- Z dodatkowych funduszy przekazanych szpitalom skorzysta niewiele więcej niż 2 tysiące osób i to tylko w sytuacji, gdy taka będzie wola dyrektorów placówek. Ci jednak już w wielu przypadkach zapowiedzieli, że te pieniądze wcale nie trafią do fizjoterapeutów - alarmuje KIF i zapowiada kontynuację działań na rzecz poprawy sytuacji w polskiej fizjoterapii.
Samorząd zawodowy fizjoterapeutów wielokrotnie zwracał uwagę Ministerstwu Zdrowia na finansowy aspekt funkcjonowania polskiej rehabilitacji. Jednym z głównych podnoszonych postulatów jest konieczność wprowadzenia bardziej efektywnego sposobu zarządzania już istniejącymi funduszami.
"Powyższe dotyczy propozycji ogłoszonej przez MZ o przekazaniu dodatkowych środków, w ramach tzw. ryczałtu polskim szpitalom, z których mają być sfinansowane podwyżki wynagrodzeń dla fizjoterapeutów. Jest to dosyć kuriozalne, iż na 36 871 fizjoterapeutów świadczących usługi w ramach NFZ, aż 30 169, czyli 81,82 proc. pracuje poza siecią szpitali. Wynika z tego, że 6702 osób pracuje w podstawowym szpitalnym zabezpieczenie świadczeń opieki zdrowotnej (tzw. sieć szpitali). Z tego tylko 2869, czyli 7,78 proc. fizjoterapeutów mieści się we wspomnianym ryczałcie dla szpitali, pozostali są kontraktowani osobno poza ryczałtem. I o to tylko oni, 7,78 proc, czyli 2869 osoby mają szansę na jakiekolwiek podwyżki. I to tylko szansę, bo decyzja zależy od dyrektorów szpitali, którzy w wielu przypadkach już zapowiedzieli, że z tych pieniędzy nie będzie podwyżek dla fizjoterapeutów. Oznacza to, że nie ma w zasadzie żadnych podwyżek dla fizjoterapeutów. Szczególnie jeśli dodamy, że wstępnie proponowane zmiany wycen świadczeń w zakresie fizjoterapii, sięgają często kilkudziesięciu groszy i nie odzwierciedlają realnych kosztów pracy z pacjentem" - czytamy w liście do ministra.
Źródło: KIF