W sobotę minął termin na zgłaszanie uwag do projektu nowelizacji ustawy refundacyjnej. Przed trzema laty, kiedy również w sobotę kończył się analogiczny okres konsultacji społecznych, już chwilę po weekendzie Ministerstwo Zdrowia przekazało zmienioną wersję projektu na Komitet Rady Ministrów. Wystarczyły 2 dni na przeanalizowanie prawie tysiąca stron uwag.
Jak będzie tym razem? Czy zwycięży wola uchwalenia ustawy na dzień 1 stycznia 2014 r., jak dumnie wynika z projektu, czy też tym razem uda się dogłębnie wczytać w szereg, często bardzo krytycznych uwag pod adresem nowelizacji, ze strony niemal wszystkich podmiotów, których ustawa dotyka?
Gdyby nie uchwalona w piątek 11 października 2013 nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która utrzymuje chemioterapię niestandardową na obecnych zasadach do końca przyszłego roku, można byłoby zakładać, że jednak będziemy obserwować dążenia w pocie czoła do uchwalenia zmian w ustawie refundacyjnej jeszcze w tym roku. Teraz zapał może osłabnąć.
To nie jest jednak bardzo zły scenariusz. Ustawa refundacyjna jest kiepska od strony legislacyjnej. Projektowane nowe przepisy nie są niestety lepsze. W takim układzie może faktycznie lepiej, że poczekamy na nie dłużej. A nuż w tym czasie uda się je poprawić na lepsze.
Szkoda jednak, żeby na 1 stycznia 2014 r. nie weszły w życie przepisy chroniące naszych pacjentów przed wywozem leków z Polski. Pamiętajmy bowiem, że na papierze mamy jedne z najniższych cen w Unii Europejskiej. Inna kwestia, to jaką dopłatę musi ponieść pacjent w aptece ze względu na dążenia do oszczędności po stronie płatnika publicznego. Szkoda też kilku innych pożądanych zmian.