W dniu dzisiejszym kilka portali internetowych publikuje informację o wpisie na prywatnym blogu dotyczącym lekarzy z Częstochowy, którzy – po wyczerpaniu innych sposób - podjęli desperacki krok aby zaprotestować przeciwko ZŁYM WARUNKOM LECZENIA CHORYCH (składając grupowo wypowiedzenie z pracy.
Nie ulega –moim zdaniem – wątpliwości, że autor wpisu na swoim blogu na temat lekarzy częstochowskich chciał przede wszystkim zwrócić uwagę na siebie. (Dlatego nie spełnię jego oczekiwań i nie wymienię nazwiska). Wskazuje na to napastliwy i prowokujący styl, liczne komentarze, odbiegające od tematu i powierzchowne potraktowanie istoty problemu.
Odpowiadanie na takie prowokacje niewiele ma sensu, bo nie o merytorykę tutaj chodzi. Udowodnia to zresztą – zapewne nieświadomie - sam autor. Z jednej strony ubolewa nad losem pacjentów, z drugiej apeluje do dyrektora szpitala ( a właściwie do „władz”) aby się nie ugiąć przed „szantażem” lekarzy. Nie ugiąć się, czyli co? Nie poprawić bezpieczeństwa chorych, nie zatroszczyć się o odpowiedni sprzęt, nie naprawiać aparatury ? Nie robić nic, żeby nie było niczego!