Jestem gotów postawić duże pieniądze w zakładzie, że większość przeciętnych przechodniów zapytanych o to kim z wykształcenia powinien być poseł, odpowie, że prawnikiem. Co prawda świat nie kręci się wokół prawników, ale tak już jest, że w dużej mierze światem rządzi prawo. Dobre prawo może stymulować rozwój. Złe prawo może skutkować zapaścią na rynku. Ustawa refundacyjna jest dobitnym przykładem jak niedopracowana legislacja może uderzyć jednocześnie w pacjentów i wszystkich graczy rynkowych. Niestety Ci pierwsi mają, jak zwykle, najmniejszą siłę przebicia. A przecież to właśnie pacjenci stanowią 100% wyborców. Każdy, prędzej czy później, musi odwiedzić jakiegoś lekarza; jest więc pacjentem.
Do sejmu obecnej kadencji wybrano 47 prawników. Z kolei komplet 460 posłów „wyprodukował” nam już 185 ustaw. A nie ma nawet półmetka. Zwykle liczba uchwalanych ustaw rośnie w ostatnim okresie sejmowej czterolatki. To co najbardziej boli oko i serce prawnika, to jakość uchwalanych ustaw. W dużej mierze to nieprzemyślane buble, często przepisane unijne dyrektywy z dokładnie takimi samymi błędami, jak polskie tłumaczenia wyjściowych aktów wspólnotowych. Do tego wprowadzone długo po czasie, w którym powinno się to odbyć.
Gdzie więc leży problem? Czy poseł nie-prawnik nie może uchwalić dobrego prawa? Oczywiście, że może. Im więcej lekarzy w Komisji Zdrowia tym lepiej. Nie ma sensu zwiększać liczby zaangażowanych posłów-prawników „na siłę”. Prawnicy to też specyficzna grupa. Myślenie „prawnicze” nie zawsze wychodzi na korzyść, czasem zamyka szerokie horyzonty. Najgorszy jest jednak populizm. W czasach telewizyjnych stacji informacyjnych nadających od rana do nocy, wiele osób stara się przebić z tzw. setką do mediów. Obiecuje przy tym nieraz rzeczy niespotykane. Szczęśliwie wprowadzenia wielu z takich obiecanek zabrania nam prawo unijne.
Zgłaszane propozycje nowych przepisów często nie przechodzą skrupulatnej oceny przez Rządowe Centrum Legislacji; nikt się nie zastanawia jaki będą miały wpływ na rynek pracy. Nie ma czasu na wysłuchanie ekspertów. Nie psujmy prawa w ten sposób.
Prawo jest narzędziem polityki. Politycy są też zakładnikami uchwalanego przez siebie prawa. W czasach tak licznych regulacji zawsze można powiedzieć, że coś jest wynikiem złego prawa. Może być też wynikiem nieprawidłowego stosowania nienajgorszego prawa, ale nie utrudniajmy sobie pracy tam, gdzie nie musimy.