Odkryłem ostatnio książkę, z której zaczerpnąłem tytuł niniejszego felietonu. Ta doskonała pozycja jest wędrówką przez dzisiejszą Polskę z perspektywy urbanisty, architekta i zwykłego człowieka, w trakcie której możemy obejrzeć coraz bardziej niepokojący obraz kraju pozbawionego zasad gospodarki przestrzennej. Na początku XX w. Polska była uznawana na arenie międzynarodowej za jeden z wiodących przykładów tego, jak należy planować przestrzeń miejską, polscy urbaniści byli wzorem, a niektóre z powstałych wówczas rozwiązań zachwycały i inspirowały. Jeszcze nawet w okresie powojennym i kwitnącego socjalizmu wciąż realizowane były plany rozwoju przestrzeni podporządkowane potrzebom rosnącej społeczności miejskiej.
25 lat po upadku komunizmu, kiedy dostęp do nowoczesnych rozwiązań i technologii jest w Polsce wręcz nieograniczony i kiedy można zrealizować każdy wysublimowany projekt urbanistyczny, okazuje się, że nie ma w naszym kraju wizji, a także prawnych instrumentów, które by to umożliwiły. Polskie miasta przeżywają niezwykłą eksplozję budowlaną. W wielu przypadkach jest to radosna twórczość własna deweloperów. Efekt to potop brzydoty, miernoty i narastający problem z funkcjonowaniem przestrzeni miejskich.
Dlaczego właściwie o tym wszystkim piszę i jaki to ma związek z ochroną zdrowia? Mam wrażenie, że zarządzanie gospodarką przestrzenną w Polsce w dużym stopniu przypomina zarządzanie polskim systemem ochrony zdrowia. Oczywiście w tym drugim przypadku mamy do czynienia z systemem wysoce uregulowanym, w którym publiczne środki i decyzje w sposób istotny nadają mu kształt. Patrząc jednak na funkcjonowanie polskiej służby zdrowia, trudno nie odnieść wrażenia, że stratedzy i planiści nie mają tutaj wiele do powiedzenia.
Nie chciałbym w tym miejscu rozpocząć litanii narzekań, które zbyt często pojawiają się w odniesieniu do opieki zdrowotnej. Od ponad 20 lat Polska to kraj niezwykłych możliwości i rozwoju, które widać również w zdrowiu. Światowej klasy specjaliści, skuteczni menedżerowie i wielka ambicja powodują, że można mnożyć przykłady rozwiązań i działań wybitnych. Ich wartość i znaczenie są nie do przecenienia, ale w rzeczywistości są to jedynie wyjątki, wspaniałe perełki wpisane w znacznie mniej optymistyczny krajobraz całego systemu. Warto pamiętać, że funkcja systemu ochrony zdrowia musi być oceniana z perspektywy całego społeczeństwa, a polityka zdrowotna państwa to instrument, który ma na celu zaprogramowanie całego systemu tak, aby dostarczał on optymalne korzyści społeczne. I tutaj właśnie pojawia się problem: o ile urbanistyka jest dziedziną planowania i gospodarowania przestrzenią publiczną – mieszkalną, użytkową, transportową itp., polityka zdrowotna powinna spełniać podobną rolę w odniesieniu do przestrzeni zdrowotnej. Potrzebna jest długoterminowa perspektywa, dopasowane strategie i zasoby oraz spójność w realizacji w całym kraju.
Opieka zdrowotna w dzisiejszych czasach nie może być monolitem – potrzebne jest dopasowanie strategii i działań do konkretnych potrzeb różnorodnych grup pacjentów. Diabetycy mają znacząco inne potrzeby od pacjentów onkologicznych, a priorytety opieki pediatrycznej w Polsce mają niewiele wspólnego z reumatologią. W każdym przypadku potrzebne jest dokładne zrozumienie tych indywidualnych potrzeb, przygotowanie odpowiedniej infrastruktury i zasobów i wdrożenie działań, które przynoszą konkretny, celowany efekt zdrowotny.
Rozpoczęta w ostatnim okresie dyskusja i zręby planu powstającego dla polskiej onkologii to przykład kroku w dobrym kierunku. Polska przestrzeń zdrowotna potrzebuje, podobnie jak w światowej urbanistyce, zaplanowania. Musimy w Polsce wytyczyć kluczowe arterie dla systemu opieki zdrowotnej, które będą w sposób adresować najważniejsze problemy zdrowotne Polaków. Tylko w ten sposób będziemy w stanie oszacować i odpowiednio alokować właściwe zasoby i przygotować infrastrukturę i kadrę medyczną do najważniejszych wyzwań. Pamiętajmy, że system opieki zdrowotnej nie może funkcjonować w oparciu o wybitne jednostkowe rozwiązania. Konieczna jest troska o całość, spójność, ład i porządek – kompletny plan urbanistyczny dla polskiej służby zdrowia.
Wanna z kolumnadą
Opublikowano 14 maja 2014 09:59
Odkryłem ostatnio książkę, z której zaczerpnąłem tytuł niniejszego felietonu. Ta doskonała pozycja jest wędrówką przez dzisiejszą Polskę z perspektywy urbanisty, architekta i zwykłego człowieka, w trakcie której możemy obejrzeć coraz bardziej niepokojący obraz kraju pozbawionego zasad gospodarki przestrzennej.