Pewien mój przyjaciel wygłosił kiedyś bardzo mądre zdanie na temat artystów. Powiedział mianowicie, że dzielą się oni na takich, którzy służą sztuce i na takich, którym sztuka służy.
Czy podobnie możemy wyrazić się o lekarzach? Czy są tacy, którzy służą zdrowiu, czy tylko ci, którzy do klienta zwracają się z ofertą - "służę zdrowiem"?
Do rozważań na ten temat zainspirował mnie komentarz jednego z czytelników sugerujący, abym przestał wreszcie nazywać Służbę Zdrowia mianem "służby" - to po prostu zwykły biznes - zasugerował.
No właśnie - czy Przysięga Hipokratesa i zaliczenie w poczet "zaszczytnej służby" czyni z lekarzy sługi, służących, służalców, służebnice - a może po prostu służbistów?!
Określenie "służba" nie jest przecież jednak zarezerwowane dla medyków. Służą żołnierze, policjanci, tajni agenci, a nawet kolejarze czy politycy ( ci ostatni najchętniej się do tego przyznają:). Słowo nie ma zresztą konotacji ograniczonej do naszego kraju. Angielskie "service" czy francuski czasownik "servir" - ewidentnie mają podobne do naszego "służenia" znaczenie.
Nie ma potrzeby historycznych analiz, wszyscy wiemy skąd się to wzięło - poddani różnych zawodów byli najpierw na służbie różnorakich władców, później zgrabnie przeistoczyło się to w służbę Krajowi, Ojczyźnie i tak sobie do dzisiaj służymy, podtrzymując mit o przewadze ducha nad materią.
Niestety, przewaga ducha nad materią w cywilizacji zachodniej staje się mitem coraz bardziej wyświechtanym, zarezerwowanym już praktycznie tylko do hollywodzkich produkcji z gatunku "wyciskacz łez". Już tylko tam żołnierz ( oczywiście amerykański ) naraża życie w obronie gwiaździstego sztandaru ( to przecież obrona "naszego" stylu życia - jak wyjaśnia na łożu śmierci trafiony pociskiem ), policjant ( najczęściej nowojorski - tam najfajniej wychodzą zdjęcia ) ściga przestępców w imieniu prawa, które to prawa odczytuje im raz po raz, nie wiadomo po co, przecież wszyscy ( nawet widzowie ) znają je na pamięć, a lekarz... no właśnie, o lekarzach to raczej seriale, ale "nieskazitelność" podobna jak w długim metrażu.
A my, adresaci/konsumenci tej służby - naoglądamy się tych bajek, a później wymagamy.
Wymagamy więcej niż od siebie samych!
I to jest chyba nasz największy błąd. Wymagamy bezgranicznego poświęcenia za darmo, a jak go nie otrzymujemy to wzniecamy górnolotne dyskusje etyczno - moralne, piszemy kodeksy i "przyjacielskie" listy.
W cywilizacji plastiku, którą mozolnie, od lat budujemy nie zmieniliśmy wymagań, ale niestety zmieniliśmy priorytety, wobec tego wszystko się rozjechało. Zastanówmy się - dlaczego dawniej ludzie decydowali się na wykonywanie trudnych, niebezpiecznych zawodów, długie i znojne podnoszenie swoich, w tych zawodach, kwalifikacji, dążenie do znaczących czynów nawet bez wielkiego za te czyny uposażenia?
PRESTIŻ!
Akceptacja społeczna i szacunek, który dzięki temu zdobywali - to jest wartość nieprzeliczalna na żadne honoraria - uczucie, że jesteś uwielbiany, podziwiany nie da się z niczym porównać i niczym zastąpić - próżność człowieka ( nawet w tym dobrym znaczeniu ) jest jedną z jego podstawowych, najbardziej pierwotnych cech. Mędrzec lekarz, czy odważny wojownik byli zawsze kimś w rodzaju idoli otaczającej ich społeczności. Młodzi ludzie chcieli isć w ich ślady, powielać osiągnięcia - wszystko, żeby uzyskać odpowiednią pozycję społeczną.
Ale czasy się zmieniły, a wraz z nimi priorytety.
Teraz idolem jest półgłówek kopiący piłkę i idiotka pokazująca cycki w kolorowym magazynie. No cóż - tak wybieramy, tego chcemy, dlaczego jednak wraz z priorytetami nie zmieniamy wymagań???
Dlaczego wciąż, workami złota opłacając błaznów wymagamy, żeby przemęczeni mędrcy i niedozbrojeni wojownicy poświęcali za darmo swoje życie w służbie, polegającej na tym, że coraz bardziej robimy z nich służących???
Nie do takiej służby się najmowali i tylko patrzeć jak usłyszymy zdanie - "... jak wam nie odpowiada, to niech was leczy Kasia Cichopek. Albo Robert Lewandowski..." (z pełnym szacunkiem dla wymienionych)
Nasza cywilizacja to cywilizacja komercji. Klikalności, oglądalności i zarabiania kasy!!!
Będąc jej produktem i gorliwymi wyznawcami, zastanówmy się jakie mamy prawo wymagać, żeby ktoś funkcjonował na zupełnie innych zasadach niż funkcjonujemy my sami. Tylko dlatego, że wybrał taki a nie inny zawód?
A może lepiej zmienić nieco sposób myślenia i towarzyszące mu wymagania? Od lekarza, policjanta, kolejarza czy polityka wymagać po prostu profesjonalizmu i rzetelnego wykonywania swojej pracy, a jeżeli uda się nam natknąć na człowieka o prawdziwym powołaniu - po prostu go docenić?
Bo są pomiędzy nami lekarze którzy służą zdrowiu, policjanci, którz służą prawu i politycy, którzy służą krajowi. Zauważmy ich i pilnujmy jak oka w głowie.
Bo jeżeli ich zabraknie, to gdy zachorujemy, jedynym szpitalem, do którego będziemy mogli sie udać po poradę, będzie ten w Leśnej Górze.