13 lutego br. po raz pierwszy od 10 lat zobaczyłem upublicznioną listę zakwestionowanych suplementów diety.
Zadałem sobie trud i sprawdziłem, że wymienione pozycje „hulały” na rynku od dawna.
Oznacza to, że nie były wcześniej należycie kontrolowane lub kontrole utajniono do czasu zgody Marsjan na ich ujawnienie. Aż trudno uwierzyć w ostatni argument, że Główna Inspekcja Sanitarna reprezentowana przez jej Szefa odpowiadającego gardłem za te sprawy - nic nie robiła.
W mojej opinii złe suplementy diety są takim samym zagrożeniem dla organizmu człowieka jak złe produkty lecznicze.
To, że są wprowadzane na rynek inaczej niż leki nie oznacza, że nie powinny być kontrolowane pod kątem zgodności składu z deklaracją oraz czystości wyrobu i jakości użytych składników.
Konieczny jest rejestr wprowadzonych na rynek suplementów diety zawierający:
lp., nazwę handlową, deklarowany skład, dawkę, datę wprowadzenia do obrotu, rodzaj opakowania, firmę wprowadzającą, miejsce wytwarzania.
Dostęp do takiego rejestru winien być wolny od różnych ograniczeń.
W każdym kolejnym styczniu oczekuję na stronie GIS jawnej informacji o przeprowadzonych kontrolach w roku poprzedzającym, z utajnieniem jedynie danych wrażliwych stanowiących tajemnicę producenta.
Nie jestem żądny krwi, ale Minister Zdrowia winien zabrać głos w sprawie ewidentnych zaniedbań w zakresie kontroli suplementów diety, podając do publicznej wiadomości swoją ocenę sytuacji i podejmowane działania naprawcze.
Nie jestem przeciwnikiem suplementów diety, ale rozróżniam dobre od fatalnych.
Dla wielu producentów doskonałych suplementów diety oczyszczenie rynku z „badziewia” - według terminologii - języka raperów, jest niezbędne.
Można to zrobić przez harmonizację, zakładając jej czas trwania na 3-5 lat. Każdy kto do niej nie przystąpi - po tym czasie wypada z rynku. Harmonizacja nałoży, w merytorycznie uzasadnionych przypadkach, różne zmiany np. składu - zgodnie z wymogami aktualnej wiedzy, które winny być wprowadzone w ciągu kolejnych np. 2 lat.
Efektem takich działań w perspektywie maksimum 7 lat byłby porządek na rynku suplementów diety ustanowiony w dobrze pojętym interesie zdrowotnym nas wszystkich.
Wiem, że sam GIS sobie z tym zadaniem nie poradzi i konieczne jest wsparcie merytoryczne ze strony osób pracujących przy zakończonej sukcesem harmonizacji leków w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
Pieniądze - ważna sprawa. Niezbędne na ten cel środki mogą być dostępne, trzeba tylko wiedzieć gdzie ich szukać i jak po nie sięgnąć.
Widzę kilka źródeł pozyskiwania niezbędnych środków: z wpłat aplikantów procedury harmonizacyjnej / Skarb Państwa zarobił ponad 100 mln zł na harmonizacji leków / lub z wprowadzonych opłat za tzw. bycie na rynku suplementu diety.
Wracając do bieżących badań jakości dostępnych na rynku suplementów diety, to należy je wykonywać w miejscach, które dysponują rzadko wykorzystywaną, doskonałą aparaturą analityczną / pracownie uczelniane wydziałów farmaceutycznych, chemicznych, mikrobiologicznych, żywności i żywienia / a same przymierają głodem wywołanym brakiem pieniędzy.
Wykonawcy wycinkowych analiz winni być walidowani przez referencyjny ośrodek np. Narodowy Instytut Leków lub Narodowy Instytut Żywności i Żywienia czy inną szacowną instytucję.
Środki finansowe na bieżące badania jakościowe winny pochodzić z kilku źródeł:
opłaty producentów, wysokie kary za nieprzestrzeganie norm, wsparcie ze strony budżetu GIS.
„GIS-u”:
w życiu jak w piosence - lepiej dobrze pracować niż robotę markować.
Po Rap-orcie o zakwestionowanych suplementach diety trzeba szybko nadrobić stracony czas, a potem… można już Rap-ować do woli. Sam lubię posłuchać.
Dr n. farm Leszek Borkowski