Coraz dokładniejsze zgłaszanie i zbieranie informacji o pojawiających się działaniach niepożądanych produktów leczniczych pozwala lepiej rozumieć, co dzieje się z naszymi pacjentami.
Okazuje się, że leki mogą szkodzić pacjentowi nie tylko w trakcie prowadzonej kuracji, ale także długo po jej zakończeniu.
Przykłady zaczerpnięte z komunikatów bezpieczeństwa ostatnich miesięcy br.:
- leczenie RZS, olbrzymiokomórkowego zapalenia tętnic, idiopatycznego młodzieńczego zapalenie stawów za pomocą tocilizumabu. U pacjentów przyjmujących ten lek do 5 lat od zaprzestania terapii, może wystąpić ostra niewydolność wątroby, zapalenie wątroby, żółtaczka;
- leczenie dny moczanowej febuksostatem – ryzyko zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych do ponad dwóch lat;
- leczenie wysoce aktywnej rzutowo-ustępującej postaci stwardnienia rozsianego – przypadki limfohistiocytozy hemofagocytarnej do czterech lat po zakończeniu leczenia alemtuzumabem;
- neuropatie obwodowe po kilku latach od zakończenia leczenia np. chemioterapeutykami.
Wiem, że dzisiaj informacje bezpieczeństwa nie wpływają na przebieg leczenia objawów działań niepożądanych. Wiem, że jutro te informacje wpłyną na efektywność leczenia objawów działań niepożądanych. Pojutrze, znając mechanizm działania substancji aktywnej, będziemy w stanie znieść ryzyko potencjalnych działań niepożądanych przez znajomość algorytmu mechanizmu działania w korelacji z przewidywanym teoretycznie mechanizmem powstawania działań niepożądanych.