Nasi decydenci nie idą w kierunku rozwiązywania tylko betonowania wad systemu. Nie przejdą niestety do historii jako reformatorzy tylko konserwatorzy. Nie korzystają z szansy dokonania zmian, które sprawią, że wzrośnie zadowolenie z systemu opieki zdrowotnej w okresie tuż przed wyborami.
Opublikowane ostatnio przez CBOS badania opinii społecznej na temat funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej http://cbos.pl/SPISKOM.POL/2012/K_034_12.PDF oraz raport Diagnoza Społeczna 2013 http://www.diagnoza.com/ dają do myślenia, ponieważ bezsprzecznie wskazują na potrzeby polskich pacjentów w odniesieniu do organizacji systemu ochrony zdrowia i wskazują co w systemie zmienić, żeby poprawić zadowolenie społeczne.
Obywatele - respondenci badania CBOS niemal powszechnie narzekają na ograniczony dostęp do badań diagnostycznych oraz porad lekarzy specjalistów – prawie trzy czwarte z nich nie zgadza się z opinią, że potrzebne badania diagnostyczne można wykonać szybko i bez większych trudności (71%; –0,37), jeszcze większa grupa odrzuca stwierdzenie, że jeśli pacjent tego potrzebuje, łatwo dostanie się na wizytę do specjalisty (86%; –0,61). Oceny badanych jednoznacznie wskazują, iż najsłabszą stroną systemu jest dostępność porad lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych. Jednocześnie niezadowolenie z rozwiązań dotyczących opieki specjalistycznej i badań diagnostycznych najsilniej koreluje z ogólnym niezadowoleniem z funkcjonowania systemu ochrony zdrowia w Polsce.
W tegorocznym sondażu niezadowolenie z opieki zdrowotnej deklaruje prawie cztery piąte ankietowanych (78%), a satysfakcję w tym względzie – tylko jedna piąta (19%). Wg opinii analityków CBOS najlepszym predyktorem satysfakcji z jakości służby zdrowia jest dostępność usług lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych – jednostkowy wzrost oceny tego wymiaru wiąże się z przyrostem zadowolenia o 0,84 punktu (b = +0,84; r cząstkowe = +0,29). W społecznej ocenie najsłabszą, a przy tym zdecydowanie najważniejszą jej stroną są więc poważne utrudnienia w dostępie do porad lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych, wynikające z okresu oczekiwania na wizytę, a także ze zbyt małej liczby zakładów świadczących takie usługi. Badanie CBOS skazuje więc na czuły punkt systemu opieki zdrowotnej, którego usprawnienie bezpośrednio jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ma szansę przełożyć się na ogólne zadowolenie z funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej w Polsce.
Przyczyna leży więc blisko skutku i pozwala wyciągnąć prosty wniosek z tego badania, który powinien być brany poważnie pod uwagę przez administrację publiczną. Ludzie nie są zadowoleni z dostępu do lekarzy specjalistów i badań diagnostycznych, bo jest to ten segment opieki, do którego muszą najwięcej dopłacać.
Głównym powodem korzystania z prywatnej opieki specjalistycznej są długie kolejki do lekarzy specjalistów i zabiegów diagnostycznych w publicznej służbie zdrowia. Według wstępnych wyników kolejnego badania socjologicznego - badania Diagnoza społeczna 2013 dynamicznie rosną w Polsce wydatki prywatne obywateli na ambulatoryjną opiekę medyczną. Przeciętne wydatki gospodarstwa domowego na ten cel wzrosły w porównaniu z badaniem 2007 o 36% i w roku 2013 wyniosą łącznie 12,5 mld pln. NFZ na AOS wydał w 2012 roku jedynie 5 mld pln. Oznacza to, że pacjenci już teraz finansują dostęp do leczenia specjalistycznego w ponad 2,5 większym stopniu niż NFZ. Pacjenci są więc efektywnie większościowym płatnikiem za usługi specjalistyczne i diagnostykę. I to jest główny powód niezadowolenia społecznego z jakości opieki specjalistycznej i niskich ocen zadowolenia z funkcjonowania systemu jako całości. Pacjenci finansują ambulatoryjną opiekę specjalistyczną w Polsce w 70% płacąc za świadczenia pełną ich cenę w prywatnym sektorze ochrony zdrowia. Tak dużo nie dopłacają nawet do leków!
