leków i drastyczne ograniczenia w zlecaniu badań dodatkowych chorym. Chociaż uruchomiono całą machinę propagandową z udziałem niektórych dziennikarzy i „autorytetów moralnych”, ostatecznie lekarzom ustąpiono, przyznając tym samym, że mieli oni rację. Nie oznacza to jednak, że pogodzono się z taką niesubordynacją. Wręcz przeciwnie, postanowiono zapobiec możliwości jej powtórzenia.
Za główne narzędzie lekarskiego buntu uznano porozumienie, jakie 30 marca 2012 roku podpisała większość zatrudnionych w szpitalu lekarzy. Celem porozumienia było skonsolidowanie lekarzy w ewentualnym proteście (z grupowym zwolnieniem z pracy włącznie), gdyby przekształcenie szpitala w spółkę prawa handlowego miało doprowadzić do pogorszenia warunków pracy lub płacy lekarzy. Aby zohydzić lekarzy w odbiorze społecznym, dziennikarze pewnej stacji telewizyjnej przedstawili to porozumienie jako „kartel”, uniemożliwiający dyrekcji szpitala sprawne zarządzanie placówką i wymuszający nadmiernie wysokie wynagrodzenia dla lekarzy. Dowodem na to miała być działalność spółki „Parkitka”, za pośrednictwem której lekarze w tym szpitalu pełnili dyżury.
W rzeczywistości jednak spółka „Parkitka” i wspomniane porozumienie to dwa odrębne podmioty, powołane dla różnych celów. Spółka została utworzona 4 lata przed porozumieniem, aby zapewnić możliwość całodobowego funkcjonowania szpitala po wprowadzeniu do polskiego prawa postanowień unijnej dyrektywy o czasie pracy. Zgodnie z nimi lekarz nie może pracować więcej niż 48 godzin tygodniowo z nadgodzinami (czyli z dyżurami medycznymi). Gdyby nie spółka – zabrakłoby lekarzy do dyżurowania w szpitalu.
Wojewoda śląski najwyraźniej poszedł śladem dziennikarskich podejrzeń i potraktował spółkę „Parkitka” jako narzędzie „kartelu” lekarzy częstochowskich. Chcąc zniszczyć ten „kartel”, wojewoda uderzył w spółkę. Przeprowadzona „rutynowa” kontrola spółki wykazała, że nie ma ona prawa podpisywać kontraktu ze szpitalem na pełnienie dyżurów lekarskich, bo... nie jest szpitalem. Wojewoda śląski uznał, że dyżurowanie przez lekarzy jest wykonywaniem świadczeń szpitalnych. Skoro zaś pośrednikiem w tym jest spółka to i ona jest podmiotem udzielającym świadczeń szpitalnych. Zgodnie z ustawą o działalności leczniczej (art. 2 w powiązaniu z art. 4) spółka z o.o., jakim jest „Parkitka” – jeżeli wykonuje działalność leczniczą - jest podmiotem leczniczym, a skoro działalność ta polega na udzielaniu świadczeń szpitalnych, to „Parkitka” jest… szpitalem i musi spełniać odpowiednie warunki (art. 17 ustawy). Jednym z warunków jest POSIADANIE pomieszczeń szpitalnych. Jest oczywiste, że „Parkitka” pomieszczeń nie posiada, nie może zatem zarejestrować się jako „podmiot leczniczy prowadzący działalność w rodzaju świadczenia szpitalne”. Wobec tego musi – w ocenie wojewody śląskiego – zrezygnować z umowy na dyżury ze szpitalem specjalistycznym w Częstochowie. „Parkitka” rzeczywiście z umowy zrezygnowała z dniem 1 października br.
Najprawdopodobniej wojewoda śląski (albo działający w jego imieniu lub na jego zlecenie odpowiedni urzędnik) uznał, że w sprytny sposób, bo przy zastosowaniu litery prawa, rozbroił „kartel” lekarzy z Częstochowy. Nie zauważył jednak, że w ten sposób sparaliżował w ogóle funkcjonowanie szpitala częstochowskiego, a – kto wie – może nawet kilkuset innych szpitali w Polsce.
Podobne spółki, pośredniczące w kontraktowaniu lekarskich dyżurów, działają bowiem w wielu szpitalach. Pozwalają ominąć przepisy o czasie pracy, a ich udział został wymuszony stwierdzeniem (przez PIP, wielu prawników i przedstawicieli MZ), iż zawieranie kontraktów dyżurowych bezpośrednio z lekarzami, którzy do południa pracują w szpitalu na podstawie umowy o pracę jest nielegalne, bo nie można z tym samym pracownikiem zawierać dwóch różnych umów na ten sam rodzaj pracy. Potwierdza to wiele wyroków sądowych.
Nie ma zatem racji przedstawiciel Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, twierdząc, że szpital w Częstochowie - zamiast za pośrednictwem „Parkitki” - podpisze umowy na dyżury z pojedynczymi praktykami lekarskimi. Takie działanie byłoby uznane za nieprawne i lekarze z pewnością na to pójść nie mogą. Nie mogą również przekraczać maksymalnych norm czasu pracy i nawet gdyby skorzystali z klauzuli opt-out, to i tak wszystkie dyżury nie będą obsadzone.
Atak wojewody śląskiego na „kartel” lekarzy częstochowskich okazuje się zatem atakiem samobójczym. Jeżeli zarzuty wobec spółki „Parkitka” zostaną podtrzymane, to szpital w Częstochowie musi przestać działać z dniem 1 października 2014r. Co więcej, zaprzestać działalności muszą też wszystkie inne szpitale, gdzie lekarze zatrudnieni na podstawie umowy o pracę dyżurują za pośrednictwem spółek. Żadna z tych spółek nie posiada przecież pomieszczeń szpitalnych, w których dyżurują lekarze, a trudno traktować je inaczej niż spółkę w Częstochowie.
Wojewoda śląski chcąc uderzyć w niesubordynowanych lekarzy uderzył w rząd, ujawniając publicznie na jakich kruchych i niepewnych podstawach funkcjonują szpitale w naszym kraju, jak chaotyczne, niespójne i nieżyciowe są przepisy regulujące działalność publicznej służby zdrowia, jak wielkie są niedobory lekarzy. Wykazał też – zapewne przeciwnie do zamierzeń – że spółka założona przez lekarzy nie była bronią „kartelu” skierowaną przeciwko szpitalowi, ale – odwrotnie – stanowiła „koło ratunkowe” umożliwiające funkcjonowanie szpitala.