Dlaczego pielęgniarki kształcą się w systemie studiów wyższych?
Dlaczego, jak bumerang wraca temat powrotu liceów pielęgniarskich?
Komu zależy, aby dyplom pielęgniarki można było uzyskać po kilkumiesięcznym przygotowaniu?
Od kilku lat w branży medycznej obserwujemy duże braki kadrowe wśród pielęgniarek.
Średnia wieku tej grupy zawodowej to 52 lata, a absolwentek jest zbyt mało, by wypełnić zbliżającą się lukę pokoleniową.
Chętnych do podjęcia kształcenia jest niewielu ponieważ, by otrzymać tytuł zawodowy pielęgniarka/pielęgniarz, należy ukończyć niezmiernie trudne studia I stopnia (licencjat).
Studia trwają 6 semestrów i obejmują 4720 godzin nauki, z czego 1200 godzin, to praktyki zawodowe.
W zakres kształcenia wchodzą dziedziny, które do najłatwiejszych nie należą.
Oprócz dyscyplin humanistycznych, w skład których wchodzą: filozofia, etyka, socjologia, psychologia, pedagogika,
w toku nauczania obowiązują także nauki ścisłe (biochemia, biofizyka) oraz
medyczne (anatomia człowieka, fizjologia, patologia, nauki o zdrowiu (promocja i edukacja zdrowotna), farmakologia oraz dietetyka,
przedmioty kliniczne, takie jak: interna, chirurgia, pediatria, neurologia, itd.
Opanować także trzeba wiedzę z przedmiotów stricte pielęgniarskich, czyli pielęgniarstwa związane z poszczególnymi klinikami (pielęgniarstwo internistyczne, chirurgiczne, pediatryczne, itd.)
Ogrom wiedzy, którą trzeba przyswoić, już po pierwszych wykładach odstrasza pewien procent studentów, druga fala rezygnacji z kontynuowania studiów pielęgniarskich następuje po pierwszych kontaktach z pacjentem podczas praktyk w szpitalu.
Jednak, najboleśniejsza jest chyba utrata ze środowiska pielęgniarskiego absolwenta, który nie decyduje się na podjęcie pracy w zawodzie.
Przyczyny są zazwyczaj związane z ogromem odpowiedzialności za zdrowie i życie ludzkie, pracą ponad siły oraz nie idącymi za tym adekwatnymi, godziwymi zarobkami.
Obserwujemy próby zmian w naszym środowisku wprowadzenia minimalnych norm zatrudnienia, urlopu szkoleniowego i mamy nadzieję, że wpłynie to pozytywnie na losy pielęgniarstwa w Polsce, a to leży w interesie wszystkich ludzi, bo wszyscy jesteśmy pacjentami.
Dlaczego zatem, pomimo jednoznacznej wypowiedzi organów odpowiedzialnych za kształcenie w naszej dziedzinie, że nie ma i nie będzie żadnych zmian w sposobie uzyskania tytułu pielęgniarki, to pojawiają się nadal głosy, by przywrócić kształcenie pielęgniarek w średnich szkołach, bądź stworzyć nowy zawód, który miałby podobne kompetencje podczas znaczenie krócej trwającej edukacji, np. w przyszpitalnej szkółce…
Skąd biorą się takie pomysły?
Między innymi zapewne z oszczędności, bo taki pracownik będzie z pewnością mógł mniej zarabiać, a także wiele placówek ochrony zdrowia ma problem z pozyskaniem do pracy pielęgniarek.
No cóż, jeśli ciągle oceniamy pielęgniarki tylko pod kątem celnego i szybkiego założenia wkłucia do żyły, czy pobrania krwi (ta pielęgniarka jest dobra, bo za pierwszym razem się jej udało), to przed nowoczesnym pielęgniarstwem długa droga.
Bo rzeczywiście, technicznie do wykonywania iniekcji i innych zabiegów można przygotować kogokolwiek bardzo szybko, ale jednak nie należy takiej osoby od razu nazywać pielęgniarką.
Pielęgniarka nie tylko umie założyć wenflon i przetoczyć płyny lub podać leki, czy pobrać materiał do badania.
To nie są jedyne kompetencje, to zaledwie promil wiedzy i umiejętności pielęgniarek, tyle tylko, że najbardziej widoczny.
Ktoś może powiedzieć, że przez tyle lat doskonale sprawdzały się kompetencje nabyte w szkołach na poziomie średnim. I nadal się sprawdzają, bowiem pewien odsetek pielęgniarek znajdujących się na rynku pracy, to osoby z wykształceniem średnim.
Nie wolno jednak zapominać, że ogromna wiedza tych pielęgniarek, to efekt kilkudziesięciu lat praktyki zawodowej i nieustannego podnoszenia kwalifikacji poprzez edukację pozyskaną podczas udziału w niezliczonych kursach specjalistycznych, kwalifikacyjnych, czy specjalizacjach.
Niestety powszechnie panuje opinia, że jak pielęgniarka nie spieszy zmienić pampersa leżącemu choremu lub zrobić zastrzyku, to nic więcej nie robi…
Do tej pory pielęgniarki mają za mało czasu na kontakt z pacjentem poprzez rozmowę, edukację, obserwację i należałoby to, jak najszybciej zmienić.
Zajęcia z psychologii, czy etyki podczas studiów są po to, aby nieść ulgę choremu również w sferze psychicznej, umieć rozmawiać i odpowiadać na pytania natury egzystencjalnej. Pielęgniarka to wszystko potrafi, tylko należy dać jej warunki do wykonywanie tych obowiązków.
Ciągłe niedobory kadry pielęgniarskiej, przeciążenie obowiązkami stricte zabiegowymi i higienicznymi zabiera cały czas pracy.
Na zatrzymanie się i rozmowę edukacyjną, czy wspierającą z chorym, czy z jego rodziną brakuje już czasu.
Aby zapewnić pacjentom podczas całego procesu terapii bezpieczeństwo oraz aktywnie w tym procesie uczestniczyć, pielęgniarka musi mieć specjalistyczną, szeroką wiedzę medyczną, by w razie zagrożenia zdrowia i życia odpowiednio zareagować.
Dotyczy to także posiadania fachowej wiedzy podczas farmakoterapii, bowiem pielęgniarka musi znać działanie specyfiku, który podaje człowiekowi.
Musi mieć szeroki zasób wiedzy i umiejętności obsługi, często bardzo skomplikowanej aparatury medycznej.
Pielęgniarki są również przygotowane i uprawnione do prowadzenia szeroko pojętej edukacji zdrowotnej, zarówno w chorobie, jak i w zdrowiu podopiecznego i jego rodziny.
I właśnie o to chodzi w akademickim kształceniu pielęgniarek.
O wiedzę.
Nie tylko o techniczną i manualną sprawność, ale o wiedzę, dzięki której Ty Pacjencie masz czuć się bezpiecznie.
Miejmy nadzieję, że wszelkie próby obejścia systemu kształcenia pielęgniarek, ale również uznawania kwalifikacji zdobytych w innych krajach zostaną definitywnie zatrzymane.
Nie może być zgody na obniżanie poziomu opieki pielęgniarskiej w Polsce, a jedynym gwarantem jakości jest odpowiedni poziom wykształcenia.
Stowarzyszenie Pielęgniarki Cyfrowe