Deklarowany przez Ministra Zdrowia maksymalny aceptowalny czas, jaki może upłynąć od podejrzenia nowotworu do wdrożenia leczenia ma wynosić 9 tygodni. Ministerstwo Zdrowia ogłosiło ustami Rzecznika, że podtrzymuje tą deklarację, ale … czy na pewno? Wydaje się, że już dziś nasi włodarze wycofują się rakiem ze złożonych społeczeństwu obietnic. Można interpretować postulaty MZ, że czas oczekiwania od podejrzenia do leczenia wyniesie co najmniej 10-12 tygodni i to bez wliczenia czasu oczekiwania na zwołanie konsylium oraz bez uwzględnienia czasu oczekiwania na rozpoczęcie leczenia.
Co do czasu niezbędnego na zwołanie konsylium to zdania mogą być podzielone, jednak zerowy czas oczekiwania wydaje się mało prawdopodobny – szczególnie biorąc pod uwagę liczbę specjalistów dziedzin onkologicznych w Polsce i ich obłożenie pracą, i to bez dodatkowych obowiązków związanych z pracą w konsyliach. Nie znalazłem żadnych studiów wykonalności ani pilotażu, ale już na pierwszy rzut oka brzmi to jak science fiction.
Co więcej założono, że nie będzie żadnego czasu oczekiwania na rozpoczęcie leczenia. To wyjątkowo optymistyczne biorąc pod uwagę dane z rankingów czy OnkoBarometru Watch Health Care (http://www.korektorzdrowia.pl/problemy/swiadczenia-w-koszyku/ oraz http://www.korektorzdrowia.pl/wp-content/uploads/raport_onkobarometr_2.pdf) – jakim cudem Ministerstwu ma się to udać bez dodatkowych środków bądź bez wskazania świadczeń priorytetowych, które byłyby świadczone nie tylko bez limitu, ale również zostałyby świetnie wycenione? Jakim cudem mają się skrócić kolejki do specjalistów, które dziś wynoszą od jednego do pięciu miesięcy? Jakim cudem chorzy, którzy dziś czekają wiele miesięcy na diagnostykę, od 1.01.2015 mają być załatwiani niemal od ręki? Choć MZ i NFZ szukają od kilku miesięcy dodatkowych środków finansowych, to nie upubliczniono żadnych studium wykonalności dotyczących wielkości środków niezbędnych na poprawę dostępności do diagnostyki, która nie odbyłaby się kosztem chorych cierpiących na schorzenia nieonkologiczne. Taki koszt anonimowi pracownicy NFZ szacują na 1-2 mld zł, a ja nawet na 3-5 mld.
Na www.pacjentonkologiczny.gov.pl czytamy m.in.:
Szczegółowe informacje (w tym informacje o placówkach, w których pacjenci będą się mogli leczyć w ramach szybkiej terapii onkologicznej) zostaną podane w styczniu 2015 r. Zniesienie limitów leczenia chorób nowotworowych to jedna z najważniejszych zmian, które wprowadza pakiet onkologiczny. … Świadczenia związane z diagnostyką i leczeniem nowotworów złośliwych w ramach karty diagnostyki i leczenia onkologicznego będą rozliczane bez limitów. Dzięki temu pacjenci onkologiczni będą mieli łatwiejszy i szybszy dostęp do leczenia. Limity zostaną zniesione w placówkach opieki zdrowotnej, które będą udzielały świadczeń w ramach pakietu onkologicznego (będą zapewniały terminowość i kompleksowość świadczeń).
Podkreślone fragmenty świadczą, że jednak to "bez limitowe leczenie" ma zostać ograniczone do wybranych jednostek. Do jakich to uprzywilejowanych jednostek powinniśmy się udać, dowiemy się pewnie na początku stycznia 2015. Pytanie co z pozostałymi? Pytanie czy w tych uprzywilejowanych jednostkach wszyscy potrzebujący znajdą opiekę? Czy wraz ze zwiększonym strumieniem chorych do tych wybranych jednostek nie powiększą się kolejki? Zobaczymy. Tak czy inaczej Fundacja Watch Health Care będzie patrzeć politykom na ręce i pilnować czy dotrzymują składanych społeczeństwu obietnic. WHC dostarczy informacji, czy kolejki do świadczeń w dziedzinach onkologicznych skróciły się, pozostaną bez zmian, czy też się wydłużą. WHC zrobi to patrząc na system oczami chorego, a więc takie kolejki będzie raportować, na jakie chorzy rzeczywiście będą natrafiać.
W informatorze MZ czytamy również: Czas oczekiwania pozostałych pacjentów na świadczenia specjalistyczne nie wydłuży się, ponieważ zmiany będą dotyczyły pacjentów onkologicznych, dla których powstanie osobna lista oczekujących na nielimitowane świadczenia. Taka argumentacja powala, a logika wywodu po prostu śmieszy. Niezależnie od oceny i przedstawienia tak karkołomnego związku przyczynowo-skutkowego, natychmiast wraca pytanie, czy MZ i NFZ zabezpieczyły wystarczające środki na skrócenie kolejek dla chorych onkologicznie, czy jednak nie. Jeśli dojdzie do efektu „podkradania”, czyli pacjenci z kartą diagnostyki i leczenia onkologicznego zaczną być uprzywilejowani, kosztem innych chorych, to możemy oczekiwać nie tylko zarzutów o niekonstytucyjną nierówność dostępu, ale dojdzie do niepokojów społecznych, które zawsze się pojawiają w przypadku względnej deprywacji. Łatwo to będzie sprawdzić. Jeśli kolejki dla chorych onkologicznie rzeczywiście się skrócą, a dla pozostałych chorych wydłużą się, to Barometr WHC z całą pewnością to ukaże. Co więcej, „prawdziwa cnota krytyk się nie boi” – skoro tak, to nie należy być optymistą, gdyż żadnych feasibility studies również dla tego ważnego zagadnienia nie opublikowano.
Co jeszcze dziwi, opozycja polityczna wydaje się uśpiona. Można mieć wrażenie, że działają jak zalecał swego czasu Napoleon: „nie wolno przeszkadzać wrogowi w popełnieniu błędu”. A może nie ma tam żadnej sofistyki i po prostu sami nie mają żadnego pomysłu na ochronę zdrowia …
Podsumowując smutny obraz „pakietu onkologicznego”:
- Publikowane założenia są nierealistyczne (wąskie gardło dotyczy m.in. liczby lekarzy patologów, niejasne skąd się wezmą i ilu potrzeba koordynatorów, niejasne ile czasu trzeba będzie czekać na zwołanie konsylium oraz jak osiągnie się zerowy czas oczekiwania na leczenie);
- Plany MZ wydają się dziurawe, nie zostały oparte na studium wykonalności, nie przeprowadzono żadnego pilotażu – nie upubliczniono żadnych planów i obliczeń dotyczących ich przewidywanej realizacji;
- Poprawa szans na przeżycie chorych onkologicznie będzie prawdopodobnie związana z pogorszeniem szans na przeżycie, leczenie i wyleczenie chorych z innymi chorobami.
Obym był złym prorokiem!