Doszły nas w redakcji pogłoski, że ostatnio Narodowy Fundusz Zdrowia nas nie lubi. Podobno jesteśmy stronniczy i niesprawiedliwi. Krytykujemy. Zatem to naturalne, że budzimy negatywne emocje – kto lubi swoich krytyków?
Tyle że my nie chcielibyśmy krytykować działań ani ministra zdrowia, ani Narodowego Funduszu Zdrowia. Wolelibyśmy pokazywać i doceniać takie postępowanie decydentów zdrowotnych w Polsce, które służyłoby pacjentom i pracownikom służby zdrowia. Nie szukamy taniej sensacji, nie jesteśmy tabloidem. Przeciwnie, chcemy służyć prawdzie. A prawda jest taka, że tych mądrych, przemyślanych działań nie widać. Widać za to przemyślaną i konsekwentnie realizowaną strategię – strategię zrzucania z siebie winy. Wychodzi na to, że za sytuację w ochronie zdrowia nie jest odpowiedzialny szef resortu. Winni są lekarze, pielęgniarki, firmy farmaceutyczne i pacjenci. Winne jest środowisko, które domaga się mądrych i odpowiedzialnych decyzji. Winny jest odwołany ostatnio dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka, powołany zresztą dopiero co przez ministra zdrowia. Winni są inni dyrektorzy szpitali, którzy, przyjmując pacjentów, zadłużają szpitale (patrz: SOR). Winni są lekarze, którzy nie chcą, aby ponad 50 proc. ich czasu zajmowała biurokracja. Winne są niedoceniane i nieszanowane od wielu lat pielęgniarki, które nie są w stanie podnieść 80-kilogramowego pacjenta i których na oddziałach szpitalnych jest za mało. Winne są firmy farmaceutyczne, które w zamian za skuteczne leki oczekują zysku. Winni są pacjenci, którzy zaniepokojeni swoim stanem zdrowia „niefrasobliwie” szukają pomocy lekarskiej.
Chłopców do bicia jest wielu. Strategia ta, na razie i wciąż, działa nieźle.
Ale my nie chcemy takiej strategii. My chcemy w politykach i decydentach mieć mądrych partnerów do dyskusji, dialogu i rozwiązywania problemów polskiej służby zdrowia.
Słowo wstępne, Służba Zdrowia nr 17-25 2013 r.