Holandię zamieszkuje obecnie 17,2 mln osób. Co nie bez znaczenia dla epidemiologii chorób zakaźnych, jest to przy tym kraj o jednym z największych w Europie współczynników gęstości zaludnienia (po Watykanie, Macie i San Marino).
Od 1 stycznia do 30 czerwca br. zmarło 81 tys. Holendrów, a urodziło się 82 tys. dzieci (pozostałe 31 tys. nowych mieszkańców to imigranci). W tym samym okresie 2017 r. również zarejestrowano 82 tys. urodzeń, ale o 3 tys. mniej zgonów (78 tys.) w porównaniu z rokiem bieżącym.
Bilans imigrantów i emigrantów był w Niderlandach taki sam w pierwszych półroczach 2017 i 2018 roku. Oznacza to, że za spadek tempa przyrostu naturalnego w pierwszych sześciu miesiącach br. w całości odpowiedzialny jest wzrost śmiertelności (o 3 tysiące).
Jak pokazują dane statystyczne – większą niż zwykle liczbę zgonów (45,5 tys.) notowano w tym roku w Holandii wyłącznie w pierwszym kwartale br. (w drugim wskaźniki wróciły do normy – 35 tys. zgonów). W pierwszym kwartale Niderlandy zmagały się także z epidemią grypy. „Nadwyżka” zgonów dotyczyła głównie grupy wiekowej 65+, czyli osób, które są szczególnie narażone na groźne powikłania grypy.
Źródło: NL Times