...o brak podstawowej wiedzy medycznej oraz rozpowszechnianie metod leczniczych
opartych na kłamstwach naukowych
Uwaga! zamiast rycin umieściłem w publikacji kilka slajdów, którymi ilustrowałem
wystąpienie z okazji nadania mi tytułu Racjonalisty Roku 2012 przez Zarząd Główny
Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów (1.12.2012 - tytuł wykładu: "Paradygmat
holistyczny, czyli państwowe kpiny z medycyny")
WYWAŻANIE „RACJI” (KŁAMSTWA) PRZEZ MEDIA
Od ponad 12 lat walczę na wszelkie sposoby z oszustwami leczniczymi, głównie z homeopatią. Początkowo liczyłem na pomoc mediów. I rzeczywiście, często byłem zapraszany przed kamery TV. Tyle, że zaproszenie dotyczyło także oszustów. Kilka razy dałem się nabrać, ale od 8-9 lat zawsze odmawiam i zawsze wyjaśniam dlaczego. Zdumieni dziennikarze nie mogą pojąć, że nie rozumiem zasady konieczności wysłuchania racji obu stron. Jednak przez lata nabyłem sporego doświadczenia i wiem doskonale, że dla widzów nie mają znaczenia argumenty werbalne. Liczy się sama obecność oszusta w telewizorze, gdyż zdaniem widzów, TV nie mogłaby być tak cyniczna, żeby zapraszać kłamców do dyskusji. Obecność profesora medycyny uwiarygodnia, więc jedynie hochsztaplerów. Zwłaszcza, gdy dziennikarz podsumowuje dyskusję standardową konkluzją, że „prawda leży pośrodku”.
KŁAMSTWA POLITYCZNIE POPRAWNE
Kilka pytań: co Państwo sądzą o postępowych stacjach TV, dla których zwykły pedofil to monstrum, zaś – Czerwony Dany, czyli Daniel Cohn-Bendit, również pedofil, chwalący się publicznie swoją dewiacją, to „intelektualista” i bohater walki o „sprawiedliwość społeczną”?
Co Państwo sądzą o dziennikarzach zachwyconych tym anarchistą, marksistą, komunistą i parlamentarzystą, który tak opisuje swoje pedofilskie doświadczenia: „Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem”.
Pytam: czy to nie dzięki postępowym mediom ten wybitny przywódca „Ruchu 22 Marca” (walczący o wolność seksualną) zasiadł w ławach Parlamentu Europejskiego, zamiast w więzieniu? Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech wyobrazi sobie reakcję mediów na podobne wynurzenia prawicowego polityka np. z Solidarnej Polski. Skowyt „autorytetów moralnych” i bezmyślne ujadanie panienek z 24-godzinnych TV-okienek trwałoby tygodniami. Jestem pewien, że zaszczuto by go na śmierć.
KŁAMSTWO NAUKOWE
Jeżeli kłamstwa na temat przyczyn wojny jaruzelsko-polskiej odchodzą powoli w niepamięć, a Czerwony Dany zamiast do więzienia trafia do polityki, do polskich wydawnictw (Krytyka Polityczna) i jest postrzegany, jako „postępowiec”, to co dopiero mówić o tym, by opinia publiczna interesowała się kłamstwami naukowymi.
Sądzę, że prawie 100% Polaków nie ma pojęcia, czy kłamstwo naukowe ma jakiekolwiek znaczenie. Nie budzi to mojego zdziwienia, gdyż nawet prokuratura prezentuje totalny désintéressement tym tematem.
KŁAMSTWO MEDYCZNE INDYWIDUALNE
Jedyną dziedziną, w której kłamstwo naukowe budzi dość wyraźne emocje w społeczeństwie, jest medycyna. Na szczęście, wyniki medycznych badań naukowych, zwłaszcza tych spektakularnych, są wielokrotnie sprawdzane i raczej prędzej niż później, kłamca naukowy zostaje zmuszony do zmiany zajęcia na mniej prestiżowe (mop zamiast mikroskopu).
KŁAMSTWO MEDYCZNE INSTYTUCJONALNE
Gorzej przedstawia się sprawa, gdy w sprawach metod leczniczych kłamie instytucja państwowa. W Polsce dotyczy to Ministerstwa Zdrowia (szczegóły dalej).
