Cechą medycyny komercyjnej jest „pompowanie świadczeń”. Otóż jeśli jakaś usługa jest opłacalna finansowo to szpital dąży do tego, aby wykonywać, jak najwięcej tego typu usług często naciągając wskazania albo je w ogóle wymyślając. Jeśli zaś jest nieopłacalna, to jest po prostu niewykonywana.
Polscy urzędnicy w swoim spojrzeniu na medycynę publiczną łączą te dwie sprawy. Otóż ich zdaniem medycyna publiczna jest to taki twór, który zajmuje się pompowaniem świadczeń nieopłacalnych. Miało być np. pięć zapaleń trzustki, a jest dziesięć. Nadwykonania! Jakim prawem? Nie zapłacimy!
Niedawno w trakcie Rady Wydziału, która rozstrzygała konkurs na kierownika kliniki startujący w nim profesor tłumaczył się, jak dziecko, że nie potrafi odmówić przyjęcia chorego z zapaleniem trzustki (dla wyjaśnienia nielekarzom: zapalenie trzustki to taka choroba, na którą dość łatwo można umrzeć) i w ten sposób powoduje, że klinika generuje dług.
Perfidia „nadwykonań” polega na tym, że Państwo wyłudza od swoich szpitali usługi, za które nie płaci. Ale szpitale muszą ponieść koszty, żeby je wykonać. Koszty idą w poczet zadłużenia. Szpitale nie dostają refundacji więc nie płacą lekarzom za wykonanie tych usług. Lekarze nie dość, że nie dostają za to wynagrodzenia to narażają się na dodatkową odpowiedzialność za np. błędy. Nie ma lekarzy, którzy nie popełniają błędów i to mimo najlepszych starań. Tutaj za czynności, za które nie dostali wynagrodzenia, czyli wykonali z dobrego serca grozi im rzecznik odpowiedzialności zawodowej, sąd lekarski, sąd powszechny karny i cywilny. A w dodatku to wcale nie musi być błąd, wystarczy, że pacjent lub jego rodzina podejrzewają, że był błąd. I już się jest ciąganym, trzeba opłacić adwokata i stracić mnóstwo nerwów. A jeśli się przegra to ponieść jeszcze dodatkowe konsekwencje wynikające z wyroku.
Ale to nie koniec. W wyniku tego działania szpital powiększa dług, więc pracownikom zmniejsza się lub odbiera premię. Albo przesuwa wypłacanie pensji o jeden miesiąc. Nawet jeśli dług się nie powiększa, ale istnieje, to pracownicy muszą pracować na odsetki.
W końcu to oni wygenerowali ten dług.