Powód? Kontrowersje. Ministerstwo Zdrowia po konsultacjach publicznych uzupełniło projekt o przepisy dotyczące szpitali publicznych prowadzonych w formie spółek prawa handlowego, w tym o punkt przewidujący możliwość łączenia SP ZOZ-ów ze spółkami. Natychmiast pojawiły się protesty, wrzawa – w dużej części napędzana politycznie – z myślą przewodnią: - Będą prywatyzować szpitale.
I choć w czwartek minister zdrowia tłumaczyła, podczas spotkania z dziennikarzami, powody dla których przepisy są potrzebne i bezpieczne, i na pewno nie oznaczają żadnej prywatyzacji szpitali, już kilkanaście godzin później, w piątek rano, zapowiedziała wycofanie ich z projektu. I rzeczywiście, najnowsza wersja nie przewiduje już możliwości łączenia spółek z SP ZOZ-ami.
Wnioski? Raczej smutne. Ministerstwo Zdrowia nie jest w stanie uzasadnić i obronić swojej wizji zmian w ochronie zdrowia. Izabela Leszczyna mówi, że na tym właśnie polega demokracja, gotowość do kompromisu. Jednak jeśli prace nad koncepcją zmian trwają miesiące i dotyczą kwestii finansowych, ekonomii bardziej niż idei (choć można się domyślać, że przynajmniej część przeciwników czy też sceptyków właśnie ideologią uzasadnia swoje poglądy), czy wyjęcie jednego czy dwóch bloków (najpierw porodówki, czyli rezygnacja z kryteriów wpisanych do ustawy na rzecz opinii wydawanej na poziomie wojewody, teraz kwestie związane ze spółkami) nie stawia pod znakiem zapytania możliwości realizacji założonych celów?
Jeden polityk powie „tak”, drugi polityk powie „nie” – trawestując obiegowe powiedzenie. Wartością dodaną projektu zmian w szpitalnictwie miało być jednak jego przygotowanie przez zespół ekspertów. Trzeba postawić oczywiście pytanie, czy już na tym etapie nie został popełniony kardynalny błąd – pominięcie blisko 140 szpitali publicznych działających w formie spółek wymusiło znaczącą modyfikację projektu po zamknięciu konsultacji.
Tak czy inaczej, każdy tydzień opóźnienia w pracach nad ustawą zwiększa zagrożenie dla miliardów złotych z Krajowego Planu Odbudowy. Miliardów, które już na etapie przygotowywania KPO były „palcem na wodzie pisane” – wszystko przez decyzję poprzedniego rządu, który nieistniejącą ustawę o modernizacji szpitalnictwa wpisał jako kamień milowy. Trwa wyścig z czasem i byłoby lepiej gdyby resort zdrowia w tej sprawie wykazał się sprawczością.