- Warto robić referenda o sprawy, które mają charakter praktyczny. Jeżeli chodzi o tę sprawę, o której pan wspomniał, to ja nie chcę przesadzać, ale niemalże na każdym rogu w Warszawie i w wielu różnych miejscach można to załatwić, nikt tego nie zwalcza. Robienie więc referendum w takich sprawach miałoby sens wtedy, gdybyśmy na przykład zażądali, żeby z tym zdecydowanie skończyć - stwierdził Jarosław Kaczyński.
Osiem lat temu cała Polska kiwała głowami nad diagnozą stanu państwa, wygłoszoną nad ośmiorniczkami przez Bartłomieja Sienkiewicza, nagraną przez kelnerów i udostępnioną opinii publicznej. – Ch.j, dupa i kamieni kupa – jakże to aktualne, również w kontekście dyskursu na temat granic klauzuli sumienia i obowiązków instytucji publicznych wobec najbardziej bezbronnych, bo pozostających w stanie zagrożenia życia i zdrowia, kobiet.
Jarosław Kaczyński może trochę przesadza, mówiąc że „to” (czyli aborcję) można załatwić na każdym rogu w Warszawie i w wielu innych miejscach, ale tak naprawdę niewiele. Polki przerywają ciążę „prywatnie” i dopóki nie zgłaszają się do publicznej placówki ze swoim problemem, nie ma żadnego problemu. Może z wyjątkiem sytuacji, gdy dojdzie do komplikacji, ale to już zupełnie inny wątek. Generalnie, jak szacują organizacje pro-choice, w Polsce wykonuje się przynajmniej 100=150 tysięcy zabiegów aborcji rocznie, dodatkowo przynajmniej kilkanaście tysięcy Polek udaje się na taki zabieg za granicę.
Ustawa o ochronie życia poczętego ma konsekwencje dla tych kobiet, które zgłaszają się na oddziały ginekologiczno-położnicze z zaświadczeniem o wskazaniach do aborcji. To one zderzają się z klauzulą sumienia pracowników medycznych (najczęściej lekarzy) lub wręcz – choć „instytucje sumienia nie mają” – całych oddziałów lub szpitali. To ich prawa, prawo do zdrowia i do życia, prawo do pełnej informacji i do opieki zgodnej z aktualną wiedzą medyczną, są naruszane, by nie powiedzieć, łamane.
Kobiety, które po prostu nie chcą być w ciąży, chcą ciążę przerwać – mogą to zrobić, pozostając (literalnie odczytując wypowiedź prezesa PiS) poza granicami zainteresowania państwa, które w taki sam papierowy, pozorowany, sposób chroni prawa kobiet ciężarnych jak i „życie poczęte”. I nikogo, w najmniejszym stopniu, to nawet nie dziwi, co najlepiej świadczy, że choć przez osiem ostatnich lat zmieniło się bardzo wiele, fundamenty pozostały nienaruszone.