Jak z tej perspektywy wyglądają proponowane przez administrację publiczną zmiany właśnie w dostępie do ambulatoryjnej opieki specjalistycznej i badań diagnostycznych w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej. Propozycje zmian w ustawie są obecnie przedmiotem konsultacji społecznych. Resort proponuje premiowanie świadczeniodawców oferujących ciągłość i kompleksowość usług specjalistycznych i diagnostycznych. Oznacza to, że większe kontrakty dostaną duże poradnie przyszpitalne. Do nich już teraz kolejki pacjentów są najdłuższe. W efekcie dojdzie do koncentracji świadczeń i tym samym wydłużenia kolejek do świadczeń oferowanych przez mniejszą liczbę świadczeniodawców. Dłuższa kolejka oznacza dla pacjenta przejście do systemu prywatnej opieki specjalistycznej i diagnostyki. I w efekcie większe wydatki na świadczenia prywatne. Głównym beneficjentem proponowanych zmian ustawodawczych nie będą więc pacjenci tylko sektor prywatny. Czyżby więc ministerstwo celowo zaplanowało promowanie sektora prywatnej opieki zdrowotnej ? Na to wygląda. Gdyby tak rzeczywiście chciało zrobić, nie znalazłoby lepszego sposobu.
Kolejek o świadczeń, będących jednym z najpoważniejszych problemów systemu nie da się rozwiązać wprowadzając kolejne regulacje uszczelniające system kontraktacji i limitowania świadczeń. Dalsze regulowanie zasad kontraktacji oznacza proste wydłużanie kolejek. Żeby je zlikwidować należy iść w zupełnie odwrotnym kierunku. Zapomnieć o kontraktowaniu. Nie wybierać pacjentom świadczeniodawców, do których nie będą mogli się dostać. Pozwolić im na swobodny wybór specjalisty, dać tylko informację o autoryzowanych świadczeniodawcach, czasie oczekiwania do nich i jakości usług, jakie oni oferują. I pozwolić pacjentom trochę do tej wizyty dopłacić. Resztę niech zapłaci NFZ. Nie zmuszać pacjentów do płacenia 100% za wizytę prywatną czy efektywnie 70% za opiekę specjalistyczną tylko do dopłacenia na przykład 10%. Dla pacjenta 100% czy 10% kosztów wizyty, która kosztuje 100 zł to jest istotna różnica. Chodzi o to, żeby to współpłacenie nie było tak duże jak obecnie. Niech pieniądze idą za pacjentem. Ten właśnie model chce wdrożyć w Europie unijna dyrektywa o transgranicznej opiece zdrowotnej za 3 miesiące. Współpłacenie za usługi specjalistyczne jest już przecież w Polsce faktem. Wystarczy to tylko nazwać prawnie.
Nasi decydenci jednak nie idą w kierunku rozwiązywania tylko betonowania wad systemu. Nie przejdą niestety do historii jako reformatorzy tylko konserwatorzy. Nie biorą pod uwagę opinii pacjentów, nie pytają o ich potrzeby i nie korzystają z wyników badań sondażowych czy podpowiedzi ze strony UE. Idą drogą regulowania systemu do granic wytrzymałości. Nie skracają kolejek, lepiej je za to monitorują, kontrolują i koncentrują. Nie korzystają z szansy dokonania zmian, które sprawią że wzrośnie zadowolenie z systemu opieki zdrowotnej w okresie tuż przed wyborami. O takich jak oni towarzysz Gomułka powiedział kiedyś: Sanacja doprowadziła Polskę na skraj przepaści. A my towarzysze postawiliśmy jeden wielki krok naprzód!