Wstęp.
Pełny tekst deklaracji w języku angielskim tutaj.
Deklaracja to nie prawo
Przede wszystkim deklaracja to nie prawo. Jej podpisanie nie wywołuje żadnych skutków w sferze prawnej osób, których dotyczy.
Jest jednak deklaracją, która dla podmiotów podpisujących powinna wyznaczać kierunki polityki.
To dobrze czy źle? Moim zdaniem dobrze dla kobiet, a dla rządu poważne wyzwanie. Dlaczego? Już wyjaśniam.
Prawa kobiet na pierwszym miejscu.
Zgodnie z Deklaracją „prawa kobiet są niezbywalną, integralną i niepodzielną częścią wszystkich praw człowieka i podstawowych wolności”.
Deklaracja podkreśla „równe prawo mężczyzn i kobiet do korzystania ze wszystkich praw obywatelskich i politycznych”, a także praw ekonomicznych, społecznych i kulturalnych oraz, że „równe prawa, szanse i dostęp do zasobów oraz równy podział obowiązków za rodzinę przez mężczyzn i kobiety oraz harmonijne partnerstwo między nimi mają kluczowe znaczenie dla ich dobrobytu i dobrobytu ich rodzin”.
W ocenie autorów Deklaracji „kobiety i dziewczęta muszą mieć równy dostęp do wysokiej jakości edukacji, zasobów ekonomicznych i udziału politycznego, a także równych szans z mężczyznami i chłopcami w zakresie zatrudnienia, przywództwa i podejmowania decyzji na wszystkich poziomach”.
Ochrona zdrowia nastawiona na potrzeby kobiet.
W myśl Deklaracji „powszechne ubezpieczenie zdrowotne ma fundamentalne znaczenie dla osiągnięcia celów zrównoważonego rozwoju związanych nie tylko ze zdrowiem i dobrym samopoczuciem”, a „zdrowie to stan pełnego fizycznego, psychicznego i społecznego dobrostanu, a nie tylko brak choroby lub ułomności ”.
Jak podkreślono w Deklaracji istnieją „potrzeby, które istnieją na różnych etapach życia jednostki”, które razem wspierają optymalny stan zdrowia przez całe życie, co pociąga za sobą dostarczanie niezbędnych informacji, umiejętności i troski o osiągnięcie jak najlepszych wyników zdrowotnych i osiągnięcie pełnego potencjału ludzkiego.
Zapewnienie pełnego korzystania ze wszystkich praw człowieka i równych szans kobiet na wszystkich szczeblach politycznych, ekonomicznych, i życia publicznego poprawi i zabezpieczy dostęp kobiet do korzyści w zakresie zdrowia i rozwoju, w tym zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, które zawsze muszą promować optymalny stan zdrowia, najwyższy możliwy do osiągnięcia poziom zdrowia, bez aborcji. Ponadto pozwoli zbudować system opieki zdrowotnej oparty na wykorzystaniu zasobów, w celu wdrożenia programów zdrowotnych i rozwojowych, uwzględniających potrzeby kobiet i dzieci znajdujących się w trudnej sytuacji.
W mojej ocenie trudno interpretować tę Deklarację, w sferze ochrony zdrowia, inaczej, niż dążenie do zapewnienia kobietom:
- edukacji, która poprawi i zabezpieczy dostęp kobiet do korzyści w zakresie zdrowia i rozwoju, w tym zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego;
- programów zdrowotnych na rzecz poprawy ich zdrowia rozwoju, w tym zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego i umożliwi rozwój reprodukcyjny, co siłą rzeczy powinno uwzględniać dostęp do programów in vitro;
- dostępu do refundacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, w tym antykoncepcji, skoro wyjątkiem (bo Deklaracja nie przewiduje zakazu) ma być aborcja.
Aborcja nie zakazana.
W żadnym miejscu Deklaracji nie określono, że aborcja jest zakazana.
W Deklaracji podkreślono natomiast, że „w żadnym wypadku nie należy promować aborcji jako metody planowania rodziny” oraz że „wszelkie środki lub zmiany związane z aborcją w systemie opieki zdrowotnej mogą być określone jedynie na szczeblu krajowym lub lokalnym zgodnie z krajowym procesem legislacyjnym”.
Zgodnie z treścią Deklaracji, „dziecko potrzebuje specjalnych zabezpieczeń i opieki przed i po urodzeniu” oraz „należy podjąć specjalne środki ochrony i pomocy w imieniu wszystkich dzieci”, w oparciu o zasadę dobra dziecka.
Ponadto potwierdzono, że nie ma międzynarodowego prawa do aborcji ani żadnego międzynarodowego zobowiązania ze strony państw do finansowania lub ułatwiania aborcji, zgodnie z wieloletnim międzynarodowym konsensusem, w myśl którego ma każdy naród
suwerenne prawo do wdrażania programów i działań zgodnych z ich prawem i polityką.
W kontekście powyższego całość problematyki dotyczącej aborcji sprowadza się do następujących wniosków:
- aborcja nie może być metodą planowania rodziny;
- nie ma międzynarodowego prawa do aborcji ani żadnego międzynarodowego zobowiązania ze strony państw do finansowania lub ułatwiania aborcji;
- każde państwo w sposób suwerenny powinno określić prawo do aborcji, zgodnie z krajowym procesem legislacyjnym.
Rekapitulując ...
Zgadzam się z tezą, że aborcja nie może być metodą planowania rodziny wówczas, gdy państwo stwarza cały system opieki zdrowotnej i system pomocy dla kobiet i dzieci, który obejmuje takie elementy jak:
- edukacja, która poprawia i zabezpiecza dostęp kobiet do korzyści w zakresie zdrowia i rozwoju, w tym zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego;
- programy zdrowotne na rzecz poprawy zdrowia i rozwoju kobiet, w tym zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego i umożliwia rozwój reprodukcyjny;
- dostęp do refundacji w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, w tym antykoncepcji, skoro wyjątkiem (bo Deklaracja nie przewiduje zakazu) ma być aborcja;
- programy zabezpieczenia społecznego, które realnie zabezpieczają, życie, zdrowie oraz rozwój rodzin wychowujących dzieci z niepełnosprawnościami.
Zgodnie z Deklaracją cele te mogą i mają być osiągnięte przez zapewnienie dla kobiet pełnego korzystania ze wszystkich praw człowieka i równych szans kobiet na wszystkich szczeblach politycznych, ekonomicznych, i życia publicznego.