Głównym tego powodem są – w ocenie dyrektorów - podwyżki udzielone przez ministra zdrowia różnym grupom zawodowym zatrudnionym w szpitalach. Co prawda pieniądze na te podwyżki idą dodatkowym strumieniem (poza tymi środkami, które szpitale otrzymują od NFZ), co powinno spowodować, że dla szpitali „bilans wyjdzie na zero”, ale podwyżki te spowodowały, że „roszczeniowość pracowników jest nie do opisania”, jak to określił niedawno prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych. Owa roszczeniowość powoduje, że dyrektorzy muszą podnieść płace również tym zawodom, które nie zdołały „wyrwać” podwyżki od ministra ze środków budżetowych. Tutaj na marginesie warto zauważyć o jakich to zarobkach mówimy, które tak wstrząsnęły finansowymi posadami szpitali powiatowych. Te pensje „nie do opisania” wynoszą np. dla lekarza specjalisty 6750 PLN płacy zasadniczej. Kwota ta jest równa ok. 1,49 średniej płacy krajowej (komuniści w roku 1958 dla takich lekarzy, których nota bene uznawali za wrogów klasowych, przyznali pensję zasadniczą w wysokości od 1,4 do 1,7 średniej krajowej). Cóż zatem się stanie z polskimi szpitalami, gdy wskaźnik pensji lekarskiej do przeciętnej płacy w kraju osiągnie postulowaną przez lekarzy liczbę 3? (a w wielu krajach zachodnioeuropejskich wskaźnik ten jest jeszcze większy). To dopiero będzie katastrofa.
Zanim jednak do niej dojdzie mam dla dyrektorów szpitali propozycję jak natychmiast poprawić sytuację finansową ich placówek. Propozycja ta wynika wprost z treści ustawy przyznającej lekarzom w/w podwyżki (ustawa z dnia 5.07.2018 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw). Przewiduje ona, że lekarze specjaliści pracujący w szpitalach i spełniający określone warunki otrzymują od państwa dodatek dopełniający ich dotychczasową pensję zasadniczą, (jaka obowiązywała przed wejściem w życie ustawy) do kwoty 6750 PLN, czyli jeśli wcześniej mieli np. (jak ja w moim szpitalu) pensję zasadniczą w kwocie ok. 4100 zł, to państwo doda 2 650 złotych plus pieniądze na dodatek stażowy. Ustawa ta jednak nie określa, w jakiej wysokości będzie kwota dodatkowych, budżetowych środków przeznaczonych na podniesienie pensji zasadniczej lekarzy, którzy zatrudnią się w szpitalu po wejściu w życie ustawy. Można zatem domniemywać, że kwota ta będzie taka jaką wyznaczą dyrektorzy, bo to przecież od nich zależy, jaką pensję zasadniczą przyznają nowo zatrudnionemu lekarzowi specjaliście. Mogą ją np. wyznaczyć w kwocie ustawowego minimum czyli 2,250 tys. PLN, a wtedy kwota dopłaty wyniesie 4,5 tys PLN plus pochodne. I tutaj jest istota mojej propozycji. Dyrektorzy szpitali muszą wymienić się swoimi lekarzami: jeden szpital zwalnia (za porozumieniem stron, aby było natychmiast) swoich lekarzy, a drugi swoich, po czym ten drugi zatrudnia na nowo tych pierwszych i na odwrót. Po jakimś niedługim czasie –np. po tygodniu, manewr powtarzamy i wszystko wraca na swoje miejsce, ale z istotnym zwiększeniem strumienia pieniędzy dodatkowych, przeznaczanych w formie dopłat do pensji zasadniczej lekarzy specjalistów z budżetu państwa.
Powodzenia!