To, że to właśnie Konstanty Radziwiłł zostanie nowym ministrem zdrowia, w ciągu ostatnich dni stawało się coraz bardziej pewne. Według informacji prasowych, był on częstym gościem na Nowogrodzkiej, w dniach kiedy zwycięski PiS konstruował nowy gabinet. Był tam także często Stanisław Karczewski, ale on sam mówił, że jest zainteresowany stanowiskiem Marszałka Senatu. Nic nie było słychać o obecności Tomasza Latosa czy Bolesława Piechy. I na koniec spełniły się przewidywania – ministrem został Konstanty Radziwiłł.
Czy to dobrze, że to właśnie on został Ministrem Zdrowia – czas pokaże. Ale można się już pobawić w przewidywania tworząc uproszczoną analizę SWOT.
Mocne strony:
Nikt nie może odebrać Konstantemu Radziwiłłowi kompetencji do sprawowania tego stanowiska. Wieloletnia praca w tym systemie, także jako właściciel podmiotu leczniczego, stawia go na zbliżonej pozycji z prof. Marianem Zembalą, ale o wiele wyżej niż Ewę Kopacz czy Bartosza Arłukowicza, którzy podkreślali że są lekarzami, choć od wielu, wielu lat byli tylko funkcjonariuszami partyjnymi.
Kolejnym jego atutem jest związanie z Naczelną Izbą Lekarską, które daje nadzieję, że dialog rządzących z wszystkimi środowiskami przestanie być wirtualny. Niestety, nawet w krótkim okresie rządów na Miodowej prof. Zembali dialog ten był bardziej pozorowany niż rzeczywisty, że przypomnę tylko konsultacje w sprawie podziału Instytutu Onkologii. O wcześniejszych okresach Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza przez litość nie wspomnę.
To moja osobista refleksja, wynikająca ze wspólnej pracy z dr Radziwiłłem w trakcie negocjowania ogólnych warunków umów przez NFZ z „reprezentatywnymi organizacjami świadczeniodawców” jeszcze w 2005 roku. Wtedy był on człowiekiem o ogromnych pokładach gotowości na kompromis – mam nadzieję, że pod tym względem się nie zmienił i się nie zmieni.
Słabe strony:
Konstanty Radziwiłł nie jest zawodowym politykiem. Daleko mu zwłaszcza do tzw. zakonu, czyli jądra PiS. A jak było widać przy konstruowaniu rządu będzie on dość mocno upolityczniony. Czy bez zaplecza politycznego nowy minister będzie mógł zwycięsko walczyć o uznanie opieki zdrowotnej za priorytet rządu? Zwłaszcza o pieniądze niezbędne dla poprawy działalności systemu?
Szanse:
Konstanty Radziwiłł reprezentuje nie tylko korporację lekarską, reprezentuje też podstawową opiekę zdrowotną. Wśród jego wypowiedzi dominuje wspieranie podstawowych dziedzin medycyny, tych z których korzysta 95% pacjentów. Chociaż pochodzi z Warszawy, to jest ambasadorem bardziej medycyny realizowanej we wsiach i małych miastach, niż w wielkich metropoliach. Dotyczy to także uznania wszystkich obywateli polskich za uprawnionych do opieki zdrowotnej. To dobry kierunek, pytanie czy będzie w tym konsekwentny.
Zmienił on nieco swoje poglądy dotyczące finansowania systemu, skłaniając się ostatnio ku finansowaniu go z budżetu. Twardo głosił, że w ciągu 2-3 lat trzeba doprowadzić do tego, aby nakłady publiczne (!) na system sięgnęły 6% PKB. To ambitne zadanie. Jeżeli pomimo braku twardego zaplecza politycznego to mu się powiedzie, to zasłuży sobie na wdzięczność i pacjentów i pracowników systemu.
Zagrożenia:
Zagrożeń dla jego pracy jest mnóstwo, bo musi gasić kolejne pożary (informatyzacja, czy nieudolna prawnie i funkcjonalnie podwyżka dla pielęgniarek), a brak efektów pracy ściągnie na niego niechęć wszystkich. Zwłaszcza, że rząd PiS-u ulubieńcem mainstreamowych mediów to raczej nie będzie. Największym jednak zagrożeniem jest umieszczenie go na ministerialnym stanowisku tylko i wyłącznie dla uspokojenia środowisk zawodowych i pacjenckich. Mam nadzieję, że został ministrem nie z powodu tak makiawelistycznych decyzji.
Pozostaje mi tylko życzyć sukcesu, bo jego sukces będzie naszym sukcesem, a jego porażka naszą kolejną porażką.