"To jest chore!"
W ten sposób, codziennie, miliony obywateli RP kwitują otaczającą ich rzeczywistość.
I jest to chyba jeden z najczęstszych sposobów kwitowania tejże. Czy chodzi o kondycję polskiego futbolu, czy o praktyki marketingowe popularnej platformy cyfrowej - zdanie pasuje jak ulał.
"To jest chore!"
Można dyskutować na temat szczegółów diagnozy - czy bardziej "dolega" to, że w piłkę leją nas bez litości Litwa i Ekwador czy to, że znaczna część społeczeństwa paranoidalnie wierzy, że lać nas przestaną.
Czy poważniejszym "objawem" jest ten, że rzeczona platforma robi z nas idiotów, czy ten, że bez jakiegokolwiek zażenowania się do tego przyznaje - no cóż, każda diagnoza wymaga wnikliwej analizy, ale skupmy się przez chwilę bardziej na problemie wszechobecności stanu chorobowego niż na detalach poszczególnych "bolączek". Doceńmy ROZMIAR patologii.
Oj duży ten rozmiar, duży...
Aż chciałoby się rzucić to wszystko w diabły, trzasnąć drzwiami i... zacząć od nowa.
No właśnie - zastanówmy się przez moment co by było gdyby...
Są przecież na świecie już jakieś doświadczenia takiego "zaczynania". Swego czasu Brazylijczycy stwierdzili, że w Rio de Janeiro bardzo podoba im się Copacabana, ale już zdecydowanie mniej zachwytu wzbudzają tysiące faveli. Fajni są turyści i karnawał, ale szalejąca agresja i przestępczość budzą już zdecydowanie mniejszy entuzjazm - słowem rozmiar patologii w ich otoczeniu przekroczył poziom krytyczny i... stało się!
Na środku pustyni powstała Brasilia - nowe miasto, nowa stolica, nowa rzeczywistość.
Rozpuśćmy i my, choć przez oka mgnienie, wodze naszej słowiańskiej, ułańskiej fantazji. W końcu Polak nie gęś, też potrafi! Do łopat i kilofów Rodacy! Po wojnie się udało to teraz się nie uda?! Teraz, kiedy mamy internet, smartfony i Playstation?Pestka!
Lokalizacja? - proszę bardzo! - okolice Strykowa, tam się krzyżuje A1 ( niedokończona ) z A2 ( do poprawki ), więc komunikacyjnie ( prawie ) ideał - do Warszawy blisko, do Łodzi jeszcze bliżej - sprawiedliwie, bo w samym środku, więc i Gdańszczanin syty i Krakowianka cała.
Nazwa? - Eurbis - przecież my do tej pory nie mamy ani jednego dużego miasta w którego nazwie nie byłoby jakiegoś "sz", "cz", "ó", "ń", czy jakichś jeszcze straszniejszych lokalnych wygibasów językowych polegających na łączeniu powyższych. Jak, na Boga, promować za granicą Szczecin??!! To jest przecież chore, że w Poznaniu, na stadionie ( Miejskim ) maluje się na krzesełkach jakieś gwiazdki, żeby zwrócić uwagę obcokrajowcom podczas Euro, na "dziwną literę" w nazwie miasta.
A biedny prezydent Dutkiewicz, jak wymyślił fajne hasło reklamowe - WROC LOVE - to go zagraniczni inwestorzy wzięli za geja:)
Eurbis - to brzmi dumnie, taką nową stolicę to każdy by chciał mieć, może nawet Niemcy - nazwa i europejska ( będą unijne fundusze na budowę ), i tradycję, łaciną, podkreśla. I trochę też papieska/katolicka bo się z błogosławieństwem kojarzy. W przyszłości można kreskę po pierwszej literze dołożyć - będzie, że stawiamy na nowe technologie.
Ale te wszystkie aspekty przecież nie są najważniejsze. Niech nam nie umknie, niech się nie zgubi sens tego Narodowego Zrywu. W końcu nie budujemy nowej metropolii dla ładnej nazwy!
Po cóż więc? - spytacie.
Otóż w tym mieście wszystko zaczniemy od początku!
NA ZDROWYCH ZASADACH!!!
