Subskrybuj
Logo małe
Szukaj

Sobota czy czwartek - minister Bartek

MedExpress Team

Prof. Leszek Czupryniak

Opublikowano 24 stycznia 2014 19:32

Sobota czy czwartek - minister Bartek - Obrazek nagłówka
Fascynująca debata nad wnioskiem nieufności dla ministra zdrowia i co z niej wynika dla polskiego językoznawstwa.

Gorący dzień dzisiaj dla ochrony zdrowia - duża część debaty sejmowej była poświęcona dyskusji nad obecną sytuacją w opiece zdrowotnej, bo na dzisiejszy ranek marszałek sejmu wyznaczyła termin głosowania nad kolejną próbą odwołania nielubianego przez siebie swojego następcy, obecnego ministra zdrowia rodem z Pomorza Zachodniego. Wszysto odbyło się według zasad ustalonej od dekad parlamentarnej liturgii - po żywiołowej i momentami bardzo dowcipnej (choć niezmiennie na poziomie naszego parlamentu - vide et audi posła Millera analizującego umiejętności mikcyjne ministra zdrowia) koalicja dwoma głosami oszczędziła premierowi konieczności szukania kolejnego chętnego na kierowanie ministerstwem z siedzibą przy ul. Miodowej w Warszawie. 

Ale dwie rzeczy były szczególnie interesujące dla trzeźwego obserwatora. Dziś bowiem wystąpił premier zapraszając wszystkich (imiennie także obydwu szefów głównych parti opozycyjnych) , którzy mają pomysły na poprawę sytacji w ochornie zdrowia do siebie na szczerą rozmowę, co oznacza, że nie liczy w ogóle, aby obecny minister mógł znaleźć skuteczne rozwiązanie obecnych problemów, w tym problemu największego czyli kolejek do lekarzy. Po drugie, premier oskarżył wszystkich wokół - z wyjątkiem rzecz jasna członków swojej partii - o reprezentowanie interesów koncernów farmaceutycznych podkreślając zarazem, jak to obecny minister i cały rząd opierają się niezmordowanie tymże koncernom. I to już było bardzo zabawne....

Od lat wiemy, że obecny rząd - ale i poprzednie rządy nie były od tego procederu wolne - pozwala w zadziwiająco skuteczny sposób przejmować duże ilości grosza publicznego różnym grupom interesu. Wystarczy przypomnieć sobie stadiony budowane najdrożej w Europie, ponadmilionowe premie dla dyrektorów tych stadionów, zlecanie przeróżnych zadań, ale ich niefinalizowanie (ostatnio głośna była sprawa kosztownego fiaska tworzenia e-posterunków) itp. W dziedzinie mi najbliższej - diabetologii - tajemnicą poliszynela jest spełnianie przez ministerstwo zdrowia i cały rząd życzeń jednego z do niedawna najbogatszych Polaków będącego właścicielem fabryki produkującej insulinę. To spełnianie życzeń prowadzi zarazem do niemal całkowitego zamrożenia rynku leków diabetologicznych w Polsce i jego skansenizacji.  Oczywiście, pisząc to staję się od razu lobbystą zagranicznych koncernów farmaceutycznych. Przyznaję, tak, jestem lobbystą - ale takim, jakim jest każdy lekarz, czyli lobbystą pacjentów. Po prostu chciałbym, by mogli oni korzystać ze zdobyczy postępu medycyny w sposób racjonalny, a nie by byli zmuszeni otrzymywać leki mniej dla nich korzystne, ale produkowane przez podmioty, których obrony interesów premier, a zwłaszcza peeselowski wicepremier  (bez względu na jego nazwisko) uważa za swój chlubny obowiązek.

I w końcu każdemu trzeźwemu obserwatorowi życia publicznego w naszym kraju rodzi się w głowie pytanie, na które już niedawno próbowałem odpowiedzieć - dlaczego premier, pragmatyczny aż do bólu i ostrożny na granicy paranoi - nie zwolni obecnego ministra, który nie przynosi mu punktów dodatnich ("plusów dodatnich") w sondażach? Dzisiaj proponuję dwie odpowiedzi: minister doskonale wywiązuje się z zadań przed nim postawionych - bo nie są to zadania związane z poprawą systemu opieki zdrowotnej, ale np. z ograniczaniem - i tak niskich na tle Europy - wydatków budżetu na zdrowie lub kierowaniem strumienia pieniędzy tam, gdzie ma on być kierowany. Drugie wytłumaczenie ma charakter bardziej medyczny - minister wybłagał litość i nieodwoływanie siebie ze stanowiska, gdyż zdołał jako pediatra czułym słowem, a może gestem i spojrzeniem dotrzeć do serca premiera. A serce to, jak wiemy ze wspomnień małżonki premiera, jest miękkie, gdyż wystarczy emisja filmu pt. "Król Lew", by premier łzę uronił...

A zatem od dzisiaj można używać nowej wersji dawnego powiedzenia powstałego w 1956 roku podczas VIII plenum KC PZPR. Wówczas to bowiem, chcąc opisać los nieusuwalnego wicepremiera rządów Bieruta i Cyrankiewicza, Zenona Nowaka, ukuto hasło: "tak czy owak - Zenon Nowak". Ponad 50 lat później możemy chyba mówić "sobota czy czwartek - minister Bartek"... W ten sposób premier i koalicja mają też swój wkład w rozwój polskiej paremiologii czyli nauki o przysłowiach. Tego się Państwo chyba nie spodziewali...

Szukaj nowych pracowników

Dodaj ogłoszenie o pracę za darmo

Lub znajdź wyjątkowe miejsce pracy!

Zobacz także

marek derkacz
Dr n. med. Marek Derkacz, MBA

Bagatelizowanie objawów na SOR – konsekwencje prawne i zawodowe

4 lutego 2025
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Szczepienia przeciw COVID-19. Jak żółw, ociężale…

28 października 2024
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Aborcja, "wielka" polityka i wybory prezydenckie

25 lipca 2024
Dr n. med. Marek Derkacz
Dr n. med. Marek Derkacz

DHEA-S – co się dzieje, gdy go brakuje?

11 czerwca 2024
Małgorzata Solecka
Felieton Małgorzata Solecka

Igrzyska zamiast chleba

13 maja 2024
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Mądrej głowie dość dwie słowie

19 lutego 2024
Renata Furman

Z nadzieją mimo wszystko

19 grudnia 2023
Msolecka
Felieton Małgorzata Solecka

Nie czas płakać nad rozlaną szczepionką...

20 listopada 2023