Krótka historia sygnalizacji w ochronie zdrowia – czyli czy jesteśmy gotowi na sygnalistów?
Można powiedzieć, że z punktu widzenia funkcjonowania ochrony zdrowia sygnalizacja, choć mało osób o tym wiem, nie jest niczym nowym. Pierwsi sygnaliści w Polsce byli lekarzami.
Doktor Tadeusz Pasierbiński
Obecnie ciężko jest znaleźć jest jakiekolwiek informacje na temat zjazdu lekarzy ginekologów, który odbył się w Szczecinie w 2001 r. Znaczy to tylko tyle, że nie wyróżniał się on niczym szczególnym. Ot zjazd lekarzy jak wiele innych. W kuluarach rozmowy o przypadkach i pacjentkach.
Ten zjazd lekarzy mógł być jednym, z tych, o których zapomina się po kilku latach, a może nawet szybciej. A jednak doszło na tym zjeździe do wydarzenia, które zapoczątkowało całą serię zdarzeń, które wspominane są do dzisiaj. Tak to już bywa historii, że bardzo często o jej przebiegu decydują wydarzenia pozornie nieistotne nieważne, a może nawet błahe.
Były wieczór kiedy, lekarze rozmawiali o przyszłości. Ordynator ze szpitala w Wadowicach postanowił się pochwalić, iż wie o tym, że już nie długo dobędzie się konkurs na stanowisko ordynatora na oddziale genealogiczno-położniczym w szpitalu w Mikołowie. I pewnie nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ta drobna okoliczność, iż Ordynator ze szpitala w Wadowicach potwierdził, że konkurs w zasadzie już wygrał. Konkurs miał się odbyć dopiero pół roku później.
Można powiedzieć, że doktor bezceremonialne przyznał, iż dojdzie do korupcji. Przyszły ordynator podał nawet, jaką kwotę będzie musiał przekazać konsultantowi wojewódzkiemu, aby wygrać. Miało to być 100 tys. złotych. Członkowie Prezydium Śląskiej Okręgowej Izby Lekarskiej, przekomarzali się, w jakim czasie zwróci się ta „inwestycja”. Stanęło na tym, że jak się ordynator spręży, to odbije sobie po półtora roku. Mało kto wie, że Tadeusz Pasierbiński jest jednym z pierwszych sygnalistów w Polsce.
Historią doktora Pasiebińskiego, żyła kiedyś cała Polka. Była opisywana w gazetach i na portalach internatowych. Dwukrotnie o Pasierbiński napisał „Przekrój” jeden z najpopularniejszych tygodników tamtych czasów (numer z 1 Lipca 2003 r. oraz 26 stycznia 2010 r.)
Kłopoty dr. T. Pasierbińskiego, zaczęły się niedługo po wygraniu konkursu na stanowisko ordynatora szpitala w Mikołowie przez ordynatora z Wadowic, czyli tego lekarza, który miał wygrać.
Pasierbiński zdecydował się opowiedzieć o całej sytuacji w czasie sesji rady powiatu. Podobnie postąpił na zjeździe izby lekarskiej. Konkurs się jednak odbył i wygrał kandydat popierany przez konsultanta. T. Pasierbiński nie dał za wygraną. Napisał pismo protestacyjne, które złożył w radzie powiatu i zaproponował, aby anulować konkurs i nie zatrudniać wybranego ordynatora. Rada go poparła. Przez rok nie zatrudniano ordynatora.
Mimo to za swoje działania sygnalista został m.in. ukarany dyscyplinarnie (najpierw otrzymał upomnienie, a później został zwolniony z pracy) oraz oskarżony o zniesławienie w procesie przed sądem. Po wieloletniej batalii sądowej udało mu się wygrać wszystkie sprawy (wyrok Sądu Rejonowego w Mikołowie z dnia 9 grudnia 2004 r., sygn. akt IV P 763/04, wyrok Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 12 lipca 2005 r., sygn. akt IX Pa 245/05).
