Rada Ministrów 10 września przyjęła założenia zmian do ustawy refundacyjnej. To świetna wiadomość dla wszystkich z sektora farmaceutycznego, którzy czekają na tak upragnione zmiany. To jeszcze lepsza wiadomość dla pacjentów, bo poprawienie ustawy może mieć zbawienny wpływ na wiele problemów, do których regulacje doprowadziły.
Któż bowiem nie czeka na lepsze definicje, kto nie chciałby zmian w zakresie programów lekowych czy ratowania dostępności leków w ramach chemioterapii niestandardowej. Kto wreszcie nie czeka na szereg innych dobrych propozycji, które zostały przedstawione w ministerialnych propozycjach.
W założeniach dumnie wskazuje się datę 1 stycznia 2014 r., jako pierwszy dzień obowiązywania nowych regulacji. Niestety, droga do tego jeszcze daleka. Pierwsza wersja założeń pokazała się przed majówką. Wersja zaakceptowana przez rząd praktycznie od niej nie odbiega. Wciąż jednak rozmawiamy o opisowym dokumencie, który posługuje się głównie wyrażeniem „należy doprecyzować” i podobnymi. Od maja, przez cztery miesiące, w domenie publicznej nie pojawił się projekt nowych regulacji. W efekcie, wciąż nie wiadomo jak należy doprecyzować/poprawić te regulacje zdaniem Ministerstwa Zdrowia.
Do końca roku zostało trochę ponad 100 dni. Jak na tak daleko idące zmiany, do tego wymagające poważnej dyskusji, to nad wyraz mało. Wierzę, że da się przeprowadzić projekt regulacji przez obie izby parlamentu w tym czasie. Chciałbym przy tym wierzyć, że zmiany będą nie tylko szybkie, ale przemyślane i przedyskutowane. Wtedy te 100 dni na pewno będzie zapamiętane lepiej (i policzone na plus rządzącym), niż analogiczny okres sprzed dwóch stuleci, o którym uczą się dzieci w szkołach.