Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że sytuacja szpitali z roku na rok jest coraz lepsza.
Dane szczegółowe dostępne są na stronie Ministerstwa Zdrowia w raporcie „Normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych. Ocena skutków zmian do wykazu świadczeń gwarantowanych, wrzesień 2017 r.”
W tym opracowaniu zawarto "bilans personelu pielęgniarsko-położniczego" w sytuacji kiedy zostaną wprowadzone nowe normy zatrudnienia pielęgniarek i położnych
Dyrektorzy szpitali natomiast, grożą, że nie będą świadczyć dalej usług, jeśli rządzący nie wycofają się z zmian, które wprowadzają zapewnienie minimalnych norm zatrudnienia dla pielęgniarek na oddziałach szpitalnych oraz dołączenia dodatku 4x400 brutto do podstawy ich pensji.
Komu zatem wierzyć?
Dyrektorzy rozdzierają szaty lamentując, że wprowadzenie minimalnych norm obsad pielęgniarskich doprowadzi do ruiny finansowej szpitale powiatowe.
A jeszcze te nieszczęsne podwyżki dla pielęgniarek,(które nie są żadną nową podwyżką, tylko zmianą formy wypłacania tzw. dodatku Zembali). Czarna rozpacz bije z licznych komentarzy zalewających portale medyczne.
Dlaczego podkreślamy słowo minimalne ?
Bo to są minimalne normy zatrudnienia.
Co zatem by było, gdyby pokusić się o opracowanie norm optymalnych ?
Różnice znaczenia tych słów widzimy my, środowisko pielęgniarskie i położnicze oraz pacjenci, którym obecnie nie jest zapewniana nawet minimalna opieka pielęgniarska….
Pielęgniarek jest za mało…
Te zaś, które pracują, są tak przeciążone obowiązkami, że zagraża to już nie tylko pacjentom, ale im samym.
Ratują zadłużone jednostki godząc się na brak świadczeń socjalnych, biorą dodatkowe dyżury, bo grafik trzeba dopiąć. I ciągle czekają na dobrą zmianę....
Trudno mówić o satysfakcji z wynagrodzenia, skoro „podwyżka” to te same pieniądze, które mamy już wypłacane w inny sposób.
Trudno mówić o poprawie warunków pracy, skoro zapewnienie minimalnej obsady na oddziale jest niewykonalne.
Trudno mówić o poprawie jakości świadczeń, skoro przyznanie dodatkowego urlopu na szkolenie może nie zostać zrealizowane, a koszty dokształcania będziemy wciąż ponosić sami.
Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale jaką ocenę wystawili sobie dyrektorzy?
W jaki sposób zapewniają właściwą opiekę pacjentom, skoro jeszcze nie obowiązują normy zatrudnienia, których wprowadzenia tak bardzo sie boją ?
Jak bardzo, zatrudnione tam koleżanki pielęgniarki muszą być zdolne, pracowite, wytrzymałe i odważne, skoro oddziały szpitalne wciąż funkcjonują ?
Na emerytury, co roku odchodzi tysiące pielęgniarek, a średnia wieku tych, które pracują to ponad 50 lat.
Wyobraźmy sobie szpital...
Sala, na sali w łóżku leży pacjent. Przy łóżku dzwonek i gdy czegoś owy pacjent potrzebuje, to go naciska. I kto przyjdzie ? Pielęgniarka.
Ale, jeśli w oddziale jest 30 – 40 pacjentów i jeszcze 10 z nich też woła o pomoc, a na dyżurze są tylko dwie pielęgniarki, to zwyczajnie może jej się nie doczekać…
Kto poniesie winę, jeśli pacjent nie otrzyma tej pomocy na czas?
Pielęgniarka.
Dlatego zwracamy się do pacjentów, czyli każdego z nas, bo każdy z nas może znaleźć się na tym szpitalnym łóżku…
Jeśli chce czuć się bezpiecznie w szpitalu, to choć te minimalne normy muszą być spełnione!
To w Waszym interesie, drodzy współobywatele jest, aby to wołanie o wsparcie zostało wysłuchane!
Dyrektorzy, zamiast postulować o wstrzymanie wejścia w życie do Ustawy zapisu o minimalnych normach zatrudnienia pielęgniarek, powinni zacząć szukać rozwiązań i środków, aby poprzez jak najszybsze wprowadzenie tych norm zapewnić bezpieczeństwo pacjentom i personelowi.
Stowarzyszenie Pielęgniarki Cyfrowe