Upór, z jakim Centrum Egzaminów Medycznych, pomimo wydanego przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia, nie chce ujawnić treści pytań z lekarskich egzaminów, budzi w środowisku medycznym wielkie oburzenie. Obserwując całe to zamieszanie można odnieść wrażenie, że są to informacje ściśle tajne, co może oznaczać, że ich ujawnienie spowoduje wyjątkowo poważną szkodę. Pytanie, kto na ujawnieniu treści pytań może stracić? Przecież nawet wśród zdających aplikacyjne egzaminy prawników, dostęp do pytań z egzaminów, które już się odbyły jest jawny. Również pytania z egzaminów na prawo jazdy są ogólnodostępne. Przykłady można by mnożyć. Ale jak widać transparentności w medycynie jeszcze się nie doczekaliśmy.
Czy sprawdzą się domysły lekarzy, że, gdy pytania ujrzą światło dzienne, okaże się, że duża część z nich nie miała na celu sprawdzania wiedzy lekarzy, a udowodnienie im, że nie wiedzieli o rzeczach, które w codziennej lekarskiej praktyce nie są im do niczego potrzebne? A może ich treść nie była układana na podstawie podawanych w programach specjalizacji podręczników? Może również odpowiedzi nie były do końca jednoznaczne lub wśród nich znajdowały się na przykład dwie poprawne. Jak wiemy różnice na przykład, co do procentowego występowania w populacji różnych chorób są często rozbieżne i właściwie zależą od cytowanego w pytaniu podręcznika.
Teorii wśród lekarzy jest wiele, a Naczelna Rada Lekarska od lat walczy o ujawnienie pytań z egzaminów. Tym razem udało się skutecznie dociec sprawiedliwości. Trybunał konstytucyjny przyznał rację lekarzom, a Sąd Administracyjny, do którego NRL planuje odwołanie się z powodu nieuzasadnionej prawnie odmowy przez CEM publikacji pytań, z całą pewnością już niedługo nałoży na osoby odpowiedzialne nakaz natychmiastowego umożliwienia dostępu do informacji publicznej.
Dotychczasowa tajność pytań i ostry spór CEM nawet z Naczelną Radą Lekarską mająca na celu uniemożliwienie dostępu do pytań nasuwa niektórym różne podejrzenia. Dla wielu „tajne” może oznaczać próbę ukrycia czegoś podejrzanego. Przy odrobinie dobrej woli, osoby postępujące zgodnie z obowiązującymi zasadami moralnymi, etycznymi i prawnymi nie powinny blokować dostępu do pytań z egzaminów, które już się odbyły. Jak na razie niestety tej dobrej woli zabrakło. Nie ulega wątpliwości, że transparentność powinna dotyczyć również medycyny. Wszyscy uczciwie traktujący temat liczą na szybką „dobrą zmianę” również w zakresie dostępu do starego banku pytań, tak, by móc zweryfikować ich jakość i w razie potrzeby rozwiać wątpliwości dotyczące ich treści.
Od lat duże wątpliwości budzi również fakt ogromnego odsiewu lekarzy zdających Państwowy Egzamin Specjalizacyjny (PES) z anestezjologii i intensywnej terapii. Były sesje, kiedy ponad 90% zdających lekarzy egzamin ten oblewało. Od wielu lat egzaminu PES z anestezjologii po raz kolejny nie zdaje większość podchodzących do egzaminu lekarzy, a krajowy konsultant, który jest odpowiedzialny za treść dopuszczanych do testu pytań wciąż pełni swoją funkcję. Dlaczego? To szczególnie treści tych pytań po ich odtajnieniu należy się uważnie przyjrzeć. Czy rzeczywiście były one sprawdzianem wiedzy potrzebnej do wykonywania specjalizacji z anestezjologii, czy może jedynie czyjąś fanaberią, która szkodziła lekarskiemu środowisku i naraziła pacjentów na ograniczenie dostępu do lekarzy specjalistów? Dopiero odtajnienie pytań z egzaminów medycznych pozwoli postawić odpowiedź na to pytanie i rozwieje wszelkie wątpliwości. Odpowiednie organy naszego Samorządu Lekarskiego po ujawnieniu pytań powinny z wielką starannością przeanalizować ich treść i wartość merytoryczną, dzięki czemu uda się dokładnie zweryfikować intencje osób odpowiedzialnych za ich przygotowanie i dopuszczenie do egzaminu. A może zadania CEM powinny przejąć Izby Lekarskie?
Chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że w niektórych specjalizacjach „egzaminacyjny odsiew” to nie efekt braku wiedzy lekarzy, a działania, które skutecznie ograniczają konkurencję wśród specjalistów. Osoby na poważnie myślące o tej specjalizacji, obserwując jak posiadający dużą wiedzę koledzy po raz kolejny oblewają test, rezygnują ze swojego wyboru. Niektórzy sądzą, że właśnie jest to jedna z przyczyn, że kolejni lekarze anestezjolodzy umierają na dyżurach, biorąc z konieczności niedoborów kadrowych kolejny dyżur z rzędu. Miejmy nadzieję, że Minister Zdrowia, jako człowiek uczciwy, rozsądny i przez wiele lat godnie reprezentujący nasze środowisko z uwagą przyjrzy się temu problemowi i doprowadzi do sytuacji, w której wiedzę przyszłych anestezjologów weryfikował będzie rzeczywiście dobrze przygotowany test. Oczywiście, nie chodzi tu tylko o samą anestezjologię, ale również o inne specjalizacje.
Ktoś kiedyś powiedział – nie ma teorii spiskowych, są za to spiskowe praktyki. Ujawnienie pytań, bo już niebawem do niego dojdzie pokaże czarno na białym intencje osób odpowiedzialnych za przygotowywanie pytań do lekarskich egzaminów, a przy okazji pozwoli rozwiać liczne wątpliwości naszego środowiska. Pytaniem bez odpowiedzi ciągle pozostaje pytanie o to, czemu w części specjalizacji liczba osób niezdających egzaminu rzadko przekracza 20%, a w innych odsetek tych, którzy nie zdali jest znacznie wyższy niż tych, którzy pozytywnie przeszli „uczciwą weryfikację”. Czyżby lekarze w zależności od specjalizacji, której program ukończyli, aż tak bardzo różnili się pod względem intelektu i zdolności poznawczych?
Istotnym problemem jest fakt, iż wiele osób układając pytania nie może oprzeć się pokusie, aby tak je ułożyć, by osoba zdająca, pomimo posiadania dużej wiedzy nie zaznaczyła prawidłowej odpowiedzi. Znam kilka osób, które przygotowują propozycję pytań egzaminacyjnych. Sam kiedyś na prośbę jednego z konsultantów krajowych takie pytania układałem. Trudność pytania, czy jego złożoność zależy od intencji osoby układającej. Można ułożyć pytanie zawierające wielokrotne zaprzeczenia lub takie, które będzie miało na celu nie sprawdzenie potrzebnej przyszłemu lekarzowi wiedzy, a złośliwe udowodnienie mu, że nie posiada wiedzy, która właściwie...nigdy w codziennej praktyce lekarskiej mu się nie przyda. Ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi! Z puli pytań przygotowanych przez różne osoby, to w praktyce konsultant krajowy wybiera te, które pojawią się na egzaminie. Zdarzało się w przeszłości, że niektórzy z konsultantów samodzielnie przygotowywali większość egzaminacyjnych pytań. Duża część z nich robiła to w sposób rzetelny, właściwie weryfikując potrzebną wiedzę do wykonywania pracy specjalisty. Inni, wnioskując po ich kuluarowych lub niekiedy nawet publicznych wypowiedziach - czerpali satysfakcję z tego, że udało im się ułożyć bardzo trudny test, na którym „poległa” większość zdających. Nie na tym z pewnością polega praca konsultanta, a osoby działające na szkodę interesu publicznego powinny zostać jak najszybciej z pełnionych funkcjo odwołane. Ujawnienie treści jak dotąd „ściśle tajnych” pytań egzaminacyjnych pozwoli dokonać analizy, komu rzeczywiście zależało, aby sprawdzić potrzebną w codziennej praktyce wiedzę, a które osoby mogły działać na szkodę pacjentów, poprzez swoje postępowanie ograniczając im dostęp do specjalistów.
