Centrala NFZ podała dane dotyczące wyników kontroli tzw. koincydencji świadczeń do maja 2013 roku. Koincydencje w nowomowie NFZ to proste dublowanie świadczeń. NFZ jest wyczulony na sytuacje, kiedy pacjent leżący w szpitalu korzysta ze świadczeń w AOS albo w POZ czyli w specjalistycznej albo podstawowej opiece zdrowotnej. Jak pacjent leży w szpitalu to nie chodzi po lekarzach. Zostało wykrytych 1100 przypadków korzystania z innych świadczeń pacjentów podczas pobytu w szpitalu. Z tego 300 zostało uznanych za niedopuszczalne i nałożono na świadczeniodawców kary w wysokości 200.000 pln. Już nawet nie warto komentować, że NFZ dużym wysiłkiem swoich kontrolerów znalazł mikro nieszczelność w systemie i nałożył kary w wysokości 1/300.000 swojego budżetu. Praca kontrolerów kosztowała zapewne więcej niż wysokość nałożonych kar. Problem polega natomiast na tym, że ten tryb tropienia rzekomych oszustw świadczeniodawców w zasadzie ujawnia niewydolność systemu i jego nie nastawiony na pacjenta charakter.
No bo jakie są powody korzystania ze świadczeń pozaszpitalnych pacjentów leżących w szpitalu? Są jak samo życie. Pacjent potrzebuje w szpitalu pieluchomajtek. Szpital ich nie zapewnia i mówi rodzinie - kupcie. Rodzina idzie do lekarza POZ po zaświadczenie, żeby uzyskać w aptece ich refundację. NFZ wytropił nadużycie.
Albo szpital nie ma w swoim profilu świadczeń okulistycznych a potrzebna jest pilna konsultacja okulistyczna. Pacjent na przepustce idzie więc do publicznego specjalisty i przynosi lekarzowi szpitalnemu wynik konsultacji. Ten zleca właściwe leczenie. NFZ wytropił nadużycie.
Albo szpital na w swoim zestawie leków insulinę, którą pacjent przyjmuje ale nie w takiej dawce albo postaci, jaką jest pacjent od lat leczony. Apteka szpitalna ma w asortymencie tylko te leki, do których szpital nie musi dopłacać Rodzina idzie do leczącego pacjenta specjalisty po receptę na insulinę właściwą i przynosi ją do szpitala. Pacjent nie powinien przyjmować w szpitalu leków niepochodzących z apteki szpitalnej ale wszyscy rozumieją problem i nie robią w tej sytuacji kłopotu. NFZ wytropił nadużycie.
Albo pacjent czekał na wizytę w sprawie rozrusznika serca w poradni specjalistycznej od roku. W międzyczasie dostał się do stacjonarnego ośrodka rehabilitacyjnego. Poprosił o przepustkę, żeby nie przesuwać terminu wizyty, na która czeka od miesięcy. NFZ wytropił nadużycie.
Szaleństwo kontroli NFZ, które nie są efektywne, podszyte podejrzliwością o ogólnopolską nieuczciwość i bezmyślne, w zasadzie są dla świadczeniodawców karą za to, że ci idą pacjentom na rękę. Teraz żaden szpital nie pozwoli kupić pacjentowi refundowanych pieluchomajtek tylko zmusi rodzinę do płacenia za nie pełnej ceny. To samo z wykupywaniem leków i wizytami u specjalistów - szpital powie - tylko prywatnie, żeby nie było koincydencji. Czy to jest w interesie pacjentów?
Już nie komentuję nawet efektywności tych kontroli, które raczej nie są w interesie podatników.
Każdy kontroler NFZ jako element szkolenia zawodowego powinien poznać osobiście system ochrony zdrowia, jaki stworzył obywatelom NFZ. Powinien w ramach stażu zawodowego leczyć się w POZ, w AOS i w szpitalu, zanim podejmie jakiekolwiek działania kontrolne. Te kontrole to właściwe tropienie wewnętrznych błędów systemu. Tylko wnioski z nich wyciągane są niewłaściwe. A to już kompromitacja tych, którzy NFZ zarządzają i z dumą takie wyniki kontroli podają do publicznej wiadomości.
Szaleństwo kontroli NFZ
Opublikowano 9 czerwca 2013 10:42
Fot. Tomasz Kobosz
Każdy kontroler NFZ jako element szkolenia zawodowego powinien poznać osobiście system ochrony zdrowia, jaki stworzył obywatelom NFZ. Powinien w ramach stażu zawodowego leczyć się w POZ, w AOS i w szpitalu, zanim podejmie jakiekolwiek działania kontrolne. Te kontrole to właściwe tropienie wewnętrznych błędów systemu. Tylko wnioski z nich wyciągane są niewłaściwe. A to już kompromitacja tych, którzy NFZ zarządzają i z dumą takie wyniki kontroli podają do publicznej wiadomości.