Ministerstwo Zdrowia na sfinansowanie świadczeń nielimitowanych w drugim kwartale wygospodarowało w swoim budżecie 1,6 mld zł. Można się spodziewać, że głębsze sięganie do tej kieszeni niewiele przyniesie – im bardziej minister będzie do niej zaglądać, tym bardziej nie będzie widzieć tam pieniędzy. Nie wiadomo zaś, czy znajdzie je (i w jakiej ilości, jeśli tak) minister finansów, dla którego priorytetem jest jednoczesne ograniczanie wydatków i znalezienie pieniędzy na pomoc dla terenów dotkniętych powodzią.
Powódź i luka finansowa w ochronie zdrowia wyrastają na dwa główne kataklizmy. Obydwa trudno zakwalifikować przy tym do zdarzeń nieprzewidywalnych – od dekad przecież mówi się o skutkach zmian klimatycznych, które również w naszej szerokości geograficznej przyniosą (przynoszą i będą przynosić coraz częściej) gwałtowne zjawiska atmosferyczne a susze i powodzie będą częścią nowej rzeczywistości. Od dekad mówi się też o skutkach rażącego zaniżania nakładów publicznych na zdrowie, a w ostatnich dwóch latach poprzedni rząd zrobił naprawdę wiele, by ten bieda-system jeszcze finansowo zdestabilizować. Pozostając przy porównaniach powodziowych – konstrukcją ustawy o minimalnych wynagrodzeniach, przesunięciem wydatków budżetu państwa do Narodowego Funduszu Zdrowia i – last but not least – powiększeniem katalogu świadczeń nielimitowanych przerwano i tak już nasiąknięte do granic możliwości wały, chroniące system.
To oczywiście nie znaczy, że odpowiedzialność za obecną sytuację nie spada również na obecny rząd. Minister zdrowia i premier powinni lepiej ocenić sytuację już w momencie przejęcia sterów państwa. Patrząc wstecz, widać wyraźnie, że obszar ochrony zdrowia został potraktowany z lekceważeniem, czego dowodem jest w sumie dość rozpaczliwe wyznanie jednej z polityczek Koalicji Obywatelskiej podczas niedawnych dyskusji nad finansami ochrony zdrowia: - Byliśmy utrzymywani w przekonaniu, że finanse NFZ są w doskonałym stanie.
Kiepskie to wyjaśnienie. Odkąd to dla polityków zapewnienia przeciwników z drugiej strony barykady są wystarczającym (albo jedynym) źródłem informacji? Bo inne źródła nie potwierdzały tezy o doskonałym stanie finansów płatnika. Przeciwnie.