Ministerstwo Zdrowia i publicyści coraz chętniej wypowiadają się o potrzebie powrotu do tematu dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych. To dobrze, bo jakiś czas temu wydawało się, że temat ten umarł.
Dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne bez dwóch zdań są potrzebne. Kwestia tylko jak miałyby one wyglądać. Kwestia czy wybierzemy model konkurencyjny, czy model komplementarny. Wiele osób twierdzi, że nasz rynek finansowania świadczeń zdrowotnych nie dorósł jeszcze do wprowadzenia pełnej konkurencji. Trudno też zakładać, że ustawodawca zdecydowałby się na tak rewolucyjną zmianę. Ciekawe też jak w takiej sytuacji odnalazłby się moloch, jakim jest Narodowy Fundusz Zdrowia, albo nowy twór, który by go zastąpił.
W modelu konkurencyjnym pewnie dość szybko prężnie działające prywatne fundusze zebrałyby środki i byłyby w stanie zapewnić dobry standard przy jednocześnie krótkim czasie oczekiwania w kolejce. Na prawidłowo działającym rynku powinno to zmotywować NFZ do szybkiej odpowiedzi i reform swojej działalności, zwłaszcza w kierunku płacenia za rzeczywistą jakość, a nie, z grubsza rzecz biorąc, każdemu po równo, niezależnie od tego czy wykonywane przez niego procedury skutkują dużą liczbą powikłań, czy też są bliskie ideału.
Model komplementarny budzi wątpliwości konstytucyjne, ale czy aby na pewno są one uzasadnione? Artykuł 68 Konstytucji w żadnym miejscu nie nakazuje zapewnienia bezpłatnej służby zdrowia. Zresztą już jakiś czas temu ustaliśmy, że dopuszczalne prawnie byłoby wprowadzenie współpłacenia pacjenta za niektóre procedury. Zresztą byłoby to nie tylko dopuszczalne, ale też pożądane. Czasem dwa czy pięć złotych mogłoby skłonić kogoś do zastanowienia czy aby na pewno istnieje potrzeba zapisania się do danego specjalisty. Pewnie też ograniczylibyśmy liczbę pacjentów, którzy nie stawiają się na przydzielony im termin.
W kwestii dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych konstytucyjnego zagrożenia poszukuje się przede wszystkim w ustępie drugim rzeczonego artykułu 68. Zgodnie z nim „obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.”. Po pierwsze, system komplementarnych ubezpieczeń zdrowotnych w dalszym ciągu zapewniałby równy dostęp, tyle że nasze dość bogate koszyki zostałyby odchudzone. Musimy sobie szczerze powiedzieć, że nie stać nas na finansowanie wszystkich świadczeń, które kiedyś zostały tam zapisane. Część pieniędzy można też lepiej wykorzystać, np. w programach lekowych. Po drugie, przepis ma wytrych. Ilekroć bowiem Konstytucja przewiduje, że coś określa ustawa, to daje przyzwolenie na pewne rozluźnienie. Możliwości więc istnieją. Przejdźmy więc od dyskusji do prac nad nowymi regulacjami.