Duże wątpliwości środowiska lekarskiego budzi również fakt, że odpowiedzi w formularzach zaznaczane są ołówkiem, co od lat tłumaczy się tym, iż karty egzaminacyjne wypełniane przez zdających odczytywane są za pomocą czytnika optycznego, a odpowiedzi wypełnione długopisem mogą być dla czytnika niewidoczne. Technika już wiele lat temu poszła do przodu i najlepszym rozwiązaniem byłaby wymiana skanerów na nowocześniejsze. Medyczny ołówkowy anachronizm stoi w sprzeczności z innymi egzaminami, gdzie odpowiedzi zaznaczane są długopisem. Są przecież skanery, które doskonale odczytują chociażby wypełnione długopisem kupony lotto, czy testy przeprowadzane celem weryfikacji wiedzy w innych zawodach lub potwierdzające różnego rodzaju kwalifikacje. Może i w medycynie, aby rozwiać podejrzenia i wątpliwości warto pójść z duchem czasu i wymienić sprzęt na bardziej nowoczesny, aby również sposób przeprowadzonego egzaminu nie budził wątpliwości, a lekarze nie obawiali się, że ktoś może ingerować w wyniki ich egzaminów. Aż strach pomyśleć, że ktoś mógłby za pomocą gumki i ołówka zmienić zaznaczoną przez lekarza odpowiedź. Teoretycznie w ten sposób można zarówno komuś pomóc, jak i zaszkodzić. Jak mówią lekarze – „Co z tego, że testy są sprawdzane komisyjnie, skoro jej członkowie zwykle doskonale się znają?” Nie przekonuje również argument, że wypełnioną ołówkiem odpowiedź lekarz może w razie potrzeby poprawić. Przecież wiadomo, że zdający albo zna prawidłową odpowiedź, albo jej nie zna i wtedy „strzela”, a zawsze przed jej zaznaczeniem powinien dokładnie się zastanowić. System kamer zainstalowanych na salach egzaminacyjnych, jak pokazuje praktyka, nie odstrasza skutecznie niektórych niedouczonych zdających przed komunikacją z innymi i poprawianiem wielu zaznaczonych ołówkiem odpowiedzi, niekiedy nawet już w trakcie zbierania przez komisję kart egzaminacyjnych.
Kodowanie kart i nadawanie numerów zdającym również nie jest idealnym zabezpieczeniem, czego najlepszym dowodem jest fakt, że osoby najpierw wyczytywane są z nazwiska, następnie kierowane do stolików, na których znajdują się kartki z zaznaczonymi dużą czcionką numerami. Choć test ma być anonimowy, jednak już sami zdający patrząc na numery znajomych siedzących przy innych stolikach mogą bez problemu na podanej po egzaminie liście wyników testu odczytać liczbę zdobytych przez nich punktów. Wiadomo, że nie ma rozwiązań idealnych, ale jeśli chodzi o lekarskie egzaminy, akurat tutaj wiele można by poprawić. A jeśli chcemy, aby test był w pełni transparentny, lekarz po przystąpieniu do niego, po ogłoszeniu wyników powinien mieć prawo wglądu w swoją kartę egzaminacyjną, treść pytań i udzielone odpowiedzi, tak, aby nie miał żadnych wątpliwości, na które pytania odpowiedział prawidłowo, a gdzie popełnił błędy. Miejmy nadzieję, że już niedługo doczekamy się zmian na lepsze, a nieuczciwe praktyki zostaną w skuteczny sposób wyeliminowane.