Jest to ten rodzaj instytucji, której funkcjonowanie wymaga bezwzględnej uczciwości; od każdej, bowiem decyzji może zależeć zdrowie całego społeczeństwa.
Istnieje jednak pewien problem. Instytucjonalne kłamstwo naukowe jest bezkarne. A gdy przypadkiem jest ono zgodne z wadliwym prawem - mamy do czynienia z prawdziwym dramatem. Kierownicza rola Ministerstwa Zdrowia staje się wtedy podobna (w niepodważalności decyzji) do kierowniczej roli partii i oczywiście groteską oraz kpiną z ludzi chorych.
Zrozumiałe, że bezpośrednią przyczyną jest oportunizm urzędników; łatwiej (i bezpieczniej) jest popełnić kłamstwo naukowe będąc w zgodzie z prawem, niż próbować wadliwe prawo zmienić, zwłaszcza jeśli jest ono narzucone przez UE.
Ciekawe, że nikomu nie przyszło do głowy najprostsze wyjście. Wystarczyłoby przecież poinformować polskie społeczeństwo, że homeopatia to szamanizm.
Niestety, nasz rząd (M.Z.) – broniąc oszustwa – sprzeniewierzył się zasadzie, która jest demokratycznym dogmatem: „żaden rząd nie ma prawa decydować, co do prawdziwości naukowych zasad (…)” (R. P. Feynman).
PROPOZYCJA PENALIZACJI KŁAMSTWA NAUKOWEGO
Jeden z członków-założycieli Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów oraz członek British Humanist Association, proponuje uzupełnić polski Kodeks Karny o nowy artykuł (http://tiny.pl/hj74s), z którego dwa punkty cytuję niżej. Autora przepraszam, że pozwoliłem sobie na śladowe przestawienie akcentów.
Oto ta propozycja:
1. Kto publicznie i ze szkodą dla innych podaje nieprawdziwe dane naukowe podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 6 miesięcy.
2. Tej samej karze podlega, kto w tym celu posługuje się świadomą manipulacją lub zaprzecza faktom naukowym.
Pomysłodawca tego prawa uważa, że nada ono nowe wartości społeczeństwu demokratycznemu i trafnie konkluduje, że "demokracja bez wartości zamienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm" . Ma oczywiście rację, gdyż kłamstw naukowych pochodzących z ustawodawczych lub wykonawczych instytucji nie ma jak zawetować. A przecież to my wynajęliśmy ich do pracy. My płacimy im pensje …..
KŁAMSTWA GLOBALNE
Ktoś mógłby wspomnieć o zwróceniu się po radę do Światowej Organizacji Zdrowia. Przestrzegam. WHO uważana jest powszechnie za najbardziej skorumpowaną międzynarodową organizację, zatrudniającą medycznych ignorantów.
Dowód jest oczywisty: trwająca kilkadziesiąt lat akceptacja leczenia malarii (także gruźlicy, AIDS i innych chorób zakaźnych) „lekami” homeopatycznymi. Ilu dokładnie ludzi zabiło tego typu leczenie trudno jest ustalić, ale pamiętając, że rocznie zapada na malarię 300-500 milionów osób, z których 3 miliony (najczęściej dzieci do 5 r.ż.) szybko umiera (http://tiny.pl/hj7nx), można w przybliżeniu ustalić ogólną liczbę ofiar.
Pamiętając, że postępowi lekarze, powołując się na WHO, do dzisiaj zakładają w Afryce i Azji mnóstwo klinik homeopatycznych (http://tiny.pl/hj7nq), ich ofiary możemy liczyć w setkach tysięcy (szacunek b. ostrożny) lub raczej w milionach.
Obliczono (i udokumentowano), że w tylko w RPA, w krótkim okresie czasu, zmarło przedwcześnie z powodu różnych chorób leczonych homeopatycznie 365 tysięcy pacjentów (http://tiny.pl/hj7nq).
Teraz widać, jak silna jest mafia homeopatyczna, skoro do dzisiaj WHO utajnia przed opinią publiczną dokładne dane na temat liczby zgonów w Trzecim Świecie po „bezpiecznym” leczeniu homeopatycznym.
