W Polsce szpital obsługuje średnio ok. 50 tys. ludności.
W wojew. śląskim mamy szpital co 10 km.
Normy w innych krajach - szpital obsługuje od 150 do 250 tys. ludności.
Szpital w USA obsługuje do ok. 1,5 mln ludności.
Czy wszystkie szpitale w Polsce mają etyczne prawo do nazwy szpital.
Czekam na benchmarking, czyli analizę porównawczą polskich szpitali między sobą.
Szpitale mające oddziały zabiegowe muszą mieć blok operacyjny.
Dwa oddziały zabiegowe na jeden blok operacyjny to mało.
Koszt budowy nowego bloku to 20-30 mln zł.
Najbardziej kosztotwórcza jest np. wentylacja, która musi pracować na okrągło.
Jak się ją wyłączy okresowo, to wszystko jest do gruntownego, drogiego czyszczenia.
Szpitale mają w Polsce różnych właścicieli: marszałek, wojewoda, starosta, minister zdrowia, służby resortowe, itd.
Każdy właściciel dba o swój ogródek i jego otoczenie.
Szpitale są elementem przetargowym w „przepychankach i ustawkach politycznych” na szczeblu powiatu, gminy, województwa.
Czekam na odważnego ministra zdrowia, który zrobi ze szpitalami w Polsce gruntowny porządek.
Czekam na powstanie ośrodków referencyjnych – centrów doskonałości w istotnych, z punktu widzenia epidemiologicznego, kierunkach terapeutycznych. Trzeba skupić najlepszych specjalistów, eksportować i importować wiedzę, którą wykorzystamy dla dobra pacjentów i w celach edukacyjnych naszych następców.
Czekam na zwiększenie ambulatoryjnej opieki medycznej odciążającej drogie łóżka szpitalne.
Czekam na wzmocnienie opieki domowej.
Czekam na wzmocnienie opieki paliatywnej domowej i pozadomowej.
Czekam na efektywną alokację środków przeznaczonych na służbę zdrowia.
A kasy ciągle mało, mało, bardzo mało i z obecnego pułapu jeszcze długo będzie nam mało.
O zwiększenie nakładów na nasze zdrowie od kilku dni apelują młodzi medycy upominający się o godność swego zawodu, ale także sensowne finansowanie ochrony zdrowia.
Nie jest dobrą odpowiedzią na ich postulaty stwierdzenie Ministra Zdrowia, że są w rządzie różne potrzeby. To oczywiste, że są i będą, ale rolą szefa tego akurat resortu jest determinacja w dopominaniu się by właśnie ZDROWIE uzyskało w rządowych planach rangę najwyższego priorytetu, zgodnie z odczuciami każdego człowieka zatroskanego przede wszystkim o swoją i swoich bliskich kondycję zdrowotną.
Kilka lat można poczekać Panie Ministrze na nowe budynki administracji publicznej, na nowsze limuzyny dla członków Rządu…ale w zdrowiu nie ma czasu.
Tu ceną opóźnień jest ŻYCIE.