Pisanie o opiece zdrowotnej coraz bardziej kojarzy się z literaturą katastroficzną. Politycy, ekonomiści i eksperci są zgodni: systemy opieki zdrowotnej w krajach rozwiniętych zmierzają do niewypłacalności finansowej.
Powodem są oczywiście galopujące wydatki związane z koniecznością finansowania leczenia coraz bardziej starzejącego się społeczeństwa.
Szukając rozwiązań dla tego niewątpliwego wyzwania, ci sami eksperci i politycy wskazują na wiele możliwości zbilansowania przyszłych budżetów. Nie jest zaskoczeniem, że dominujący wątek związany jest ze zwiększaniem efektywności systemów ochrony zdrowia. W Polsce wciąż powtarzamy o konieczności uszczelnienia systemu, w innych krajach eksperci wskazują na konieczność głębszych reform i szukania faktycznych oszczędności poprzez wprowadzanie nowoczesnych rozwiązań i istotnych zmian strukturalnych.
Jest jeszcze jeden wątek obecny w dyskusji o przyszłości finansowania opieki zdrowotnej. Chodzi o skuteczną profilaktykę, czyli zdecydowanie najbardziej efektywną kosztowo inwestycję. W kontekście wyzwań związanych ze starzejącym się społeczeństwem profilaktyka ma fundamentalne znaczenie. Wszak gros problemów zdrowotnych ludzi starszych to wciąż efekt zaniechań i złych nawyków zdrowotnych popełnianych w ciągu życia. Zła dieta, fatalny styl życia, stres, używki – to tylko niektóre z najważniejszych czynników odpowiedzialnych za choroby cywilizacyjne, które nękają dzisiejsze społeczeństwa.
Problem w tym, że świat nie radzi sobie z profilaktyką zdrowotną. Okazuje się, że przekonanie społeczeństwa do stosowania zdrowych nawyków i codziennego dbania o zdrowie jest wyzwaniem nie do pokonania, pomimo bogactwa dostępnych narzędzi i technologii. Oczywiście fakt, że z budżetów zdrowotnych wydaje się niespełna 3 proc. na profilaktykę, nie pomaga. Być może jednak jest jeszcze coś, czego nie dostrzegamy.
Jak powszechnie wiadomo, jednym z bardziej wydajnych narzędzi kształtowania rozwoju społecznego jest zapewnienie dostępu do odpowiedniej edukacji od najmłodszych lat. Są państwa na świecie, które niezwykle konsekwentnie realizują politykę edukacyjną, kształtując w ten sposób pożądany profil społeczny na przyszłość i przygotowując swoich obywateli do wyzwań rynku pracy. Skoro system edukacyjny może spełniać istotną rolę w tworzeniu kapitału intelektualnego, pojawia się pytanie, czy mógłby również być pomocny w kształtowaniu świadomości i postaw prozdrowotnych
w społeczeństwie.
Polacy znają wartość zdrowia – ponad 90 proc. ankietowanych w badaniu przeprowadzonym ostatnio przez Instytut Medycyny Pracy określiło, że zdrowie jest najwyższą wartością w życiu. A jednocześnie zachowania prozdrowotne i profilaktyczne absolutnie nie są priorytetem większości. Być może zatem chodzi o elementarny brak wiedzy i nieprzygotowanie do życia w sposób zdrowy?
Od lat w polskich szkołach realizowane są programy edukacji zdrowotnej. Sęk w tym, że programy te nie są częścią obowiązkowego bloku edukacyjnego określanego przez Ministerstwo Edukacji, a jedynie zajęciami o charakterze dodatkowym, oferowanym przez różne podmioty nauczycielom. Największy problem z takim podejściem to z jednej strony brak kompleksowego podejścia do edukacji zdrowotnej, a z drugiej niewątpliwe wyzwanie, jeśli chodzi o zapewnienie jego „długookresowości”.
Tymczasem można by było spróbować zupełnie inaczej zająć się sprawą edukacji zdrowotnej, traktując ją jako zagadnienie kompleksowe. Wówczas można wyobrazić sobie możliwość stworzenia odrębnego przedmiotu szkolnego, który wprowadzałby młodego człowieka w tematy związane ze zdrowiem. Szkoła mogłaby się wtedy stać miejscem faktycznie kształtującym przyszłe zachowania społeczne poprzez budowanie świadomości i wpływanie na zachowania prozdrowotne od najmłodszych lat. Wprowadzenie takiego przedmiotu do szkoły mogłoby istotnie zmienić myślenie i procentowałoby w przyszłości. Może warto spróbować? Polska z pewnością takich rozwiązań potrzebuje.