KŁAMSTWO NAUKOWE W POLSKICH INSTYTUCJACH PAŃSTWOWYCH
Przykro mi to mówić, ale polskie władze publiczne bez żadnych zahamowań ingerują w Naukę (przez duże N).
Kilka lat temu ustawodawca zakpił sobie z polskich naukowców i ustalił przez głosowanie, że w Polsce przestało obowiązywać prawo Avogadra, II zasada termodynamiki i kilkanaście innych uniwersalnych praw naukowych. Związane to było bezpośrednio z legalizacją homeopatii. Technologia, bowiem, produkcji tzw. „leków” homeopatycznych jest sprzeczna ze wszystkimi (!) prawami nauk podstawowych.
CZY KŁAMSTWO NAUKOWE, KTÓRE JEST ZGODNE Z USTAWĄ PARLAMENTARNĄ, PRZESTAJE BYĆ KŁAMSTWEM?
Oczywiście nie. Co więcej, w opisywanym przypadku jest przestępstwem, tyle, że wirtualnym. Tak samo wirtualnym, jak „leki” homeopatyczne. Chytry ustawodawca zabezpieczył się przed zarzutami o przestępstwo przegłosowując w ustawie Prawo farmaceutyczne zapis, wg którego produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej.
I co? Czy to nie jest groteska do kwadratu?
PRAWDA, CZY FAŁSZ?
A teraz pytam Ustawodawcę i Ministra Zdrowia: czy kłamstwem jest poniższe oświadczenie (śp.) prof. zw. dr hab. med., dr h.c. Macieja Latalskiego, byłego Przewodniczącego Rady Naukowej przy Ministrze Zdrowia i byłego Przewodniczącego Konferencji Rektorów Uczelni Medycznych:
„(...) homeopatia nie ma nic wspólnego z medycyną (poza zjawiskiem placebo), a jej zasady "lecznicze” oparte są na pseudonaukowej przesłance, że "podobne można leczyć podobnym". (...) prof. A. Gregosiewicz słusznie proponuje, by z ustawy „Prawo farmaceutyczne" wyeliminować zapis o brzmieniu: Produkty homeopatyczne nie muszą wykazywać dowodów skuteczności terapeutycznej (art. 21). Cytowany zapis jest w sposób oczywisty niezgodny z konstytucyjnie gwarantowanym prawem do ochrony zdrowia (Konstytucja RP; art. 68 ust. 1, 2, 3 i 4) i z nieznanego powodu promuje wyłącznie producentów nieskutecznych „leków" homeopatycznych, które mogą być wprowadzane do obrotu w sposób uproszczony. Jestem zdania, że otworzenie furtki ustawowej wyłącznie dla producentów leków nieskutecznych jest niebywale groźne społecznie i wymaga dokładnego wyjaśnienia przez niezależny organ kontrolny (....)".
Te same osoby pytam, czy kłamał prof. Rafał Niżankowski, współtwórca rządowej Agencji Oceny Technologii Medycznych (sic!), który niedawno oświadczył wprost: homeopatia to oszustwo.
Czy kłamie Naczelna Lekarz Wielkiej Brytanii twierdząc, że homeopatia to stek bzdur?
Czy kłamali eksperci Naczelnej Rady Lekarskiej mówiąc, że homeopatia nie jest zweryfikowana naukowo?
Czy kłamali harvardzcy nobliści, którzy dwukrotnie przyznali J. Benveniste – francuskiemu guru homeopatii, nagrodę antyNobla za najbardziej durne prace naukowe roku?
Czy kłamie cały świat naukowy?
Odpowiedź:
FAKTY
W dniu 16.12.2011 otrzymałem z Ministerstwa Zdrowia list „dający odpór” mojej skardze do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta (http://tiny.pl/h1dp1 oraz http://tiny.pl/h1vfh), w której:
1/ udowodniłem, że dystrybutor „leku” oscillococcinum (Boiron) „wprowadza w błąd pacjentów dołączając do leku ulotkę z informacją, że zawiera on substancję czynną leczniczo”, podczas, gdy produkt ten nie zawiera, ani jednej cząsteczki takiej substancji.
