Są dwa rodzaje manipulacji - pozytywna i negatywna. Pierwszą z nich wykorzystuje się w celu zachęcenia kogoś do działania, wzbudzenia w nim wiary, że potrafi zrobić coś, co wydaje mu się niemożliwe. Negatywna, to ta, którą wykorzystano przeciwko lekarzom zrzeszonym w Porozumieniu Zielonogórskim. To również ta stosowana wobec innych lekarzy, których od lat próbuje obarczać się winą za fatalne funkcjonowanie jednego z najgorszych systemów zdrowotnych w Europie.
W sporze, który jak się wydaje został chwilowo rozwiązany, nie ma zwycięzców. W ferworze walki i zacietrzewienia dokonano rzeczy bardzo szkodliwej społecznie – naruszono zaufanie, którym pacjenci darzyli lekarzy, czego następstwa odczuwane będą zapewne jeszcze przez długi czas.
Przegrali lekarze, którzy zgodzili się pracować w warunkach, które nie tylko ze względów finansowych uniemożliwią im właściwą diagnostykę i leczenie pacjentów, przegrał również minister Arłukowicz. Największymi przegranymi są jednak pacjenci. „Zdrowotna prowizorka”, na którą pozwalają środki, jakie przeznacza się w naszym kraju na ochronę zdrowia jest dla nich bardzo niebezpieczna, a krótkowzroczna polityka stanowi zagrożenie dla ich zdrowotnego bezpieczeństwa .
Żyjemy w kraju, w którym zamiast prawdy o kondycji ochrony zdrowia roztacza się utopijne wizje niezawodnego systemu, który w rzeczywistości przy tej liczbie lekarzy i przy tym poziomie finansowania ochrony zdrowia jest permanentnie niewydolny. To, że mamy jeden z najgorzej funkcjonujących i finansowanych systemów ochrony zdrowia i najmniejszą liczbę lekarzy w Europie w przeliczeniu na 10 000 obywateli jest niestety ciągle skrzętnie ukrywane.
W niedawno przeprowadzonym rankingu Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia, Polska zajęła 31. miejsce wśród 34 krajów europejskich. Gorszy system ochrony zdrowia funkcjonuje tylko w Rumunii, na Łotwie i w Serbii. Polska zajmuje również jedno z ostatnich miejsc wśród krajów Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o wydatki na publiczną służbę zdrowia!
Niestety polityka w dzisiejszych czasach oparta jest na manipulacji społecznej, socjotechnikach, a ludzie coraz bardziej podatni są na przekazywane im za pośrednictwem mediów treści. Szczególnie, gdy te odpowiednio mocno zabarwi się emocjonalnie. Czego ostatnio byliśmy świadkami - nieprawda powtarzana w telewizji wiele razy staje się w końcu prawdą.
Elementy czarnej retoryki serwowanej przez decydentów mocno uderzyły w lekarzy. Konsekwencją medialnej nagonki stał się największy w historii spadek zaufania do zawodu lekarza w Polsce. Opublikowane w New England Journal of Medicine pod koniec 2014 roku wyniki badania poziomu zaufania do lekarzy, jako grupy zaufania pokazały, że Polska znalazła się na ostatnim miejscu w tym światowym rankingu! To wszystko za sprawą nieodpowiedzialnej polityki nienawiści prowadzonej wobec lekarzy. Polityki niebezpiecznej, bo uderzającej również w chorych.
Środowisko medyczne winą za zaistniałą sytuacją obarcza obecnego ministra zdrowia. Lekarze coraz częściej w dyskusjach nawiązują do słów Marcina Mellera - prowadzącego program „Agent 2”, w którym zwycięzcą właśnie przed kilkoma laty został Bartosz Arłukowicz. „To, że wygrał „Agenta” pokazuje, że ma jakieś cechy charakterologiczne pozwalające grać, udawać, podpuszczać innych.” Zresztą jak powiedział podczas programu sam obecny minister zdrowia: „Zawsze mnie kręciło manipulowanie grupą”.
Niestety zastosowana wobec medyków manipulacja prowadzi donikąd, a dla lekarza nie ma chyba wielu gorszych rzeczy, niż być znienawidzonym przez własne środowisko. A właśnie na medycznych portalach od kilku dni toczą się zażarte dyskusje dotyczące postawienia doktora Bartosza Arłukowicza przed Sądem Lekarskim, zaraz po tym jak tylko przestanie pełnić funkcję ministra.
Tylko, po co to wszystko?
W rzeczywistości kryzys w ochronie zdrowia pomimo chwilowego prowizorycznego rozwiązania dopiero się zaczyna. Z każdym miesiącem nowego roku będą bardziej widoczne niedociągnięcia systemowe, a planowane reformy okażą się z wielu powodów niemożliwe do zrealizowania.
Obserwując nastroje w szpitalach można przypuszczać, że w najbliższych miesiącach może być gorąco. Atak na środowisko lekarskie mający na celu jego skłócenie, wbrew intencjom atakujących, prowadzi do jego większej integracji. Ludzie mają coraz mniej do stracenia i coraz częściej mówią o konieczności walki o lepszy system ochrony zdrowia. Lekarze chcą leczyć chorych zgodnie ze sztuką medyczną, a nie być pracownikami administracyjnymi, czy finansowymi strażnikami systemu, którzy często zmuszani są do reglamentowania pacjentom usług zdrowotnych.
Medialna nagonka, postępujący spadek zaufania do lekarzy, ciągłe groźby i przeciążenie obowiązkami administracyjnymi mogą również zakończyć się nową falą emigracji, zwłaszcza, że inne kraje europejskie z otwartymi rękami czekają na lekarzy z Polski. Jak pokazują badania, niemal połowa studentów kierunków lekarskich rozważa chęć wyjazdu za granicę zaraz po ukończeniu studiów.
Ale chyba nie jest to intencją rządzących?
Panie Ministrze, najwyższy czas zacząć wspólnie budować zamiast burzyć. Póki nie jest za późno. Dialog- jest właściwą drogą do celu. Dialog, dla wspólnego dobra, dla dobra lekarzy i potrzebujących nas pacjentów.