Obiektywizm nakazuje zastrzec, że demonstranci nie wznosili haseł podnoszących wyższość kotletów schabowych nad brokułami i szpinakiem, ani też nie nawoływali do zastępowania wody napojami słodzonymi. Ba, co może odrobinę dziwić, nie były również dostrzegalne hasła piętnujące szczepienia ochronne ani codzienną aktywność fizyczną. Zgromadzeni pod białoczerwonymi flagami skoncentrowali się bowiem na edukacji seksualnej, rozszerzając ją jednak na całość przedmiotu, który ma wejść do szkół we wrześniu 2025 roku.
Czy informacja, że Polacy protestują przeciw „edukacji zdrowotnej” jest prawdziwa? Jak to w mediach stowarzyszonych z poprzednią władzą bywa, częściowo jest. Nie można poddać w wątpliwość polskiego obywatelstwa zgromadzonych w niedzielę w stolicy. Edukacja zdrowotna będzie obejmować również szeroko rozumianą sferę seksualności człowieka. Szeroko rozumianej, obejmującej nie tylko wiedzę na temat metod antykoncepcji czy zasad bezpiecznego seksu, ale może przede wszystkim cały blok tematów związanych z nadużyciami seksualnymi, molestowaniem i wykorzystywaniem, i naprawdę trudno dociec, co trzeba mieć w głowie, by twierdzić, że w ramach edukacji zdrowotnej będą przeprowadzane „sprawdziany z masturbacji” (!).
Nie trafiłabym zapewne na ów zmanipulowany materiał, gdyby nie został wykorzystany – jako źródło – przez jeden z portali branżowych, który również (przez kilka godzin, bo potem materiał przeredagowano) twierdził, że Polacy protestują przeciw „edukacji zdrowotnej” (tak, również tam był użyty cudzysłów), co każe się mocno zastanawiać nad kwestią odpowiedzialności za słowa i przekazywane treści.
Wprowadzenie do szkół przedmiotu dotyczącego wiedzy o zdrowiu zostało wpisane do Narodowej Strategii Onkologicznej sześć lat temu, postulat ten przewijał się przez całe dwie kadencje rządów PiS. Oczywiście, można śmiało założyć, że podstawa programowa owego przedmiotu – gdyby wtedy zapadła decyzja o jego wprowadzeniu (przypomnijmy, kolejni ministrowie edukacji twierdzili, że nie ma możliwości wprowadzenia osobnego przedmiotu z powodu przeładowania programu) – byłaby zapewne inna i uczniowie raczej nie mieliby okazji poznać tematyki chorób przenoszonych drogą płciową czy metod zapobiegania ciąży. Zapewne też nie byłoby tematów związanych z molestowaniem seksualnym i tym, co w ogóle z tą sferą życia człowieka się wiąże. Nawet jeśli eksperci zwracają uwagę, że faktyczny wiek inicjacji seksualnej cały czas się obniża również (a może przede wszystkim) dlatego, że młodym ludziom brakuje wiedzy.