Nie wiem jak to jest w innych państwach, ale w Polsce od jakiegoś czasu zanikła merytoryczna dyskusja publiczna na bieżące tematy, bo każda wypowiedź w każdej sprawie traktowana jest wyłącznie pod kątem: czy popierasz PiS czy PO, czy walczysz z jednymi czy z drugimi. Nie inaczej było z protestem rezydentów, chociaż – dzięki odpowiedniej postawie organizatorów protestu i całego OZZL - nie udało się ani jednej, ani drugiej stronie wepchnąć tego protestu w logikę międzypartyjnej walki. Nie oznacza to jednak, że takie próby zanikły. Każdy kolejny krok w tym sporze znowu oceniany jest w tej perspektywie. To zapewne dlatego niektórzy byli zawiedzeni porozumieniem podpisanym między PR OZZL a ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim, doszukując się w nim „zdrady” lekarzy w interesie rządu PiS. Inni znowu każdą krytykę tego porozumienia lub jego realizacji traktują jako walkę z PiS na rzecz „totalnej opozycji”.
Nie możemy jako środowisko medyczne i w ogóle jako obywatele poddać się tej logice międzypartyjnej wojny. Nie możemy rezygnować z krytyki rzeczy, które nam się nie podobają i z chwalenia tych, które wydają się nam krokami w odpowiednim kierunku. Wskazywałem już parę razy na niebezpieczeństwa związane z debatą „Wspólnie dla zdrowia”, która ma przygotować rozwiązania systemowe w ochronie zdrowia na przyszłość. Warto jednak zauważyć też kilka sygnałów, które mogą napawać pewną nadzieją.
Na stronie medycyny praktycznej znalazłem ostatnio dwa takie sygnały. Pierwszy to wypowiedź prof. Pawła Górskiego, przewodniczącego Prezydium Rady Społecznej debaty „Wspólnie dla zdrowia”. W wywiadzie udzielonym dziennikarzowi PAP stwierdził on bowiem, że „rola państwa opiekuńczego, które odpowiada od "A" do "Z" za nasze zdrowie jest absolutnym nonsensem. Tego nie można tolerować. To jest system z założenia niewydolny. Dlatego trzeba od nowa określić rolę i zadania państwa w tej dziedzinie” (http://www.mp.pl/kurier/188237,to-jest-system-z-zalozenia-niewydolny ). Z wypowiedzi tej można domniemywać, że – w ocenie prominentnego uczestnika debaty – system publicznej ochrony zdrowia powinien być systemem wydolnym (skoro nonsensem jest tolerowanie systemu niewydolnego), a zatem „bezkolejkowym”, czyli takim w którym nie ma „systemowych” kolejek. Taką zapowiedź musi spotkać się z poparciem OZZL, który „od zawsze” głosił podobną tezę. Można również domniemywać, że w ocenie prof. Górskiego ważniejsze jest, aby system był wydolny, niż aby wszystkie świadczenia zdrowotne były „za darmo”. Tak rozumiem stwierdzenie, że należy od nowa określić rolę i zadania państwa w ochronie zdrowia, przy jednoczesnym odrzuceniu tezy, że państwo odpowiada od a do z za nasze zdrowie (czyli zapewnia wszystko, wszystkim „za darmo”).
Z powyższymi tezami prof. Górskiego znakomicie współgra inna wypowiedź - profesora prawa z UKSW dr hab. Marka Świerczyńskiego. Zapytany przez dziennikarza PAP o to, czy art. 68 Konstytucji daje gwarancje wszystkim obywatelom do bezpłatnej opieki zdrowotnej – odpowiedział: „W art. 68 Konstytucji RP nie ma mowy o bezpłatnym dostępie do świadczeń (…), ale o równym dostępie do tych świadczeń. Równy dostęp nie może być interpretowany jako bezpłatny dostęp” http://www.mp.pl/kurier/188414,w-konstytucji-nie-ma-mowy-o-bezplatnym-dostepie-do-swiadczen Wypowiedź ta jest o tyle ważna, że prof. Świerczyński też bierze udział w tej debacie a przedstawiona wyżej teza ma być podstawą dalszych prac w ramach debaty. Również kolejne słowa prof. Świerczyńskiego muszą budzić nadzieję: „System ten (publ. ochrony zdrowia), jako całość, powinien być efektywny. Prawo obywatela do ochrony zdrowia nie może polegać jedynie na prawie do oczekiwania na udzielenie świadczenia zdrowotnego” . Można zatem domniemywać, że obaj cytowani profesorowie są zwolennikami zbudowania wydolnego („bezkolejkowego”) systemu opieki zdrowotnej, w której pewny dostęp do leczenia jest ważniejszy niż całkowita bezpłatność wszystkich świadczeń. Może jednak eksperci od zdrowego rozsądku (pod zmienionymi nazwami) jakoś się „przemycili” do składu uczestników debaty? Te pozytywne sygnały warto odnotować i je docenić.