O dawna walczę o to, aby nie posługiwać się procentami podczas interpretacji liczb poszczególnych rodzajów krwinek białych. Limfocyty nie są procentami neutrofili i odwrotnie neutrofile nie są procentami limfocytów. Te komórki są oddzielnie wytwarzane i oddzielnie (a więc przez inne czynniki) zaburzane. Należy się posługiwać liczbami bezwzględnymi.
Ale ostatnio głośno się zrobiło o procentach dlatego, że procentowe zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia jest liczone w stosunku do 2017 a nie do 2018 roku. Otóż to nic nowego. Rząd AWS/UW, który wprowadzał Kasy Chorych doszedł do władzy obiecując 11% na ochronę zdrowia (zamiast 9% obiecanych przez SLD). Kiedy przystąpił do realizacji to z 11% zrobiło się 7,5%. W wyniku wprowadzenie Kas Chorych polegało na tym, że w 1999 roku szpitale otrzymały pieniądze też w oparciu o koszty z 1997 roku. I to w procentach: tylko 90% z 1997 roku i bez uwzględniania kosztów krwi. I się zadłużyły, aby nie przerwać działalności. Od tego zadłużenia my, pracownicy szpitali płacimy procenty: bankom.
Mnie jednak nie przeraża to obecne procentowe odniesienie do 2017 roku, gdyż po pierwsze można było liczyć od 2016 czy nawet od 2015. I choć w rzeczywistości będzie mniej to w procentach będzie więcej. Obawiam się ponadto, że te słynne 6% za kilka lat to w rzeczywistości może być mniej na chorego niż jest dzisiaj przy 4% z groszami.
Grożą nam dwa zjawiska: dalsze starzenie się społeczeństwa i skuteczność medycyny. I jedno i drugie będzie zwiększać liczbę i koszt chorych, których będzie trzeba obsługiwać. Chorzy dzięki medycynie będą dłużej żyć, ale nie za darmo. Poza tym, leków nie kupuje się za procenty dochodu narodowego tylko za cenę bezwzględną, Pensji także nie płaci się w procentach tylko w złotówkach.
Jednak najlepszą rękę do procentów miał Mendelejew. Czterdzieści procent w ulubionym napoju Słowian i Skandynawów to podobno jego zasługa. A „biez wodki tego nie rozbieriosz”.