Wrócił do pracy w poradni. Nie udało mu się wrócić do szpitala.
Doktor Barbara Sosinowska
W 2011 r. zapadł wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Sosinowska przeciwko Polsce (Skarga nr 10247/09).Trybunał uznał, że doszło do naruszenia praw doktor Sosinowskiej, tj. art. 10 Konwencji Prawa Człowiek „1. Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność do posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. […].”
Skarżąca jest specjalistą chorób płuc. Od 1992 r. zatrudniona była w szpitalu w Rudzie Śląskiej, gdzie inna lekarka została ordynatorem oddziału, Wywiązał się między nimi poważny konflikt, ponieważ skarżąca coraz częściej poddawała krytyce decyzje podejmowane przez nową panią ordynator, odnośnie diagnozowania i leczenia pacjentów oddziału.
W dniu 16 września 2004 r. Sosinowska skierowała pismo do profesora, ówczesnego konsultanta wojewódzkiego ds. chorób płuc, w którym stwierdziła, iż postępowanie pani ordynator potwierdza, iż brak mu odpowiednich umiejętności niezbędnych do prowadzenia oddziału, gdyż jej doświadczenie kliniczne oraz osąd pozostawiają wiele do życzenia. Skarżąca odniosła się do przypadków siedmiu pacjentów leczonych na oddziale i wskazała uchybienia, które jej zdaniem stanowiły błędy w diagnozie i leczeniu
W dniu 5 listopada 2005 r. szpital zwolnił skarżącą z pracy, powołując się na ciężkie naruszenia obowiązków pracowniczych w rozumieniu art. 52 Kodeksu pracy.
Pani doktor wniosła do Wydziału Pracy Sądu Rejonowego w Rudzie Śląskiej pozew o odszkodowanie z tytułu niezgodnego z prawem rozwiązania umowy o pracę.
W orzeczeniu z dnia 22 grudnia 2005 r. sąd uznał roszczenie skarżącej i przyznał jej odszkodowanie w wysokości 9,413 złotych wraz z odsetkami ustawowymi za okres od dnia 6 listopada 2004
Sąd uznał także, że zarzuty dotyczące błędów popełnionych przez skarżącą oraz domniemanych nieprawidłowości w sposobie dysponowania dokumentacją medyczną pacjentów, nie zostały potwierdzone dowodami. Fakt, iż skarżąca w przypadku wątpliwości dotyczących prawidłowości decyzji medycznych odnośnie niektórych pacjentów, udostępniła dokumentację konsultantowi wojewódzkiemu wraz z prośbą o poradę, nie stanowił nieprawidłowości. Ustawa o zawodzie lekarza wyraźnie zaleca takie właśnie postępowanie. Postępowanie skarżącej należało także rozpatrywać w kontekście faktu, iż nie mogła oczekiwać jakiejkolwiek pomocy, w pracy klinicznej czy innego rodzaju, ze strony przełożonej
Szpital złożył wniósł apelację. Wyrokiem z dnia 28 czerwca 2006 r. Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił apelację.
Pismem z dnia 3 listopada 2004 r. doktor Sosinowska zwróciła się do Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach z prośbą o interwencję w sprawę konfliktu między skarżącą a panią ordynator oddziału. Skarżąca stwierdziła, między innymi, iż ordynator traktowała ją jako zagrożenie dla swojej pozycji zawodowej. Nie znajdując rzeczywistych powodów do krytyki skarżącej, zaczęła ją dręczyć. Ostatecznie złożyła niezgodną z prawdą skargę do dyrektora szpitala, jakoby skarżąca odmawiała wypełniania poleceń służbowych. W konsekwencji skarżąca została zwolniona z pracy. Skarżąca zwróciła się z wnioskiem o powołanie komisji kontroli zawodowej celem zbadania metod pracy ordynator załączając listę błędów zawodowych, które zdaniem skarżącej, popełniła ordynator.