2/ udowodniłem, że zapis na ulotce oscillococcinum: „Anas barbariae hepatis et cordis extractum 200K” jest kompletnie niezrozumiały dla pacjentów, gdyż nie informuje ich, że symbol 200K oznacza w istocie brak jakiejkolwiek materialnej substancji czynnej
Dodałem również, że takie oznakowanie „leku” oscillococcinum jest niezgodne z:
a/ dyrektywą 2001/83/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 6 listopada 2001 r. w sprawie wspólnotowego kodeksu odnoszącego się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi, wg której ulotka dołączona do lekarstwa musi być zaprojektowana oraz napisana w sposób jasny i zrozumiały dla pacjenta.
b/ rozporządzeniem polskiego ministra zdrowia z dnia 20 lutego 2009 w sprawie wymagań dotyczących oznakowania opakowań i treści ulotki (Dz. U. z dnia 13 marca 2009). Załącznik nr 2 do w/w rozporządzenia.
3/ artykułem 2 pkt 38 ustawy Prawo Farmaceutyczne z dnia 17 marca 2008 roku, gdzie zapisano, że substancja ma wyłącznie charakter materialny.
4/ oświadczeniem Głównego Inspektora Farmaceutycznego z dnia 26 sierpnia 2009, w którym czytamy, że leki nie zawierające substancji czynnej są lekami sfałszowanymi.
Poniżej odpór:
Pan Wojciech Giermaziak, chyba z wrodzonej skromności, nie sprecyzował, że odkrył 2 nowe rodzaje materii istniejące w przyrodzie. Jedna – w ogólnym znaczeniu tego słowa to materia zwykła. Druga – w znaczeniu szczególnym - to brak materii.
CIEKAWOSTKA
Europejskie akty prawne związane z homeopatią mają (z automatu) wyższą rangę niż ustawy i rozporządzenia dotyczące wszystkich pozostałych leków opisanych w polskiej farmakopei.
Tak to ustaliła brukselska mafia homeopatyczna.
JAK TO SIĘ ROBI W POLSCE
Dystrybutorzy „leków” homeopatycznych dostosowują się po prostu do polskiego systemu prawnego (a może odwrotnie?).
SYSTEM PRAWNEGO OGŁUPIANIA W CELU FINANSOWEGO OSKUBANIA
1/ Ustawodawca wkleja do polskich ustaw groteskowe i jawnie kłamliwe (z naukowego punktu widzenia) „europejskie" dyrektywy umożliwiające rejestrację produktów zawierających NIC.
2/ Ministerstwo Zdrowia oświadcza, że cukier buraczany zawierający NIC (w oryginale: „wysoko-rozcieńczone leki homeopatyczne”) stosuje się w poważnych (sic!), przewlekłych (sic!) chorobach
3/ Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych uznaje NIC za produkt leczniczy.
4/ producenci NICZEGO — nie potrzebując prawie NICZEGO do produkcji NICZEGO - zarzucają apteki ponad 5 tysiącami rodzajów NICZEGO
5/ komentatorzy „naukowi” całodobowych telewizji opowiadają legendy, że „w homeopatii coś jest", gdyż, po „wyważeniu racji obu stron", okazuje się, że „prawda leży pośrodku".
6/ punkty 1 do 5 umacniają wiarę pacjentów w skuteczność NICZEGO.
7/ pacjenci kupują w aptekach buraczany cukier przyprawiony NICZYM za cenę 3 do 4 tysięcy razy większą niż w sklepie osiedlowym. Przebicie jest większe niż na kokainie.
8/ interes wszechczasów kręci się jak należy. Bo się należy. Ciekawe, komu i ile?
LEGALIZACJA FAŁSZYWEK
Dla mnie najciekawszy był sposób przegłosowywania kłamliwych ustaw. Wiadomo przecież, że w obu izbach polskiego parlamentu zasiada 560 niezależnych wybrańców ludu. Zorganizowana grupa prze… (prze… przepraszam za jąkanie) lobbystyczna nie miała fizycznej możliwości, by dotrzeć do wszystkich. Prawda, że byłem naiwny? Teraz już wiem (patrz komisje śledcze), że każda trudna sprawa (alkohol, media, naciski, hazard itd.) była wcześniej „obcykana". Jak? Nie wiem. Ale widziałem w telewizorze głosowania nad ustawami, które swoją tematyką przekraczały poziom uniwersytecki. W górze kołysał się las rąk. Niektóre były totalnie zdeformowane od rolniczego trudu. Ale nikt nie miał kłopotu ze zrozumieniem.
