Bronię NFZ. Chociaż zdarza mi się często krytykować niektóre rozwiązania NFZ, głównie zresztą te z lat minionych to tak naprawdę jestem wielkim zwolennikiem tej instytucji. Jako tzw. człowiek bywały, który naoglądał się z bliska różnych innych systemów nie jestem w dziedzinie finansowania służby zdrowia idealistą ubezpieczeniowym. Po Polsce grasują tacy, którym się wydaje, że jeżeli będzie „konkurencja ubezpieczycieli” to będzie lepiej. Będzie lepiej dla urzędników. Pojawią się miejsca pracy, każdy ubezpieczyciel będzie mógł oddzielnie wymyślać najprzeróżniejsze sposoby, aby ograniczyć wydawanie pieniędzy na służbę zdrowia. Będą w tym celować zwłaszcza prywatni ubezpieczyciele, gdyż będą zainteresowani zyskiem. Dla nich wydawanie pieniędzy na służbę zdrowia to będzie tylko koszt. Koszt, zmniejszający ich zysk. Ci, którzy nas dzisiaj namawiają na prywatne ubezpieczenia mają w marzeniach model amerykański: 23% ze składki zdrowotnej na zysk i koszty funkcjonowania ubezpieczycieli. I jednocześnie chcą nam zafundować wszystkie te same problemy, jakie mamy z NFZ tyle, że w zwielokrotnionej formie. Lekarze zamiast borykać się z jednym katalogiem świadczeń i ciągłymi zmianami zasad refundacji będą się borykać z taką liczbą katalogów i ich zmian ilu będzie ubezpieczycieli. Każdy z nich z pewnością zaopatrzy się w niekompatybilny z innymi program komputerowy i biurokracja każdego z nich narzuci na nas podobne w sensie czasowym obciążenia sprawozdawcze tylko w innym formacie. Że gdzie indziej to robią sekretarki? Tyle, że to kosztuje na osobę ubezpieczonego więcej niż u nas wynosi cały dochód narodowy na osobę.
Pod prąd
Opublikowano 20 marca 2013 21:21
FOT. ADAM STEPIEN / AGENCJA GAZETA
Bronię NFZ. Chociaż zdarza mi się często krytykować niektóre rozwiązania NFZ, głównie zresztą te z lat minionych to tak naprawdę jestem wielkim zwolennikiem tej instytucji.