W ostatnim czasie pojawiło się wiele artykułów na ten temat, iż w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad zmianami w prawie dotyczącymi możliwości finansowania przez NFZ świadczeń w podmiotach, które nie mają zawartej umowy z NFZ. Po raz pierwszy wskazana informacja pojawiła się w portalu Polityka Zdrowotna.
W tym miejscu należy przypomnieć, że kolejki są jednym z największych problemów polskiego systemu zdrowia.
Zgodnie z „BAROMETR WHC Raport na temat zmian w dostępności do gwarantowanych świadczeń zdrowotnych w Polsce nr 19/15/02/2019 Stan na grudzień/styczeń 2019 r.” (pełna treść raportu opublikowana jest na portalu http://www.korektorzdrowia.pl/barometr/raporty/ ) średni czas oczekiwania na pojedyncze gwarantowane świadczenia zdrowotne w Polsce (niezależnie od ich charakteru: diagnostyczne i lecznicze bez uwzględnienia w tej ocenie kompleksowości i niezbędnej etapowości leczenia) wynosił w grudniu 2018/styczniu 2019 roku 3,8 miesiąca (około 16 tygodni).
Jak wynika z powołanego raportu, w porównaniu do danych zebranych w kwietniu i maju ubiegłego roku, opublikowanych w czerwcowy Barometrze, ogólny czas oczekiwania wzrósł o około 0,1 miesiąca i utrzymując się wciąż na podobnym, wysokim poziomie. Od kilku lat Fundacja WHC obserwuje stagnację czasu oczekiwania, oscyluje on w granicy 2,9 – 3,1 miesiąca. Najdłużej pacjenci muszą czekać na świadczenia w dziedzinie endokrynologii – średnio 11,6 miesiąca. Czas oczekiwania na świadczenia w zakresie ortopedii i traumatologii narządów ruchu wynosi natomiast 10,9 miesiąca. Najkrócej pacjenci czekają na realizację świadczeń z zakresu radioterapii onkologicznej, bo ok. 0,4 miesiąca. Kolejno skrócenie czasu nastąpiło w zakresie kardiologii, gdzie średni czas oczekiwania wynosi ok. 1,5 miesiąca. Niepokojące są utrzymujące się od kilku lat na podobnym poziomie kolejki do świadczeń w większości z 43 przebadanych przez Fundację dziedzin medycyny
Jak słusznie podkreśla Fundacja zarówno pogorszenie, jak i brak zmiany w tym zakresie mogą się wiązać z utrzymującym się długim czasem oczekiwania na realizację wybranych świadczeń zdrowotnych w danej dziedzinie medycyny i tym samym oznaczać występowanie istotnych ograniczeń w dostępie do leczenia, na które napotykają chorzy i potrzebujący.
Wskazana sytuacja może budzić wątpliwości z punktu widzenia poszanowania praw pacjenta. „Pacjent ma prawo, w sytuacji ograniczonych możliwości udzielenia odpowiednich świadczeń zdrowotnych, do przejrzystej, obiektywnej, opartej na kryteriach medycznych, procedury ustalającej kolejność dostępu do tych świadczeń.” (art. 6 ust. 2 Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta). Wskazany przepis nie oznacza jednak akceptacji dla długiego czasu oczekiwania na świadczenia, w szczególności jeżeli może to prowadzić do zagrożenia życia i zdrowia pacjenta. Stosownie do treści art. 7 ust. 1 Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta „Pacjent ma prawo do natychmiastowego udzielenia świadczeń zdrowotnych ze względu na zagrożenie zdrowia lub życia.”
Z informacji prasowych wynika, iż projekt jest w uzgodnieniach wewnętrznych w Ministerstwie Zdrowia. Zgodnie z tym projektem, jeśli w placówce, do której zgłosi się chory, nie będzie możliwości umówienia wizyty, badania lub operacji w określonym terminie – a dodatkowo nie będzie też takiej możliwości w innych pobliskich placówkach, które mają zawarte umowy NFZ – wówczas pacjent będzie mógł zgłosić do NFZ chęć realizacji świadczenia komercyjnie. Nowe rozwiązanie ma przewidywać, że pacjent w takiej sytuacji otrzyma promesę, w myśl której NFZ zapłaci za to świadczenie (do określonego limitu – prawdopodobnie takiego, jak płaci szpitalom czy poradniom w ramach zawartych umów z NFZ, by nie było pola do nadużyć). Jednocześnie NFZ będzie musiał mieć realne informacje o wolnych terminach w placówkach, z którymi ma umowy w danym rejonie, aby mógł ocenić, czy faktycznie jest możliwość realizacji świadczenia, czy jej nie ma.
Bez wątpienia była by to rewolucja w polskim systemie ochrony zdrowia.
Dziennik Gazeta Prawna nie uzyskał oficjalnego potwierdzenia tej informacji. Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna w nieoficjalnych rozmowach urzędnicy Ministerstwa Zdrowia przyznają, że taka koncepcja jest rozważana, a wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński nie chce komentować sprawy. Zaznacza jedynie, że na pewno nie zostanie wprowadzona możliwość dopłat do prywatnej służby zdrowia.