Można się oczywiście zastanawiać, kto i w jaki sposób wytłumaczył demokratycznie wybranym przedstawicielom ludu prostego, że w czasie głosowania, prawa fizyki obowiązujące w mikroświecie cząstek elementarnych, przenoszą się na chwilę do MAKROświata.
Czy to bardzo trudne do zrozumienia? Zapytajcie tych od dyscypliny partyjnej. Oni „kumają". Coś im się w tych kilku synapsach kojarzy. Najczęściej z MAKRO. Bo to i cash i carry.
Jak patrzę na te polityczne, zadowolone z siebie byty, to widzę, że nie mają one pojęcia, że dotyka ich ogólnonarodowy ostracyzm. Że nie zdają sobie sprawy, że byt polityczny, podobnie, jak całodobowe lewactwo telewizyjne — to „obciach". A już na pewno, nie przychodzi bytom do głów, że ludzie plują na telewizory.
Przez 24 TV-godziny na dobę.
HISTORIA NATURALNA OSZUSTWA
Wyobraźmy sobie, że ktoś po raz pierwszy spotyka się z problemem homeopatii. Był, bowiem, tak zajęty studiowaniem medycyny lub chemii, że nie ma pojęcia o tym, że w polskim sejmie można wpisać do ustawy (i potwierdzić głosowaniem), dowolny idiotyzm. Nawet taki, że leki nie muszą leczyć. Temu młodemu człowiekowi opowiem pewną historię.
CHORUJĘ NA GRYPĘ
Czuję, że „bierze” mnie grypa. Kupuję, więc oscillococcinum i kładę się do łóżka. Po tygodniu jestem zdrowy, jak ryba.
Zastanówmy się teraz wspólnie, czy nastąpiło:
1/ samowyleczenie, czy
2/ organizm potrzebował wirtualnej (homeopatycznej) informacji, żeby wyleczyć infekcję wirusową?
Myślimy …..
CO TO ZNACZY SAMOWYLECZENIE?
Otóż tylko to, że wtargnięcie wirusów uruchamia skomplikowany proces prowadzący do transformacji limfocytów B w komórki plazmatyczne wytwarzające specyficzne immunoglobuliny, które potrafią rozpoznać, zneutralizować, zniszczyć lub wskazać napastników (wirusy) oddziałom terminatorów (fagocyty).
Jeszcze ważniejsza od humoralnego odporu (przeciwciała) jest aktywacja limfocytów T, które pełnią wiele funkcji. Mogą być bezpośrednimi wirusobójcami w stylu Chucka Norrisa lub produkować zabójcze dla wirusów substancje. Limfocyty T mogą także zapamiętać rodzaj broni, którą dysponują różne wirusy i przygotować zasadzkę. Na tym polega skuteczność szczepień przeciwko chorobom wirusowym u dzieci. U tych szczepionych, wirusy nie zdążą nawet rozpatrzeć się w sytuacji (nie mówiąc o namnażaniu), gdy pamiętliwe limfocyty T dokonują wyprzedzającego ataku na forpoczty agresorów (p. wojna sześciodniowa). Skuteczność działania tego systemu u człowieka nie wzięła się znikąd. Każdy komórkowy lub humoralny element tej układanki był przez miliardy lat ewolucji przygotowywany do swoich zadań. Wszystkie warianty bitew i potyczek były biliony razy przećwiczone, aż cały układ odpornościowy osiągnął niewyobrażalną perfekcję.
CO TO JEST HOMEOPATYCZNA „INFORMACJA LECZNICZA” …
polecana przez Ministerstwo Zdrowia? Bierzemy głęboki oddech i zaczynamy:
Homeopatyczna „informacja lecznicza” jest to „plan bitwy z wirusami”, który (nie wiadomo, jaka drogą) jest przekazywany do sztabu operacyjnego układu odpornościowego organizmu (może przez wibrujące punkty akupunkturowe w przebiegu meridian?). Ten plan, zawarty np. w wyciągu z podrobów kaczki dzikiej (skąd się tam wziął?) został w trakcie produkcji przekazany do wody, która go zapamiętała w sposób cyfrowy (p. majaczenia J. Benveniste), poprzez – to nie dowcip – jej rozcieńczanie i wstrząsanie. Następnie woda przekazała go (nie wiadomo w jaki sposób), już w formie analogowej, do cukru buraczanego uformowanego w granulki. Analogowej, dlatego, by system odpornościowy nie musiał tracić czasu na rozwiązywanie digitalnego szyfru.
