Kiedyś powiedziałem, że „o ile religia zaczyna się od wiary to nauka zaczyna się od zwątpienia. Obie uzupełniają się w ofercie dla człowieka, ale nie powinny wkraczać na nie swoje terytoria”. Medycyna jest nauką i podlega rygorom nauki i przy całym szacunku dla pani dr med. Wandy Półtawskiej jej tekst pt. „Deklaracja wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny” trudno obronić, jeśli do niego zastosować klasyczne rygory naukowe takie, jak precyzja wypowiedzi, brak wewnętrznych sprzeczności i rzetelność.
Zacznijmy od tego, że zdaniem Pani Doktor „lekarzom powierzono strzec życie ludzkie”. Otóż nie tylko. To jest tylko część medycyny, ważna część – profilaktyka. Ale dalej jest coś więcej – jest walka o życie. Walka z chorobami. Czynna walka, a nie tylko chodzenie wokół parkanu z karabinem.
Dalej Pani Doktor pisze, że „wierzy w Boga, który stworzył…niewiastę na obraz swój”. Co to ma znaczyć? Na czyj obraz Pan Bóg stworzył niewiastę? Gdybym miał poprawiać ten tekst to napisałbym „człowieka” i dalej się nie wgłębiał. Bóg Ojciec nie jest niewiastą, pan Jezus także, zostaje Duch Święty. Określenie płciowości Ducha Świętego zostawiłbym bardziej poważnym teologom.
Potem Pani Doktor uznaje, że „ciało ludzkie jest nietykalne”. Tu już właściwie wszystkie zabiegowe dziedziny medycyny są wyeliminowane, gdyż polegają na naruszeniu nietykalności ciała ludzkiego i profesor Chazan (przy całym szacunku) ma problem dylematów moralnych rozwiązany: może się zajmować i to w ograniczonym stopniu tylko endokrynologią ginekologiczną.
Stwierdzenie, że „moment poczęcia człowieka…zależy wyłącznie od decyzji Boga” jest wyśmienitym wytłumaczeniem dla gwałcicieli. To stwierdzenie jest tym samym w sprzeczności z kolejną tezą, że „tylko związani sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów”. Czy kobieta i mężczyzna złączeni ze sobą aktem gwałtu też stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia”?
W kolejności jest odwołanie do Dekalogu, ale jako żywo nie znajduję w nim przykazania zabraniającego sztucznego zapłodnienia. Inne sprawy można jakoś podpiąć pod „nie zabijaj”, ale sztuczne zapłodnienie? Tu nawet nie ma nadmiarowych zarodków.
A potem jest już zapłodnienie in vitro, które rzekomo ma odrzucać samego Stwórcę. Otóż, jak wcześniej stwierdza pani dr med. Wanda Półtawska „ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca”. Otóż, gdyby Stwórca nie chciał zapłodnienia in vitro, to miał wszelkie kompetencje do tego, aby tak stworzyć ten proces, aby on nie był możliwy in vitro. Trzeba być człowiekiem małej wiary, aby sądzić, że Stwórca nie był do tego zdolny. A w dodatku, stwarzając człowieka na swój obraz Pan Bóg musiał mu również dać możliwość stwarzania. Chyba, że zrobił wydmuszkę. O to Pana Boga nie posądzam.
Jest też mowa o pierwszeństwie prawa Bożego nad prawem ludzkim. Jeśli chodzi o Dekalog to się zgadzam: wiadomo Kto, Komu, Gdzie i w jaki sposób przekazał te prawa. Są Ewangelie. Ale deklaracja pani Doktor wyryta na kamiennych tablicach? Jak można sobie uzurpować taką rolę? Intencje może były dobre, ale to chyba jest bluźnierstwo?
I wreszcie punkt 6 tej Deklaracji: „uważam, że nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań lekarze katoliccy…” Otóż, pan profesor Chazan jest jak wiadomo sygnatariuszem tej Deklaracji i ten właśnie punkt pogwałcił w sposób jaskrawy. A ten punkt w znacznej mierze ratuje ten tekst, gdyż zwraca uwagę na potrzebę wzajemnego szacunku lekarzy, innych lekarzy dla lekarzy katolickich, ale także szacunku lekarzy „katolickich” dla tych lekarzy, którym sumienie może dyktować zupełnie inne postępowanie: pomoc bezdzietnej rodzinie w uzyskaniu potomstwa, uniknięcie tragedii obciążenia uszkodzonym dzieckiem, czynną walkę z chorobami.
PS Umieściłem w ostatnim akapicie „katolickich” w cudzysłowie, gdyż to samo w sobie jest horrendum. Mamy więc teraz mieć jeszcze lekarzy muzułmańskich, prawosławnych, protestanckich, Świadków Jehowy, agnostyków, ateistów itd.? A może po prostu być dobrym lekarzem?