Można się dziwić, że politycy w ogóle podejmują temat zmniejszania przychodów NFZ ze składki w momencie, gdy wszystkie znaki na niebie i ziemi nie tylko wskazują, ale udowadniają, że chwiejna równowaga finansowa płatnika odchodzi w przeszłość a napięcia, wywołane przez niski poziom finansowania, będą się tylko zaostrzać? Problemy z uregulowaniem płatności za nadwykonania i świadczenia nielimitowane w pierwszym kwartale, rezygnacja z odpisu na rezerwę ogólną w 2024 roku, zapowiedzi – na razie nieoficjalne – że w kolejnych kwartałach szpitale muszą się liczyć z ograniczeniem finansowania nadwykonań w obszarze świadczeń limitowanych (i ryczałtowych)… To nie brzmi optymistycznie.
Politycy tłumaczą, że przychody NFZ nie spadną, bo zrekompensuje je wyższa dotacja z budżetu państwa – zupełnie tak, jakby wierzyli, że pieniądze w budżecie zapewnia fabryka na biegunie północnym i jakby nie zarejestrowali, że Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu, co wprost oznacza konieczność poszukiwania oszczędności w systemie finansów publicznych.
Oczywiście, nie wszyscy politycy chcą iść w tym kierunku. Lewica proponuje działania odwrotne, zwiększania przychodów systemu ochrony zdrowia przez zastąpienie składki zdrowotnej 9-proc. podatkiem. Różnica nie sprowadza się wyłącznie do nazwy, bo oznacza poszerzenie bazy, zarówno podmiotowej jak i przedmiotowej, źródeł przychodów i przekłada się, jak wyliczał w ostatnich dniach wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny, dodatkowe minimum 32 mld zł dla systemu. Oraz – to kolejny benefit – uproszczenie finansowania ochrony zdrowia. W tym celu, przekonuje Lewica, musi zniknąć składka zdrowotna i system ubezpieczeniowy (składkowy), zastąpiony przez finansowanie z budżetu państwa.
Znane melodie lubimy najbardziej? Słuchaliśmy ich w latach 2005-2007 i 2015-2017, gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość (nota bene, to jeden z zadziwiających przykładów na bliskość pomysłów, jakie siedzą w głowach liderów obu ugrupowań, tak bardzo odmiennych w sferze ideologicznej i tak niemal bliźniaczych w sferze choćby polityk społecznych). Ale nie należy odrzucać wszystkiego, co w sprawie składki zdrowotnej „wyśpiewuje” Lewica – kilka miesięcy temu eksperci przedstawiali rekomendacje dla zmian w finansowaniu ochrony zdrowia i jedną z nich było właśnie uproszczenie zasad obliczania składki zdrowotnej. Oczywiście, nie przez jej likwidację, ale – zmiany w podstawie, czyli ujednolicenie podstawy obliczania składek dla wszystkich ubezpieczeń, co również przyniosłoby płatnikowi wielomiliardowe profity. Postulaty Lewicy są również spójne z inną rekomendacją – musimy dążyć do tego, by składka zdrowotna była odprowadzana przez wszystkich (a może nie tyle „przez” co „za”), którzy korzystają z publicznego systemu ochrony zdrowia.