ZAKŁADAMY, ŻE POWYŻSZE BREDNIE TO PRAWDA,
że taki plan rzeczywiście istnieje i spokojnie czeka na aptecznych półkach, aż ktoś głupi go kupi. Ale pamiętajmy, że plan to informacja. A informacja, by istnieć w przyrodzie potrzebuje energii (II zasada termodynamiki). Jedynym źródłem energii w aptece są gniazdka elektryczne i kaloryfery (nieczynne w lecie). Przypuszczalnie, więc, „leki” homeopatyczne magazynowane są w pobliżu gniazdek, które wytwarzają pole elektromagnetyczne.
Należy też pamiętać, że plan bitwy z wirusami przy pomocy kaczej informacji został opracowany kilkadziesiąt lat temu. Przez ten czas wirusy grypy tysiące razy zmieniały i udoskonalały swoją broń (mutacje). Jeśli więc nawet układ odpornościowy otrzyma taką muzealną „pomoc”, będzie musiał zużyć część swoich sił, by nie umrzeć ze śmiechu.
KTO KŁAMIE?
Była Ministra Zdrowia rozporządziła, że „wysoko-rozcieńczone leki” homeopatyczne (wg rozporządzenia: „powyżej 15 setnego rozcieńczenia”) można stosować w poważnych, przewlekłych chorobach (http://tiny.pl/h59dn). Muszą być jednak wypisywane na recepcie (pewnie dlatego, że posiadają moc wielką).
A ja twierdzę, że powyższe „leki” zawierają wyłącznie H2O.
Kto kłamie: ja, czy Ewa Kopacz? Jeśli ktoś nie wie, niech zajrzy do podręcznika szkoły średniej i przestudiuje praktyczne skutki prawa Avogadra.
Na miejscu Pani Marszałkini poddałbym się dawno do dymisji.
KŁAMSTWO UKARANE
Jeżeli lekarz przepisze swojemu, poważnie choremu pacjentowi wodę - zalecaną przez byłą Ministrę Zdrowia - każdy biegły sądowy bez trudu wykaże, że lekarzowi owemu należy odebrać prawo wykonywania zawodu. Psychopaci, głupcy lub oszuści nie powinni, bowiem zajmować się leczeniem ludzi, a nawet biegunek u trzody chlewnej (http://www.farmer.pl/produkcja-zwierzeca/trzoda-chlewna/homeopatia-w-leczeniu-biegunek-u-prosiat,16229.html).
KŁAMSTWO ZBAWIENNE
Ostatecznie, mogą spróbować przeleczyć homeopatycznym badziewiem szaleńców liczących na zbawienie holistyczne. Oczywiście, tylko w przypadku, gdy woda i cukier buraczany będą w Polsce refundowane, o co zabiega Pan Rymuszko, redaktor naczelny pisemka „NIEZNANY ŚWIAT”, które regularnie (numer po numerze) bije rekordy głupoty. Trzeba uczciwie przyznać, że nie jest łatwo utrzymywać przez całe lata taki poziom.
JAK DŁUGO JESZCZE?
Jak długo jeszcze w Uniwersytetach Medycznych wykładowcy homeopatii będą ośmieszać polską medycynę? Jak długo będą kłamać, że homeopatia jest metodą leczniczą? Jak długo, na ćwiczeniach z homeopatii, studenci będą udawać, że coś potencjonują i dynamizują, skoro wykładowcy nie potrafią im wytłumaczyć, co oznaczają dwa ostatnie terminy? Jak długo studenci będą śmiać się w duchu z tych, pożal się Boże, nosicieli prawdy naukowej? Jak długo na moich wykładach około 200 młodych osób będzie tarzać się i wyć ze śmiechu, gdy będę im przedstawiał homeopatyczne cuda i wymieniał po nazwisku kłamców usytuowanych we władzach publicznych? Jak długo jeszcze prawa naukowe będą ustalane przez głosowanie? Jak długo jeszcze rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia będą stanowiły realne zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów? Jak długo jeszcze będziemy żyli w świecie Orwella?