20. Postanowieniem z dnia 20 stycznia 2005 r. Rzecznik Okręgowy Odpowiedzialności Zawodowej w Katowicach odmówił wszczęcia dochodzenia, uznając iż skarżąca złożyła wniosek ze względu na konflikt z przełożoną.
W dniu 13 października 2006 r. Rzecznik Okręgowy wniósł skargę przeciwko doktor Sosinowskiej do Okręgowego Sądu Lekarskiego w Katowicach, zarzucając jej między innymi „otwartą krytykę decyzji diagnostycznych i terapeutycznych przełożonej, w obecności kolegów oraz członków personelu medycznego i niemedycznego”, na podstawie art. 52 (1), 52 (2), 52 (3) i 1 (3) Kodeksu etyki lekarskiej.
W dniu 14 września 2007 r. Okręgowy Sąd Lekarski uznał skarżącą winną postępowania niezgodnego z etyką, podlegającego karze zgodnie z treścią art. 52, ust. (1), (2) i (3) Kodeksu etyki lekarskiej z poprawkami z 2003 r. oraz zgodnie z treścią art. 1 ust. (3) tegoż Kodeksu.
Orzeczeniem z dnia 13 marca 2008 r. Naczelny Sąd Lekarski oddalił apelację doktor Sosnowskiej.
Dopiero na skutek skargi wniesionej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, doktor Sosinowska odzyskała dobre imię, a więc po ponad 3 latach.
Czy nasza mentalność się zmieniła? Chyba nie aż tak bardzo.
Od tamtych wydarzeń upłynęło już dużo czasu a jednak okazuje się, że Nasza mentalność nie zmieniła się aż tak bardzo.
W 2023 r. pracownik publicznej uczelni zgłosił pracodawcy szereg uwag i zarzutów wobec innych pracowników dotyczących nieprawidłowości w funkcjonowaniu wydziału uczelni. Gdy pozostało to bez odpowiedzi, zdecydował się na opublikowanie apelu na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Z pracownikiem rozwiązano umowę o pracę za wypowiedzeniem, jako przyczynę podając m.in. naruszanie przez niego zasad współżycia społecznego w miejscu pracy wskutek powtarzającego się postępowania stwarzającego napięcia, konflikty i zagrożenia spokoju, w szczególności poprzez niewłaściwe zachowywanie się względem współpracowników, przejawiające się m.in. ich bezpodstawnym pomawianiem o dopuszczenie się przez nich naruszenia obowiązków służbowych, w tym publicznie za pośrednictwem mediów społecznościowych, prowokowaniem sytuacji konfliktowych, jak również niewykonywaniem poleceń służbowych.
Pracownik odwołał się od wypowiedzenia do sądu, żądając odszkodowania za nieuzasadnione wypowiedzenie umowy o pracę. Uwzględniając to powództwo sąd w uzasadnieniu wskazał ponadto, że pracownik, jako osoba dokonująca zgłoszenia, kwalifikował się do objęcia ochroną na mocy dyrektywy o ochronie osób zgłaszających naruszenia prawa (o ochronie sygnalistów), tym samym pracodawca rozwiązując z nim umowę o pracę za wypowiedzeniem naruszył nie tylko kodeks pracy, ale także wynikający wprost z dyrektywy zakaz działań odwetowych i w związku z tym winien ponosić z tego tytułu odpowiedzialność odszkodowawczą.
To wszystko stawia pod znakiem zapytania Naszą dojrzałość i gotowość do tego, aby chronić sygnalistów w organizacji. Cały czas postrzegamy sygnalistów jako zagrożenie ze strony donosicieli. A przecież sygnalista to nie donosiciel, o czym będziemy pisać w kolejnym odcinku. Sygnalista to szansa dla każdego podmiotu, aby miast mierzyć się z kontrolami wszczynanymi na skutek donosów, przyjąć u siebie zgłoszenie sygnalizacyjne, rozpoznać je i przeciwdziałać nieprawidłowościom.
prof. dr hab. radca prawny Dorota Karkowska
radca prawny Michał Modro