Nie będzie wszechobecnej głupoty, urzędniczych dróg krzyżowych, wzajemnie sobie zaprzeczających przepisów, kretyńskich wyroków, skorumpowanych struktur, patologicznej niemocy, idiotycznych pomysłów wcielanych w życie za wspólne pieniądze, ustawionych przetargów, sprzedanych meczów, kupionych dyplomów i podarowanych grzechów.
Słowem - pozbędziemy się całego choróbska, które toczy nasz kraj. W końcu będzie nam łatwiej to osiągnąć, bo w Eurbis zaczniemy wszystko od nowa, nie będą się za nami ciągnąć błedy przeszłości ( nie będziemy za nie pić panie Rynkowski ). Komisja Przyjazne Państwo nie będzie musiała poprawiać beznadziejnych ustaw, bo będziemy mogli napisać nowe, mądre, "na świeżo", nikomu nie przyjdzie do głowy, że można płacić podatki od faktur, za które nie otrzymało się zapłaty i wszyscy zgodnie stwierdzą, że samolot będący 3 metry nad ziemią nie potrzebuje bomby, żeby się rozbić.
Eurbis - miasto modelowe, które w końcu "zarazi" zdrowiem resztę kraju!
Kusząca wizja - nieprawdaż?
Nasuwa się tylko pytanie - KTO TEGO IDEALNEGO ŁADU BĘDZIE PILNOWAŁ?
Policja? Nie, no to chyba żart!! Zatrudnić do tej roboty nasze sławetne Organy to tak, jakby położyć noworodka na podłodze w korytarzu Szpitala Zakaźnego - delikatnie rzecz ujmując - "duże ryzyko infekcji":)
Nie, to jest zadanie dla najbardziej wyspecjalizowanej, ze wszystkich Służb Specjalnych:
SŁUŻBY ZDROWIA!
W Eurbis Służba Zdrowia to oczywiście nie staff medyczny. Funkcjonariusze SZ to świetnie wyszkoleni fachowcy, którzy natychmiastowo reagują na wszelkie, nawet najdrobniejsze przejawy niezdrowych regulacji, które ktoś chciałby podstępnie wprowadzić w życie. Nie da się postawić ograniczenia do 30km/h i fotoradaru na prostej trzypasmówce, bo natychmiast pojawia się patrol Służby Zdrowia i delikwent, który wpadł na ten pomysł ma się z pyszna. Spróbuj podnieść VAT, gdy obiecałeś wyborcom obniżkę podatków - specjalny oddział SZ pokaże ci gdzie raki zimują.
"Choroba Nie Przejdzie - No Pasaran!" - to hasło dzielnych agentów Służby Zdrowia ( ubrani w czarne garnitury i ciemne okulary - coś między FBI a MIB:)
I WRESZCIE JEST ZDROWO!!!
Wszędzie. Na każdym kroku.
I kiedy sobie tak myślę o letnim poranku w jednym z parków ekologicznego Eurbis przychodzi mi do głowy pytanie:
Czy my koniecznie musimy budować nowe miasto? Czy nie prościej i taniej jest po prostu zacząć walkę z chorobą w swoim najbliższym otoczeniu? Zapobiegać, zanim trzeba będzie leczyć? Nauczyć dzieciaki grać w piłkę, żeby nie patrzeć na podstarzałych pseudograjków, zapytać przedsiębiorców co najbardziej utrudnia im życie, żeby później nie wypłacać zasiłków ich zwolnionym pracownikom.
Zabrać się do roboty zamiast marzyć o Eurbis!
I zatrudnić się w Służbie Zdrowia, własnej, działającej na co dzień, na naszej ulicy. Nawet bez garnituru i ciemnych okularów - i tak słońca u nas niewiele.
Jeżeli w końcu tego nie zrozumiemy - choroba wreszcie tak nas osłabi, że nie będziemy w stanie dalej funkcjonować. A jedynym zdaniem podsumowującym sytuację będzie wtedy słynna fraza z rysunku Andrzeja Mleczki, w której błazen zwraca się do króla wpatrującego się w dalekie zarysy miasta:
"Zastałeś Polskę drewnianą Kazik - i ja Ci dobrze radzę - Ty nic nie kombinuj!"