Latem ubiegłego roku uczestniczyłem we Lwowie w kongresie zdrowia publicznego. Miałem wtedy okazję obserwować niezwykłą życzliwość Ukraińców, ale też, niestety, wielkie dysproporcje majątkowe tamtejszego narodu. Bogactwo i biedę, a nawet skrajne ubóstwo. Kiedy przeczytałem o majątku zgromadzonym przez ukraińskiego prezydenta i jego ministrów, zrobiło mi się smutno. Znane sprzed lat stwierdzenie Jerzego Urbana, że rząd się wyżywi, na Ukrainie wciąż, jak widać, nie przeterminowało się. Zaledwie kilkaset kilometrów od Warszawy, w europejskim kraju, zachodziły procesy skrajnie niegodziwe i krzywdzące. Rządzący nie mieli problemu z życiem w bizantyjskim przepychu budowanym kosztem własnego, niezbyt zamożnego społeczeństwa. Przykłady takich zachowań „władców” można mnożyć, bo istnieją na całym świecie. Na szczęście my żyjemy jednak w innej rzeczywistości. Choć czy już w takiej, w jakiej byśmy chcieli? Zastanawiam się, czy możemy być dumni ze standardów etycznych naszych rządzących. Czy postępowanie rządu daje nam poczucie sprawiedliwości? Przygnębiają mnie wypowiedzi Donalda Tuska dotyczące wydatków na opiekunów osób niepełnosprawnych. Czy naprawdę nie stać Polski na pomoc dla tych najbiedniejszych, dotkniętych przez los? Rząd twierdzi, że żeby komuś dać, trzeba innym zabrać. To prawda, choć nie wiem, czy takie stwierdzenia powinny padać z ust premiera, którego gabinet nie potrafi sprawiedliwie gospodarować środkami publicznymi. Oszczędza i wydaje niekoniecznie tam, gdzie trzeba. Na przykład na organizację zimowych igrzysk olimpijskich planuje wydać ok. 16 mld zł. Koszt samego toru bobslejowego to 300 mln. Kolejny przykład to rosnąca armia urzędników. Ta grupa opłacana ze środków publicznych wzrosła od 1990 roku prawie o 300 proc. W ciągu kadencji Tuska zwiększyła się o 75 tysięcy osób. Codziennie zatrudnia się w administracji państwowej 70 nowych urzędników. W 2012 r. rząd przeznaczył na administrację publiczną 13,4 mld zł. Na obronę narodową wydaliśmy 21,3 mld. Na armię wydajemy znacząco większy odsetek PKB niż większość europejskich krajów. W tym kontekście populistycznie brzmią argumenty premiera, że komuś trzeba zabrać, by dać komuś. Rząd zachowuje się tak, jakby taka, a nie inna konstrukcja państwa, jego finansów, podziału budżetu była dana raz na zawsze. Rolą rządu jest nie tylko administrować, ale przede wszystkim kreować, szukać nowych dróg rozwoju państwa, które będą nas godziwie bogacić.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci nie mają wygórowanych roszczeń, ich żądania są skromne, na miarę ich skromnego i trudnego życia. Może zamiast szastać frazesami, warto usiąść do prostej tabelki i wypełnić rubryki: rzeczy niezbędne, ważne, niekonieczne.